Największe ZBRODNIE HOMELANDERA z THE BOYS. Są lustrem największych skaz na ludzkości
Homelander jest postacią ewoluującą. Nie spodziewałem się tego, gdy kończyłem oglądać 1. sezon. Sądziłem, że John Gillman będzie kolejnym antagonistą, który dotarł do swojej ściany zła, ale 2. sezon zupełnie zmienił moją optykę, w której widzę Homelandera. I ta złowroga przygoda z poznawaniem jego osobowości trwa do dzisiaj. 4. sezon się zakończył, a Homelander wciąż jest bardzo plastyczny i żywy w swoich morderczych namiętnościach i szalonych lękach. Z pewnością jeszcze wiele będzie umiał mi pokazać, w sensie analogii z możliwościami rozwoju zbrodniczych postaw całej ludzkości. Bo przecież Homelander jest lustrem naszych historycznych zbrodni, jak również marzeń o kopaniu sąsiada, kiedy śpi, oraz ideologicznej dominacji, zgodnie z którą trzeba dokonywać Holokaustów całych narodów. Jednocześnie Homelander jest kimś w rodzaju bóstwa. Łączy w sobie cechy panreligijnych bogów, a ludzki gatunek stworzony jest zgodnie z recepcją świętych pism na ich podobieństwo. Wszystko się więc łączy. Pytanie tylko, kto pierwszy dokonał tego inicjującego spiralę przemocy morderstwa – Bóg czy człowiek, chcąc go naśladować, lub człowiek, żeby potem stworzyć Boga i się dzięki jego woli do woli usprawiedliwiać? The Boys jest serialem niezwykle wieloaspektowym interpretacyjnie. Twórcy dokonują refleksji nie tylko nad stanem kina superbohaterskiego, ale i nad naszymi kulturowymi mitami, które nasza ludzka i skłonna do zła natura wciągnęła w grę o polityczne zyski.
Lot 37 (sezon 1., odcinek 4.)
Pierwsza zbrodnia, która jest takim ciosem na odlew w twarz widza. Po tym zdarzeniu nie ma już wątpliwości (jeśli jeszcze jakieś były), kim jest Homelander. Warto zapamiętać wyraz twarzy Homelandera jeszcze w samolocie, nim uświadomi sobie, że spadają, oraz jeszcze przed. Jest wręcz diaboliczny i nacechowany świadomością swojej potęgi. Nic wokoło się nie liczy, nawet partnerująca mu w akcji Maeve. A zaczęło się od tego, że standardowo jak przystało na superbohaterów, Homelander i Królowa M. dowiedzieli się, że kilku terrorystów porwało samolot. Przybywają więc cali w bieli, by szlachetnie uratować pasażerów wraz z załogą. Homelander zapewnia wszystkich, że są bezpieczni, ale w istocie on robi to bez zaangażowania, z przypadku, i chce jak najszybciej skończyć. Przypadkowo więc zabija nie tylko terrorystów, ale i pilotów. Uszkadza również stery. Schrzanił i o tym wie, ale w sumie co go to obchodzi. Nic już się nie da zrobić. Samolot zaczyna spadać. Obojętność Homelandera wprawia w osłupienie Maeve, która błaga go, żeby uratował chociaż dziecko i matkę. On jest jednak całkiem obojętny, a Maeve musi iść z nim, jeśli nie chce zginąć, gdyż nie potrafi latać.
Morderstwo na wiecu (sezon 3., odcinek 8.)
Z jednej strony to już był ten czas, kiedy Homelander czuł się bardzo silny, więc nie przewidywał większego zagrożenia ze strony zwykłych ludzi. Z drugiej jego konstrukcja psychiczna z powodu przeciągającej się walki o dominację była już bardzo słaba. Utracił Stormfront. Zabił Stillwell, nie umiał zawalczyć o uwagę syna. W jakimś sensie ciągle był wobec siebie kimś niewartościowym. O wybuch w takich stanie bardzo łatwo. Na dodatek jeszcze Starlight odeszła, tworząc własny front i szkalując wizerunek Homelandera-Zbawiciela ludzkości. Zebrania fanów już nie są tak jednoznaczne. Zaczynają się dzielić na zwolenników i przeciwników Siódemki. Homelander zdecydował więc, że podziała trochę w terenie, żeby przekonać ludzi do swojej wizji superbohaterstwa. Na jeden z takich wieców niepotrzebnie zabrał Ryana i przedstawił go jako swojego syna, co jeszcze zaogniło i protestujących, i jego reakcje, jako ojca pokazującego, jak mu zależy. Kiedy więc jeden z protestujących rzucił pustą puszką w Homelandera, a zamiast tego trafił Ryana, Homelander pękł. Głowa protestującego rozpadła się na kawałki. Ciekawe jest jednak to, że chociaż zdał sobie sprawę z tego, co zrobił, i że ludzie zaraz mogą go masowo zaatakować, nic takiego się nie stało. Ludzie zaczęli mu kibicować i go oklaskiwać. Nawet Ryan lekko się uśmiechnął, bo jak twierdziło w 4. sezonie alter ego Rzeźnika, genów się nie oszuka. Scena ta jest o tyle ważna, że wyznacza punkt zwrotny w publicznym wizerunku Homelandera. Wskazuje, jak mroczna może być przyszłość Ryana, niezależnie czy będzie go wychowywał Homelander, Cyc czy Rzeźnik. Reakcja tłumu ośmiela również Johna do jeszcze bardziej otwarcie brutalnego rozprawiania się z przeciwnikami.
Śmierć Webweavera (sezon 4., odcinek 7.)
Firecracker jest głupia, ale i zdesperowana. Robi więc wszystko, żeby znaleźć kreta w Siódemce, więc podsuwa Homelanderowi Webweavera, pomniejszego superbohatera, który jest znany w środowisku z wlewek kokainowych do odbytu oraz puszczania pajęczyn z otworu położonego wyżej. Cyc kiedyś myli te otwory. Homelander niezbyt wierzy Firecracker, że to właśnie Webweaver wynosi informacje, chociaż do Siódemki nie należy. Nie odmawia jednak przesłuchania więźnia, żeby usłyszeć jego wersję wytłumaczenia, na czym polega umowa z Rzeźnikiem. Gdy tylko wchodzi do celi, Webweaver puszcza z pajęczego otworu śmierdzącą ciesz. Podobno dzieje się tak u niego z nerwów. Robi to kilka razy, aż podłoga zaczyna się lepić. Wkrótce jednak pojawia się na niej również krew, gdy Homelander chwyta go za ramiona i dosłownie rozrywa na pół.
Manipulacje Ryanem
Homelander faktycznie wygrał. Znalazł syna, przejął nad nim opiekę, stworzył mu wręcz idealny świat, którego sam nigdy nie miał. Obsypywanie prezentami to jednak nie wszystko. Zmuszanie do pokazywania się publicznie z ojcem na wiecach również. Wszystkie starania Homelandera o syna są podyktowane radykalnym egoizmem. Postępuje nie jak ojciec, lecz tyran, który bez przerwy szantażuje dziecko, że nie jest takiej, jak być powinno, chociaż ma wszystko, czego oczywiście rodzic nie miał. Taki model wychowania, o ile Ryan się nie zbuntuje, stworzy kopię brutalnego i zaburzonego Homeladera, chociaż bunt wobec ojca również niekoniecznie da Ryanowi jakąś szczęśliwą przyszłość. Bycie synem takiego superbohatera to jak naznaczenie gorącym żelazem na samym czole.
Morderstwo fanów (sezon 4., odcinek 1.)
Już przy końcu sezonu 3. Homelander nie jest w stanie ukryć, że władanie samym Vought jest czymś, co go nigdy nie zadowoli. Vought jest zaledwie początkiem wielkiej krucjaty superbohatera, który wyobraża sobie, że zdominuje całe USA, a może i resztę świata. Nie chce jednak, jak na razie, wejść w otwarty konflikt z ludzkimi władzami Stanów. Chce być popierany i kochany. Potrzebne jest więc mu osobne stronnictwo – takie, które zaczęła budować wokół siebie Skylight. Do tego potrzebne są jednak ofiary. Przejęcie Białego Domu nie może się bez nich dokonać, a najlepiej, żeby byli to najbardziej oddani fani Homelandera. Rozwiązanie podpowiada mu niedawno zatrudniona Sage, której mózg permanentnie rośnie, aż trzeba go co jakiś czas wygrzebywać przez oko za pomocą specjalnego trepanatora. To, co potem się z Sage dzieje, jest prawdziwą gratką dla zboczonego Deepa, ale to już inna historia. Tak więc Sage podpowiada Homelanderowi, że należy wymordować kilku fanów, aby stali się męczennikami. Sam Homelander oczywiście tego nie zrobi. Mógłby, ale powstrzymuje go jakiś irracjonalny strach. Fani to jednak fani. Zatrudnia więc do tej roboty trzech członków Siódemki, żeby się wykazali oddaniem – A-Traina, Cienia i Deepa. Chłopaki wywiązują się z zadania po mistrzowsku. Tłuką fanów kijami baseballowymi do samego mięsa, a Homelader zaciera ręce, marząc o fotelu w Białym Domu.
Timothy (sezon 3., odcinek 3.)
Pastwienie się nad innymi podnieca Homelandera. W ten sposób również superbohater okazuje innym swoją wyższość, daje im odczuć, że jest od nich doskonalszy, rządzi nimi, a oni nie mogą się mu sprzeciwić. Tak jest m.in. z Deepem, który nie jest wcale lepszy od swojego kata. Pamiętacie, co zrobić Starlight w pierwszym sezonie? Ten postępek zdefiniował jego późniejsze czyny, a że wypłyną publicznie, Homelander musiał Deepa skarcić. W 3. sezonie dał mu jednak w końcu realną szansę na odkupienie, ale za cenę pełnego podporządkowania sobie. Wcale nie chodziło o krzywdę Starlight, lecz o zaspokojenie potrzeby władzy u Homelandera. Warunkiem powrotu Deepa do Siódemki była z pozoru przyjemna i uroczysta kolacja powitalna. Sęk w tym, że Głębokiemu podano na talerzu jego przyjaciela – ośmiornicę o imieniu Timothy. Fani serialu wiedzą, jaką „miłością” Deep darzy tego typu mięczaki, a tego musiał zjeść żywcem. Homelader czerpał z całej sytuacji nieukrywaną rozkosz, gdy błagający o ratunek Timothy był jedzony przez swojego pana i obrońcę głębin oceanów.
Samobójczyni (sezon 3., odcinek 2.)
Nazywała się Chelsea i była Żydówką. Miała również skłonności samobójcze. Wydawała się więc wymarzonym obiektem do uratowania przez takiego superbohatera jak Homelander. I nawet dobrze się zaczęło, chociaż w jego charakterystycznym stylu, bo mu nie zależało w sensie humanitarnym, żeby uratować dziewczynę. W sąsiedztwie dachu, gdzie stali, znajdował się jednak telebim, na którym Homelander zobaczył relację prasową na temat samobójstwa swojej kochanki Stormfront. Tak nim to wstrząsnęło, że postanowił się zemścić na Chelsea, która zaczęła się już wahać, że może nie skoczy, że to głupie. Homelader jednak naciskał, że skoro już się zdecydowała, powinna to zrobić, a nie ściągać niepotrzebnie uwagę wszystkich dookoła. Dziewczyna jednak zaczęła mocniej oponować, ale John zaświecił swoimi oczami, grożąc, że ją spali, a ona ze strachu skoczyła. W tamtym momencie na dachu nikt nie mógł czuć się lepiej niż Homelander. Mordowanie sprawiało mu ulgę w jego własnym cierpieniu. Stanowiło coś w rodzaju morderczego wentyla bezpieczeństwa, żeby on sam nie popadł w szaleństwo z powodu swojej nieakceptacji braku miłości rodziców.
Doppelgänger (sezon 2., odcinek 4.)
Są wśród supków w The Boys takie, które potrafią zmieniać kształt w dowolną postać, którą zobaczą. Po śmierci Madelyn Stillwell dla Homelandera właśnie taki supek był idealnym rozwiązaniem. Problem w tym, że tzw. Doppelgänger nie zdawał sobie do końca sprawy, jak skończy się ta jego przygoda z psychopatycznym Ojczyznosławem. Sam zresztą był zaburzoną osobowością, więc w jakimś sensie Homelander mu pasował na dręczyciela. Homelander wymyślił układ, w którym Doppelgänger musiał zmieniać się w Madelyn Stillwell, utrzymywać z nim stosunki seksualne oraz robić wiele innych pseudoerotycznych czynności, których nie chcę do końca zdradzać ze względu na wszystkich tych, którzy jeszcze nie dotarli do tego serialu lub sezonu. Okazuje się jednak, że imitacja zawsze będzie imitacją, a ktoś taki jak Homelander nie wytrzyma tego układu długo. Pewnej nocy, gdy Homelander jak zwykle spotkał się z Doppelgängerem w ich kryjówce, chciał nie tylko uprawiać seks, ale i poskarżyć się na niewdzięczność innych ludzi. Powiedział więc Zmiennokształtnemu, że jego pseudofani uważają, że kocha tylko siebie, że superbohater tak nie robi. Przejęty tym wyznaniem Doppelgänger pomyślał, że może spróbuje pomóc swojemu panu jakoś przejść ten szok. Tym razem więc nie zmienił się w Madelyn Stillwell, lecz w najważniejszą osobę dla Homelandera – w Homelandera. Przez chwilę wydawało się, że to zadziała, a dwóch Homelanderów odegra dla widzów scenę namiętnego seksu i karmienia mlekiem w jednym. Nawet jednak taki złoczyńca jak Homelander posiada granice, które właśnie wtedy zostały przekroczone. Homelander nagle skręcił kart Doppelgängerowi. Na świecie może być tylko jeden taki złoczyńca.
Madelyn Stillwell (sezon 1., odcinek 8.)
