NAJLEPSZE postaci z filmów na podstawie STEPHENA KINGA
Nawet jeśli sam Stephen King nie był zadowolony z ekranizacji bądź adaptacji swoich powieści, to obiektywnie dla widzów postaci skonstruowane w tych produkcjach zapisały się w historii kina jako jedne z lepiej napisanych. I to jest fakt, który trudno podważyć. Postaci te wręcz żyją trochę poza twórczością Kinga, co wcale nie odbiera mu geniuszu pisarskiego, a postaciom jakości. Chciałoby się jednak, żeby tacy bohaterowie mogli być tworzeni bez literackich pierwowzorów, lecz to niesamowicie trudne. Poniżej 10 przykładów najciekawszych bohaterów, których King wymyślił. Dzięki filmowi zyskali oni zupełnie nowe, niezależne życie.
Andy Dufresne (Tim Robbins) – „Skazani na Shawshank”, 1994, reż. Frank Darabont
Najlepszy film wszech czasów – nieco wątpię, lecz z pewnością jeden z najlepszych, które można oglądać wiele razy i nigdy się nie znudzą. I tak naprawdę nieważne, czy Andy zabił swoją żonę, czy nie. Ta refleksja moralna nad jego postępowaniem schodzi gdzieś na dalszy plan. Ma znaczenie natomiast jego życie aktualne oraz walka o wolność. Niewątpliwie rola życia Tima Robbinsa oraz film życia Franka Darabonta.
David Drayton (Thomas Jane) – „Mgła”, 2007, reż. Frank Darabont
Minęło już wiele lat od premiery Mgły, filmu dobrego, ale niestety pozostającego w cieniu Skazanych. Frank Darabont, kręcąc ich, stworzył potwora w swojej karierze, zdolnego do pożarcia każdego innego filmu w portfolio reżysera. David Drayton z Mgły z pewnością nie jest Andym Dufresne, ale za to świetnie się rozwija, aż do przerażającej kulminacji, gdy załamany, na kolanach, już wśród ludzi, a nie potworów, David potrafi tylko krzyczeć z rozpaczy. Jest to jeden z najbardziej przejmujących końców w horrorach, jakie kiedykolwiek będziecie mogli zobaczyć.
Paul Sheldon (James Caan) – „Misery”, 1990, reż. Rob Reiner
Nieraz się zastanawiałem, co by było, jakby Annie Wilkes nie pojawiła się w życiu nieco już zmęczonego Paula Sheldona. Jaki sens miałaby jego kariera pisarska? Nigdy by nie doświadczył esencji grozy, tych wrażeń, które do tej pory tylko symulował na pisanych przez siebie kartach powieści. Annie Wilkes doskonale pokierowała jego talentem i karierą, a w sensie samego aktorstwa Jamesa Caana, to właśnie znakomita Kathy Bates doprowadziła to tego, że równie zmęczony aktorstwem Caan, ponownie wzniósł się na pułap legendarnego profesjonalizmu, budując postać Sheldona tak sugestywnie, że trudno o niej zapomnieć, nawet znając literacki pierwowzór.
Jack Torrance (Jack Nicholson) – „Lśnienie”, 1980, reż. Stanley Kubrick
Nie mogło zabraknąć tutaj Jacka, którego zapewne King niezbyt cenił w interpretacji Kubrickowskiej, lecz sam nie zaproponował w świecie filmu lepszej, zwłaszcza aktorsko. Wybitny Jack Nicholson zaprezentował może nieco odarty z magii sposób zapadania się w psychozę maniakalną, ale przez to właśnie postać Jacka Torrance’a jest tak straszna, że nie ma w niej aż tak wiele widocznego pierwiastka fantastycznego. Groza w nim jest empirycznie ludzka. Taka, z którą każdy zawsze może się spotkać, nie wyjeżdżając do wyludnionego hotelu na krańcu świata.
Danny Torrance (Danny Lloyd) – „Lśnienie”, 1980, reż. Stanley Kubrick
O wiele bardziej magiczną postacią jest natomiast Danny. Te jego rozmowy z palcem może i są maniakalne, ale jest w nich również pewna metaforyka grozy, nadnaturalności, która wymyka się psychiatrycznym racjonalizacjom. Dużo daje Danny’emu również to, że jest dzieckiem – znakomicie widać w konstrukcji jego postaci, że inaczej patrzy na otoczenie, nie tyle naiwniej, ile prościej, bardziej podstawowo, elementarnie, przez co jest naprawdę straszny w tej swojej niedojrzałości.
