search
REKLAMA
Ranking

Najlepsze filmy SCIENCE FICTION ostatnich 10 lat! Ranking czytelników

Oto jak ułożyły się Wasze głosy!

REDAKCJA

25 grudnia 2023

REKLAMA

Ponad tydzień temu oddaliśmy w Wasze ręce formularz do głosowania na najlepsze filmy science fiction z ostatnich 10 lat (2014–2023). Oddane przez Was głosy ułożyły się w interesujący, a miejscami również zaskakujący ranking. Zachęcamy do skonfrontowania poniższych wyników z rezultatem głosowania na najlepsze filmy science fiction z dekady 2010–2019 przeprowadzonym w kwietniu 2020 roku. Dzięki porównaniu obu rankingów sprawdzicie, która z pozycji kwalifikujących się do tegorocznej zabawy awansowała, a która zaliczyła spadek popularności. Oto Wasza lista najlepszych filmów science fiction z ostatnich 10 lat. Koniecznie daj znać w komentarzu, czy w rankingu znajduje się Twój faworyt!

30. „Obcy: Przymierze”

Wiele nieścisłości Ridley Scott mógłby sobie odpuścić, bo tego oczekują fani od science fiction, ale kto powiedział, że Scott chciał nakręcić naukowy film? Liczy się także rozrywka i klimat, a nie analiza, czy dane postępowanie kolonizatorów jest możliwe, czy niemożliwe. Generalnie w Przymierzu wszystko jest niemożliwe, bo to na razie przyszłość. Na szczęście dla „twardych” widzów pojawia się Michael Fassbender – tajemniczy demiurg-robot w dwóch rolach: samego siebie sprzed przemiany (Walter) i po mentalnej konwersji (David). I to on jako jedyny ma szansę być w tym filmie wspominany po latach. On i ksenomorf, obydwaj jako istoty doskonałe w niezwykle dobrze skrojonym wizualnie przestawieniu (zdjęcia Dariusza Wolskiego). Reszta bohaterów wzbiła się na poziom, z którego jeszcze daleko do spektakularnego upadku, ale i do perfekcji wiele lat świetlnych zostało. Mimo wad całość produkcji okazała się lepiej zszytym sequelem Prometeusza niż on sam. Więcej tu mrocznego klimatu znanego z typowo slasherowych części Obcego. Więcej też samego ksenomorfa. Może jednak niekiedy zbyt dużo moralizatorstwa oraz nazbyt czytelnych metafor, oraz odniesień do starożytnej mitologii (Uranos, Tytani itp.). Jest jednak coś, co wybitnie łączy Przymierze z pierwszą częścią sagi – nawiązania erotyczno-religijne. Scott wraz ze scenarzystami powrócił do podprogowego uaktywniania u widza lęków seksualnych na podstawie zachowywania się zarówno obcego, jak i jego stwórcy (znamienna dla całego filmu i tak wyszydzana z powodu niewygodnych konotacji erotycznych scena, kiedy Dawid i Walter grają na jednym flecie). [Odys Korczyński]

29. „Star Trek: W nieznane”

Audiowizualna uczta, której zadaniem było pozyskanie nowych, młodych wyznawców dla legendarnej popkulturowej serii oraz zapewnienie starym jej wyjadaczom mnóstwa frajdy. Czy W nieznane podołało zadaniu? Obecność filmu Justina Lina w niniejszym rankingu oznacza, że raczej tak. A jeśli tak do końca jednak się nie stało, to z pewnością wielu widzów doceniło dużo dobrego humoru, fajną ścieżkę dźwiękową i pozytywną energię, która wręcz bije z tej produkcji. [Przemysław Mudlaff]

28. „Life”

Chociaż Life czerpie łopatą z najlepszych filmów science fiction w historii kinematografii, to wciąż jest w stanie zagwarantować widzom trzymające w napięciu, klaustrofobiczne widowisko. Nazwałem Life widowiskiem, ponieważ zdjęcia Seamusa McGarveya są tu oszałamiające. Ogromne wrażenie robi tu również imponująca scenografia. Produkcja Espinosy to też udane występy aktorskie, niepokojący klimat oraz całkiem fajnie wymyślony oślizgły przeciwnik. [Przemysław Mudlaff]

27. „Lucy”

Polecam Lucy wszystkim widzom, którzy dyskwalifikują filmy science fiction ze względu na to, że są one według nich głupie oraz nierealne. Tak, robię to wam na przekór. Trudno uznać bowiem Lucy za kino mądre i prawdopodobne. Trudno jednak uznać je również za kino nudne i pozbawione energii. Film Bessona to prawdziwa petarda, napędzana magnetycznym występem Scarlett Johansson. Doprawdy niełatwo odwrócić wzrok od tej szalonej, gwarantującej zastrzyk adrenaliny produkcji. [Przemysław Mudlaff]

