NARKOTYKI W FILMACH – 22 najlepsze filmy
12. EASY RIDER (1969)
czyli wolność ma swoją cenę
Narkotyki: marihuana, LSD
Dwaj mężczyźni przemierzają Amerykę na swych Harleyach. W tle „Born to be Wild” zespołu Steppenwolf. Spotykają George’a Hansona granego przez Jacka Nicholsona. Razem szukają odpowiedzi na pytania: co to za kraj i gdzie jest ich miejsce? I czy istnieje ta osławiona wolność, o którą walczyli ich dziadkowie. Czy marzenia mają szansę urzeczywistnienia się w tym kraju, tej słynnej, wielkiej, wspaniałej Ameryce? WOLNOŚĆ, Panie i Panowie. „Easy Rider” był, jest i będzie uwielbiany. Za nieziemski klimat amerykańskiej prerii, za setki autentycznych jointów wypalonych przez Petera Fondę, Dennisa Hoppera i Jacka Nicholsona. Ten film wciąż zachwyca i przeraża tragicznym zwieńczeniem ich losów, co można traktować jako początek końca hippisowskiej epoki, która pragnęła jedynie wolności, bez idiotycznych zakazów, nakazów, siły, brutalności. Jeśli to idealizm, to niechaj takim nawet zostanie, ważne, że gorycz rzeczywistości nie przesłania smakowitej wolności. Reżyser filmu, Dennis Hopper, dostał podobno narkotycznej paranoi na planie, co sekretnie nagrała ekipa pracująca nad filmem. Było to później dowodem przeciwko Hopperowi, którego tyrady na planie spowodowały masowe ucieczki ludzi pracujących nad „Easy Riderem”.
11. NARKOMANI / The Panic in Needle Park (1971)
czyli uliczny brud
Narkotyki: heroina
Ten film naraził się swego czasu bardzo mocno cenzurze, bo jako jeden z pierwszych pokazał dosłownie wbijanie strzykawki z heroiną wprost do żyły. To mocny obraz, jeden z pierwszych w karierze Ala Pacino, który gra tutaj handlarza narkotyków opiekującego się zagubioną duszyczką, Helen, skromną dziewczyną z prowincji. Zakochują się, są razem na dobre i na złe. Zaczynają razem ćpać, co owocuje niespodziewanym (dla niej) uzależnieniem. Gdy następuje głód miłość już się nie liczy, nic się nie liczy. Tylko narkotyk, który gdzieś tam jest, za który warto nawet się prostytuować, upadlać, poniżać dla kilku chwil szczęścia. Bez pruderii, mocno realistyczny, chwilami szokujący obraz nowojorskich narkomanów pozbawiony zbędnego moralizatorstwa. I wbrew pozorom nie jest to film anty-narkotykowy – pokazuje raczej jedną z możliwych dróg, w które wpaść może człowiek, a znaczy to tyle, że istnieją inne drogi, mniej lub bardziej bolesne. Al Pacino rewelacyjny, choć dopiero kilka lat później jego kariera rozpoczyna się na dobre.
10. ODMIENNE STANY ŚWIADOMOŚCI / Altered States (1980)
czyli narkotyki w służbie nauki
Narkotyk: ayahuasca, meskalina, ketamina i LSD
Powiedzmy naukowe podejście do substancji psychoaktywnych. Bardzo odważny jak na swoje czasy dreszczowiec sf, który możemy postawić obok cielesnych doznań od Davida Cronenberga. William Hurt debiutuje na dużym ekranie w roli naukowca, który bada zjawiska schizofrenii i deprywacji sensorycznej (czyli usunięcie bodźców działających na niektóre zmysły). Jedzie do Meksyku i bierze udział w ceremonii ayahuaski, co otwiera mu oczy na istnienie odmiennych stanów świadomości. I to je zaczyna badać poddając się licznym narkotycznym eksperymentom. Konsekwencje będą jednoznaczne, ale zanim do nich dojdziemy, to ekran atakuje feeria niezwykłych efektów specjalnych i dźwiękowych obrazujących tripy głównego bohatera w nieznane światy. Film trąci lekko myszką, ale jest to dość ciekawa wizja tego, co się dzieje w głowie osoby łykającej dziwne substancje i jednocześnie analizującej swój stan.
9. W MATNI / Rush (1991)
czyli przekraczanie granic
Narkotyki: heroina, kokaina
Lata 70. Młoda policjantka (Jennifer Jason Leigh) zostaje przydzielona do śledztwa mającego na celu rozpracowanie gangu handlarzy narkotykami. Ma współpracować z tajnym detektywem (Jason Patrick). Szef zezwala im na zakup kontrolowany narkotyków, ale żeby tego typu transakcji dokonać muszą przekonująco wcielić się w narkomanów. Biorąc jedną, potem drugą działkę kokainy i heroiny, wzbudzają zaufanie lokalnych bossów… kosztem własnego zdrowia. Udawanie przeradza się w autentyczny koszmar uzależnienia, które powoduje zatratę samokontroli. Nie jest to na pewno miły, odprężający thriller. Widok policjantów biorących dożylnie narkotyki wzbudził wiele kontrowersji po premierze filmu, choć wzburzeni „Rush” zapomnieli, że obraz oparto na podstawie prawdziwych wydarzeń.
8. UP IN SMOKE (1978)
czyli samochód z marihuany
Narkotyki: marihuana, kwas
Bezpretensjonalna, prawdziwie kultowa komedia spółki Cheech & Chong, dwójki Meksykanów zamieszkujących wzgórza Hollywood. Kompletnie ujarani marihuaną bohaterowie szmuglują z Meksyku samochód w całości wykonany z konopi indyjskich. Od początku do końca i reżyser, i obsada nie żałowali sobie wszelkiej maści psychodelików, co zaowocowało historią mocno pokręconą i niesamowicie zabawną. Cheech Martin i Tommy Chong należeli do jednych z najpopularniejszych filmowych i muzycznych duetów w USA. Porównywani bywali nawet do słynnych par aktorskich, takich jak Abbott i Costello czy Laurel i Hardy. „Up in smoke” to ich pierwszy filmowy projekt, który osiągnął dość duży sukces kasowy pod koniec lat 70.
7. GUMMO (1997)
czyli pieprzone palanty i głupi ignoranci, którzy udają, że żyją
Narkotyki: LSD, heroina, jakieś świństwa
„Pieprz tych gości! Rozpalimy każdego! Tylko ja, ty, pieprzone oświetlenie i dźwiękowiec”. Podobno takie słowa wypowiedział jeden z przyjaciół młodego reżysera, Harmony Korine’a, na wieść, że producenci zapragnęli ingerować w nowy film twórcy osławionych „Kids”. I rozpalili, doprowadzili do białej gorączki szczególnie krytyków, którzy po premierze w 1997 roku okrzyknęli „Gummo” najgorszym filmem roku. Ohydny, brudny, bezsensowny – to jedne z najczęściej pojawiających się inwektyw. Korine stworzył coś na kształt filmowego pamiętnika: widzimy miasteczko Xenia, obserwujemy kilkunastu bohaterów – brudnych, złych, brzydkich – w świecie, który jest wyłącznie przerażający. Kot topiący się w beczce, albinoska opowiadająca o swoich idolach, niepełnosprawna prostytutka, 7-letni gówniarze kopiący chłopaka przebranego za królika. „Gummo” to narkotyczny koszmar stworzony przez ludzi naćpanych LSD. W pewnym momencie widzimy samego reżysera, bełkoczącego, prawie nieprzytomnego. Chory obraz chorej Ameryki, w której na próżno szukać osławionego American Dream. Drażni Korine zmysły, zniekształca, zohydza ten świat…
6. HUMAN TRAFFIC (1999)
czyli zwykli ludzie w niezwykłych czasach
Narkotyki: kwasy, speed, marihuana, kokaina
Zaczyna się weekend – mówi główny bohater, Jip. – Jedyne co się teraz liczy to kluby, dragi, puby i imprezy. Na najbliższe czterdzieści osiem godzin odrywamy się od świata. Poszybujemy w kosmos dalej niż zrobił to Neil Armstrong. Dziś wieczór wszystko się może zdarzyć. To może być nasza najlepsza noc w życiu… 48 godzin z życia piątki przyjaciół. Tu życie, prawdziwe życie, zaczyna się w weekend, po dłużącym się tygodniu pracy, nauki bądź bezczynności. Spotykają się w piątek. Zaczynają od piwa w pubie, potem palą jointy, zarzucają extasy, tańczą na parkiecie przy muzyce najlepszych brytyjskich DJ-ów, potem impreza domowa, jedna kreska, druga kreska, dwa dni mijają. Czasami pełne banalnych rozterek, czasami bezproblemowe. Z pewnością dalekie od moralizatorstwa, ot zwykłe zabawy młodych Europejczyków, które mogą szokować, zaskakiwać, choć tak naprawdę to niczym ich upojne noce w brytyjskich klubach nie różnią się od tych spędzanych w miastach polskich. Bo i w kraju nad Wisłą pojawiło się na przełomie wieków zjawisko clubbingu, do popularyzacji którego przyczyniła się z pewnością (zła/dobra, jak kto woli) sława filmu Justina Kerrigana.