Jessie Burlingame (Carla Gugino) – „Gra Geralda”, 2017, reż. Mike Flanagan
King jest mistrzem mieszania porządków. Ta wielopoziomowość narracji, w której fikcja miesza się z realnością, prowadzi widza nieraz na niezłe manowce w ocenie sytuacji. W przypadku Jessie Burlingame erotyczna zabawa z jej mężem, która w istocie jest tylko mistyfikacją, wcale nie prowadzi jej do prostej sytuacji, gdy musi się ona jakimś sposobem wydostać z więzów, by ocalić życie. Fizyczne kajdany na jej rękach to jednak nie wszystko. Najpoważniejsze tkwią w jej głowie – czy są chorobą psychiczną, czy może demonicznym zetknięciem się w sytuacji granicznej z mrocznym światem potworów?
Carrie White (Sissy Spacek) – „Carrie”, 1976, reż. Brian De Palma
Udręczona osobowość, którą świat zewnętrzny zatrzymał gdzieś głęboko w sobie, na poziomie morderczych instynktów potrzebujących w końcu znaleźć ujście. Carrie White uchodzi za czarny charakter, ale to nie do końca prawda. Świetnie zagrana przez Sissy Spacek dziewczyna po prostu mści się na wszystkich, którzy ją dręczyli, wymierza im sprawiedliwość, bo nie ma szansy inaczej poradzić sobie z własnymi emocjami. A kulminacja jej zemsty jest niemal olśniewająca, chociaż ma już tak wiele filmowych lat.
Arnie Cunningham (Keith Gordon) – „Christine”, 1983, reż. John Carpenter
Nazwałbym go młodzieżową postacią amerykańskiego horroru. Jest nowym właścicielem tajemniczego samochodu, przez który zmienia się jego psychika. Jest wycofany, introwertyczny, nie ma powodzenia u dziewczyn, a nowe auto staje się uzupełnieniem jego osobowościowych braków. Więź z tajemniczym samochodem o demonicznej naturze sprawia, że Arnie staje się agresywny, psychotyczny i zdeterminowany, żeby… no właśnie, i to jest pytanie o interpretację zarówno powieści, jak i filmu. Christine chce jako auto przetrwać, a Arnie być kimś ważnym, tyle że kierowców może być naprawdę wielu, czego Arnie nie rozumie.
Leland Gaunt (Max von Sydow) – „Sprzedawca śmierci”, 1993, reż. Fraser C. Heston
Pamiętna postać nie tylko ze względu na pomysł Kinga, ale i Maxa von Sydowa, który doskonale wcielił się w tego złoczyńcę, dając mu wiele twarzy. Kiedy po raz pierwszy pojawia się w Castle Rock w stanie Maine, Gaunt otwiera sklep, gdzie można kupić to, o czym się zawsze marzyło. Jego właściciel wydaje się czarującym mężczyzną, to jednak złowroga poza. Jego oczy zmieniają kolor w zależności od tego, kto w nie patrzy. Jego dłonie nie mają linii papilarnych, a palce wskazujące są tak długie, jak środkowe. Gaunt wydaje się mieć nienaturalną świadomość różnych relacji w całym Castle Rock, a jego wiedza dotyczy nawet najbardziej intymnych problemów mieszkańców. W istocie Leland Gaunt okazuje się…
Mort Rainey (Johnny Depp) – „Sekretne okno”, 2004, reż. David Koepp
Pokrętna recepta Kinga dla wszystkich pisarzy, którzy mają tzw. twórczą blokadę. Mort Rainey to niedawno rozwiedziony pisarz, który doznał załamania psychicznego po odkryciu, że jego żona ma romans. Wynosi się więc na prowincję, gdzie próbuje skupić się na pisaniu, żeby nie myśleć o rodzinnych problemach. Problem w tym, że nie jest w stanie, nie tylko ze względu na swój stan psychiczny, ale i pewnego gościa, który zaczyna go nachodzić. Rozwiązanie jednak ma na wyciągnięcie ręki, nie tylko jeśli chodzi o problemy rodzinne, ale co najważniejsze pisarską blokadę. Wystarczy sprawić, żeby fantazje stały się rzeczywistością, morderczą, ale jakże podniecająco namacalną.