26. „Godzilla Minus One”

Godzilla Minus One jest naprawdę tak dobry, jak się o nim mówi. To triumf KINA w jego najczystszej postaci i absolutne spełnienie marzeń fanów Króla Potworów. Na 70. rocznicę jego powstania dostaliśmy perłę, do której przez lata będą się odnosić inni twórcy. Japońska produkcja wyznacza nowy-stary kierunek gatunkowi i udowadnia, że w klasyce tkwi ogromny potencjał. To POTWORNIE dobry film na każdym poziomie realizacyjnym – efektów, scenariusza, realizacji i gry aktorskiej. Produkcja Toho ma (dosłownie i w przenośni) kilka pęknięć w samym finale, jednak przez cały seans dostarcza wrażeń, na które już w kinie o wielkich Kaijū chyba nie liczyłem. I to wszystko za symboliczne 15 mln dolarów. To nie mieści się w głowie. [Marcin Kończewski, fragment recenzji]

25. „Ghost in the Shell” (2017)

Przyznam szczerze, że nie jestem fanką GITS-a w reżyserii Ruperta Sandersa. Zdecydowanie wolę stare anime z przepiękną muzyką Kenjiego Kawai, która do dziś wywołuje ciarki na mojej skórze. Cieszy mnie jednak to, że dzięki wersji amerykańskiej ktoś może się zainteresować historią Major Motoko Kusanagi na tyle, że sięgnie także po anime i mangi. W końcu wizja takiego świata staje się coraz bardziej możliwa. [Alicja Szalska-Radomska]

24. „Ewolucja planety małp”

Ewolucja planety małp to jeden z kilku dowodów na to, jak inteligentnym i zdolnym twórcą jest Matt Reeves. Owszem, lubi on, gdy jego filmy są podniosłe, a także gdy ładnie wyglądają, ale nie te elementy zdają się dla Reevesa najważniejsze. Chociaż Amerykanin podejmuje się ostatnimi czasy rebootów, sequeli, a nawet sequeli prequeli, jak ma to miejsce w przypadku Ewolucji planety małp, to w samym sercu jego tworów stoją przecież wciągające, intrygujące opowieści, z których nierzadko można wynieść naprawdę sporo mądrości. Przy okazji Ewolucji nie sposób również nie wspomnieć o genialnej roli Andy’ego Serkisa, który za rolę Cezara zasługuje na wszystkie nagrody świata. [Przemysław Mudlaff]

23. „Alita: Battle Angel”

To, że Alita: Battle Angel znajduje się w Waszym rankingu dwa oczka wyżej aniżeli inna produkcja science fiction powstała na podstawie kultowej mangi, nie jest przypadkiem. Film Roberta Rodrigueza to bowiem adaptacja nie tylko efektowna, ale również pełna serca. Alita: Battle Angel wciska w fotel, wizualnie olśniewa, a w oczach Rosy Salazar, aktorki, która wciela się w tytułową postać, można naprawdę utonąć. [Przemysław Mudlaff]

22. „Pasażerowie”

Chyba nie jestem odpowiednią osobą do opisywania Pasażerów Mortena Tylduma. Dlaczego? Bo to film, który cholernie mnie wku!@#ł. Jestem bowiem zły za to, że Pasażerowie, stawiając w swoim wstępie tak inteligentne i interesujące pytanie, skręcają w klimaty romantyczne. To wcale nie jest jednak najgorsze! Najgorsze jest w tym wszystkim to, że ten romans mnie wciągnął, bo jest bezpretensjonalny i dotyczy postaci, które mają twarze oraz ciała dwójki najbardziej czarujących aktorów w Hollywood. Czy to, że polubiłem love story JLaw i Chrisa oznacza teraz, że będę chodził do kina na romansidła? [Przemysław Mudlaff]

21. „W nich cała nadzieja”

Twórcom W nich cała nadzieja udało się stworzyć rzecz niecodzienną: dobry film postapokaliptyczny zrealizowany w Polsce. Mądrze czerpiący ze standardów gatunku, udanie budujący napięcie, rozpalający wyobraźnię sprawnym światotwórstwem, dający do myślenia mroczną wizją przyszłości. Ze świetnymi zdjęciami, scenografią, muzyką. A wszystko to przy mikrobudżecie, zaledwie kilku dniach spędzonych na planie i ograniczeniu obsady do dwóch nazwisk: magnetycznej Magdy Wieczorek w centrum i uzupełniającym ją Jackiem Belerem w roli głosowej. [Filip Pęziński]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA