search
REKLAMA
Felietony

HOMELANDER z THE BOYS – dlaczego jest uwielbiany, skoro można nazwać go nazistą?

Homelander to antybohater, przykład nie do naśladowania, a skrycie się go uwielbia.

Odys Korczyński

11 czerwca 2024

REKLAMA

Wprost to się mówi, że Homelander to antybohater, przykład nie do naśladowania, a skrycie się go uwielbia, może nie wprost mu się kibicuje, ale również jednoznacznie wrogo nie osądza. Są tego konkretne przyczyny, o których również wstyd dzisiaj publicznie mówić, co znów nie ma większego sensu. Zastanowić się należy, czym serial The Boys byłby bez Homelandera (Antony Starr)? Żaden z supków nie może z nim konkurować, a sami Hughie i Rzeźnik nie daliby widzom wystarczającej dozy rozrywki i popapranej motywacji, żeby nakręcić z sukcesem już tyle sezonów. Potrzeba im było wroga jednoznacznie złego, ale ocenianego niejednoznacznie negatywnie. Nie mógł więc to być socjopatyczny komunista, gdyż pierwotnie ludzie zwykle przedkładają indywidualność nad kolektyw, dla którego mimo wszystko jednak pracują, żeby osiągnąć unikalne tylko dla siebie cele. Musiał to być zindywidualizowany nazista, piękny jak antropocentryczna idea Boga, władczy jak marzenie człowieka o byciu silnym, a jednocześnie pełen naszych strachów, zboczeń i nieakceptowalnych przez „normalny” ogół inności, jednym słowem superbohaterski człowiek. Homelander taki jest, dlatego skrycie traktujemy go jako wstydliwy wzorzec, który niejasno nam oświetla drogę jak latarka pod kołdrą, gdy chcemy czytać, a inni nam tego z jakichś dziwnych, w ich mniemaniu słusznych, powodów zabraniają.

Wygląda na to, że w praktyce Homelander wyszedł na pozytywnego bohatera, głównie nie w sensie swoich czynów (chociaż w konkretnych przypadkach i tu bym się spierał), ale całokształtu postaci i jej roli dla serialu. Stało się to po 3. sezonach, a głód kolejnego, jaki można obserwować teraz chociażby w sieci, tylko potwierdza, że widzowie niecierpliwie wyczekują kolejnego pojawienia się bohatera. I oto jest pytanie, czy oczekują, jak Homelander boleśnie upadnie? Nie sądzę. Chodzi im bardziej o oswojenie tego potwora z perlistym uśmiechem, chociaż nawet nie są świadomi, że nie na zemście im zależy. Homelander już kilka razy był blisko upadku (starcie z Soldier Boyem), a właściwie upadł, chociażby emocjonalnie po przegranej i okaleczeniu Stormfront, ale wciąż żyje, nie utracił mocy i otacza go naród w większości spragniony silnego przywódcy, do pewnego stopnia zastraszony, ale i ślepy na zbrodnie, o ile są popełniane w jego interesie. W tym narodzie kryje się siła Homelandera, uzupełniana przez nadnaturalną potęgę, jaką dysponuje.

the boys homelander

Nie mam wątpliwości, że Homelander w oczach widzów jest postacią podziwianą, chociaż zdrowy rozsądek podpowiada, że nie powinien. Nazwać go można klasycznym przypadkiem socjopaty bez zdolności do empatii, ze skłonnościami do sadyzmu, szowinizmu, masochizmu i ludobójstwa. Kogo więc podziwiać? A jednak taki trend jest wyraźny m.in. w komentarzach na temat serialu oraz memach z wizerunkiem Homelandera. Okazuje się, że pozytywnie rozumiana etyczność przegrywa nie z sadyzmem czy też podłością superbohatera, lecz z jego indywidualizmem i poczuciem chorobliwej wyższości. Homelander jest bowiem specyficznie, a może lepiej napisać: zręcznie podprogowo zaprojektowanym charakterem, odpowiadającym na bardzo atawistycznie rozumiane potrzeby widzów, a one są u większości z nas takie same, niezależnie od naszej inteligencji, wykształcenia czy też nawet procesu socjalizacji. Podziwiamy Homelandera na zasadzie zazdroszczenia mu cech, które sami byśmy chcieli otwarcie posiadać, lecz nie możemy głównie ze względów biologicznych, bo nie jesteśmy superbohaterami, oraz ze względów moralnych, bo w cywilizowanym społeczeństwie niedopuszczalne jest robienie tego, co Homelander w The Boys. Jestem ciekawy, jakby zmienił się pogląd widzów, gdybym teraz miast określać Homelandera socjopatą, zboczeńcem lub sadystą, nazwał go NAZISTĄ? Założę się, że wielu najpierw by protestowało, że on wcale nie jest nazistą, przecież wyrażał dezaprobatę wobec planów Stormfront. Następnie, gdyby już ta myśl o nazizmie Homelandera mocniej zatrybiła w umysłach widzów, prawdopodobnie ich podziw dla tej postaci niespodziewanie by zmalał. A przecież użyłem tylko innej nazwy, bardziej ogólnej, ideologicznie klasyfikującej, ale jednocześnie magicznej, aktywującej reakcje jak klucz, behawioralnie ustawionej. I zadziałało.