Na tym stanowisku musiała rządzić silna kobieta, a siła imponowała Homelanderowi. Madelyn Stillwell, jako wiceprezes ds. zarządzania bohaterami w Vought, miała za zadanie kontrolować, tworzyć i optymalizować superbohaterów i ich zespoły, w tym przede wszystkim czołową The Seven. Do jej obowiązków należało także zapewnienie maksymalnej rentowności firmy – i to zadanie wykonywała z bezwzględną wydajnością oraz zaangażowaniem. Jej ambicje jednak wykraczały poza zwykłe zarabianie na superbohaterach, walczących z przestępczością na ulicach Ameryki. Chciała być ich dostawcą dla wojska, i tak zarabiać miliardy dolarów, przy okazji zyskując względy polityczne i międzynarodową siłę, zdolną obalać i kreować nowe rządy w innych państwach. Konflikt z Homelanderem wydawał się więc kwestią czasu, bo on w swojej głowie stworzył podobną wizję siebie. Zanim jednak nastąpiła konfrontacja, Madelyn Stillwell starała się trzymać Homeladera w czymś w rodzaj psychologicznych wnyków. Te ich zabawy w matkę i dziecko miały to na celu. Stillwell była przekonana, że Homelander w pewnym sensie ją kocha, więc nic jej nie zrobi. Nikt nie mógł się jednak spodziewać tego, co ten mały chłopiec w Ojczyznosławie jest w stanie zrobić komuś, kto jest mu bliski, ale w pewnym momencie staje na drodze do celu. Kiedy więc Homelander przybył do domu Madelyn w ostatnim odcinku sezonu, odkrył tak naprawdę, że jest ona narzędziem w planie Rzeźnika. Przekalkulował, co się mu bardziej opłaca, i na chwilę zapomniał o swoich emocjach do Stillwell jako kobiety i seksualnej mentorki. Zamiast ją uratować, wziął jej twarz w dłonie i roztopił laserowym wzrokiem, pokazując tym samym Rzeźnikowi, że wciąż on rządzi, gdyż nie liczy się ze stratami. Nikt nie będzie go w ten sposób szantażował.
Zemsta na oprawcach (sezon 4., odcinek 4.)
Homelander zawsze czuł się niepewnie w wielu kwestiach, począwszy od swoich superbohaterskich osiągnięć, aż po rolę ojca Ryana. Nie mógł również znieść tego, że się starzeje. Problemy te miały swoje źródło w dzieciństwie, a właściwie jego braku. W sezonie 3. Homelander odkrył, że jego ojcem był Soldier Boy, ale często zastanawiał się, dlaczego jego matka – kimkolwiek była – pozwoliła go wykorzystać w imię tak źle pojętej nauki i polityki? W związku z tym Homelander w 4. sezonie udał się do laboratorium Vought na konfrontację z oprawcami, której unikał przez lata. Generalnie takich oprawców zwykle nie jest nikomu żal, ale sposób, w jaki Homelander się z nimi rozprawia, jest straszny. Zachęcam więc do obejrzenia tej podzielonej na kilka scen sekwencji w 4. odcinku, żeby Johna lepiej poznać. Rozmawiając z pracownikami, przyznał on, że te wszystkie eksperymenty, chociaż nie były w stanie go zranić, to jednak powodowały ból i uczucie poniżenia. Niektórzy z naukowców faktycznie byli sadystami i czerpali przyjemność z dręczenia dziecka. Wyśmiewali go, odbierali jakąkolwiek nadzieję na uwolnienie. Był tylko ból i poniżenie. Homelander więc jak oni po latach przychodzi, żeby się pobawić. Przynosi tort lodowy. Każe wszystkim go jeść, a napięcie w scenie cały czas rośnie. Wreszcie bierze na celownik Franka i gra z nim w grę – rzucanie papierami do kosza. Kiedy Frank jest już blisko wygranej, Homelander zamyka go w piecu i spala. Potem przychodzi czas na Martina – podglądacza i wyśmiewacza, który złapał kiedyś Homelandera na jedynej przyjemnej chwili, jaką miał w tym laboratorium – masturbacji, a potem z tego powodu wyśmiewał. Homelander każe mu zdjąć spodnie i masturbować się na oczach wszystkich. Martin niestety nie może, chociaż wie, że brak erekcji oznacza dla niego śmierć. W końcu Homelader wypala mu laserem dziurę w kroczu. Wtedy pojawia się szefowa, Barbara… Generalnie emblematyczne w tej scenie jest wyjście Homelandera z laboratorium. Jego twarz jest cała we krwi. Wymordował wszystkich. Zemścił się i jest zadowolony, ale to tylko chwilowy przypływ szczęścia. Na zewnątrz czeka go znów ten sam świat, którego częścią nie może się przez swoje niedowartościowanie stać.