NAWIEDZONY DOM. Perełka wśród filmów o domach, w których straszy
Z tego też powodu w Nawiedzonym domu nie uświadczymy tanich efektów specjalnych i duchów sunących po korytarzach. Centralnym bohaterem i najprawdziwszym czarnym charakterem Robert Wise uczynił bowiem tytułowy dom. Wykreowany za pomocą świetnej scenografii, za którą odpowiadał Elliot Scott (twórca późniejszych scenografii do dwóch części Indiany Jonesa), oraz autentycznej fasady angielskiego Ellington Park, stojącego po dziś dzień i także rzekomo nawiedzonego. Niepokojąca atmosfera w domu została stworzona dzięki fantastycznym, czarno-białym zdjęciom (Wise nie chciał się zgodzić na nakręcenie filmu w kolorze) autorstwa młodego, nieznanego jeszcze wówczas operatora, Davisa Boultona, efektom dźwiękowym i specjalnym, montażowi, klimatycznemu oświetleniu, niesamowitym, nietypowym ustawieniom i kątom kamery, panoramicznym ujęciom celowo dezorientującym widza i chwilami przyprawiającym o klaustrofobię.
Podobne wpisy
Chociaż film jest momentami nieco przegadany, uwagę przyciągają postaci. Poza ciekawie napisaną rolą Eleanor, przekonująco zagraną przez Julie Harris (Abra w Na wschód od Edenu Elii Kazana), historyczno-filmowym fenomenem jest postać Theodory (Claire Bloom), pewnej siebie, eleganckiej mieszkanki Nowego Jorku o wybitnych zdolnościach parapsychologicznych i… upodobaniu do kobiet. Tak, Theo jest lesbijką, co jednoznacznie wybrzmiewa w książce Shirley Jackson i co między słowami tylko przemyca w filmie Robert Wise. Theo wielokrotnie czyni zawoalowane aluzje, a potwierdzenie orientacji seksualnej bohaterki dostajemy w pełnych złości słowach Eleanor: „Świat jest pełen nielogiczności, rzeczy nienaturalnych. Wybryków natury, jak je nazywają. Takich jak ty”. Mimo to bohaterki wspierają się w trudnych chwilach, a Theo jest przedstawiona jako pozytywna postać, w dodatku przełamuje filmowy stereotyp lesbijki-babochłopa. Pierwotnie w jednej z pierwszych scen filmu Theodora miała krzyczeć z okna swojego nowojorskiego apartamentu do oddalającej się ulicą kobiety, a potem napisać szminką na lustrze: „Nienawidzę cię”. Wise zrezygnował z tego ujęcia, uważając, że była to scena nazbyt podkreślająca ten aspekt charakteryzacji bohaterki, ostatecznie mało istotny dla przebiegu fabuły filmu. To jednak niewątpliwie bardzo interesujący wątek jak na film powstały w latach 60.
Na sukces produkcji składa się nie tylko dobry materiał wyjściowy, czyli mroczna powieść Shirley Jackson, ale dobrze dobrana ekipa pod skrzydłami utalentowanego, wszechstronnego reżysera. Film Roberta Wise’a to jeden z najlepszych filmów o nawiedzonych domach i bardzo udany film gatunkowy dzięki świetnej pracy kamery, zdjęciom, montażowi, dźwiękowi, oświetleniu, scenografii i dwóm utalentowanym aktorkom, Harris i Bloom, które sprawiają, że każda sekunda filmu wypełniona jest niedającym spokoju napięciem.