Homelander i eksperyment myślowy

W praktyce jednak wychodzi na to samo. Problem pojawia się jedynie w refleksji nad tym, co jest źródłem określenia językowego oraz co to określenie ze sobą niesie. Mam nadzieję, że z łatwością już możecie zrobić ten eksperyment myślowy i ustalić, że Homelander jest postacią znacznie mniej pozytywną do naśladowania, jeśli nazwie się go NAZISTĄ niż socjopatą, zboczonym superbohaterem oraz nawet komunistą. Komuniści w naszych oczach są słabi, indywidualnie rozmyci kojarzą się pejoratywnie, ale inaczej niż naziści. To tak jakby porównać coś, co jest nowoczesne i unikalne (chociaż straszne) z szarą, zacofaną masą bez szans na przybranie konkretnej formy. Gdybym miał wybierać, i miał tylko takie dwa człony alternatywy, również kto wie, czy nie zadrżałaby mi ręka, głos, cokolwiek we mnie, a moja ręka nie powędrowała od komunisty do nazisty, przyciągana jakąś przemożną siłą w kierunku archetypu siły, porządku i charakterologicznej niejednorodności.

the boys homelander

Homelander komunistą raczej nie jest, co najwyżej mógłby udawać przez jakiś czas jakiegoś wodza ultrakomunistycznej partii, do czasu jednak jakiejś niestabilności politycznej, którą supek odbierałby nazbyt psychotycznie. Na tym tle ideologicznym, popartym zwłaszcza zabiciem Mrocznego Cienia w 3. sezonie, widać jednak jak bardzo w naszej słowiańskiej kulturze, a może i generalnie w kulturze w ogóle, nazistowska prawilność jest głęboko umocowana. Sukces Homelandera, można powiedzieć, że wręcz komercyjny – figurki Neca i Funco można kupić na Allegro – spowodowany jest zręcznym wykorzystaniem przez twórców różnych odwołań do promowanych przez nazizm archetypów człowieka w zakresie jego biologii i psychologii oraz sposobu, w jaki reaguje na porażki. I nie twierdzę, że nie ma w reakcjach Homelandera pastiszowości – jest, ale to tylko przyprawa wzmacniająca smak i zapach, które pochodzą z czegoś innego – siły, rasowego indywidualizmu, szowinizmu i typowo religijnej epifanii bóstwa, wspartych zasadami wodzostwa i darwinizmu społecznego. Wszystko to mniej lub bardziej skryte w nas cechy, które w zależności od siły oddziaływania wspierają nasze gatunkowe przetrwanie lub/i wpływają na indywidualne i gremialne postępowanie całych narodów w ten sposób, że stają się one hegemoniczne wobec innych, zwłaszcza słabszych, nacji. W sensie globalnym i dla zachowania ciągłości procesu historycznego nie ma w tym niczego nienormalnego – jest proces zmiany. W sensie moralnym ocena ta jest już zupełnie inna, przynajmniej dzisiaj. W Niemczech w latach 30. i 40. było zupełnie inaczej.

the boys homelander

Teraz jest inaczej, chociaż okazuje się, że zachowania hegemoniczne i ludobójcze zaczęły przejawiać paradoksalnie narody, które same doświadczyły czystek (chociażby Izrael). To wszystko się więc zmienia, fluktuuje, i nie ma co się tym procesem dziwić, na niego obrażać ani wieszczyć w nim koniec świata. Koniec świata wydarzy się niezależnie od naszego w nim udziału. Co najwyżej nastąpi koniec naszej cywilizacji, ale to nie koniec świata, lecz tylko zmiana dominacji gatunkowej. Homelader oraz jego popularność są wyrazem tej zmiany, bo jeszcze 30 lat temu taka postać nie miałaby szans na wizerunkowy sukces ani taki serial jak The Boys. Kultura liberalna odniosła więc sukces, inkorporując wzorce, które z liberalizmem nie mają nic wspólnego, a wręcz są mu wrogie. Jedyny problem w tym, że w ramach rozwoju i ewolucji każdej ideologii takie inkorporacje powodują zwykle zmianę samego pnia ideologii, a w konsekwencji jej konwersję na coś zupełnie przeciwnego. Ale to również zmiana, wpisana w nasz układ życia i nie musimy się jej istnieniem zamartwiać, ergo możemy pouczająco się cieszyć wyczynami Homelandera, byle ich nie powtarzać w rzeczywistości, bo serial The Boys to jednak wciąż fikcja. Być może przyjdzie czas, kiedy nią nie będzie.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA