NAJLEPIEJ obsadzone postaci SERIALOWE
Richard Dean Anderson jako MacGyver w „MacGyver”
Po latach docenia się bardziej takie role, głównie dlatego, że powstają nowe wersje z innymi aktorami. Wtedy ma się porównanie i nie tylko sentyment decyduje o tym, że te dawne się lepiej ocenia. W przypadku postaci MacGyvera trzeba było znaleźć aktora lekkiego, charakteryzującego się delikatnością i brakiem typowo męskiej, bezrozumnej brutalności, a z drugiej strony charyzmatycznego i sprawiającego wrażenie silnej osobowości, zdolnej do bycia superbohaterem. MacGyver przecież nie używał broni, chociaż potrafił robić innym ludziom bolesne rzeczy, niekoniecznie ich zabijając. Richard Dean Anderson okazał się idealnie zbalansowany, jeśli chodzi o agresję i delikatność. Najnowszy zaś MacGyver, a więc Lucas Till, jest już wyłącznie delikatny.
Max Wright jako William Tanner w „Alf”
Alf jako postać niezwykle wyrazista, krzykliwa i krnąbrna, potrzebował jakiegoś zrównoważenia w człowieku, żeby widzowie czuli się bardziej docenieni jako ludzie. To musiał być ktoś osobowościowo przeciwny Alfowi, czyli bardziej skryty, spokojny, o gołębim sercu, żeby znieść te wszystkie wyczyny włochatego kosmity. Mało tego, fizyczny wygląd takiego osobnika musiał być dopasowany do dobrotliwego charakteru. William Tanner więc został takim trochę dobrym wujkiem, podstarzałym tatuśkiem, niezbyt atrakcyjnym, wyłysiałym mężczyzną w sile wieku, który trochę znudził się już swoim życiem, więc zaczął patrzeć w gwiazdy. A tu niespodziewanie do jego garażu wpadł kosmita Alf i dał Willowi nową motywację do życia. Przygoda zaczyna się po pięćdziesiątce. Max Wright został idealnie dopasowany do tej roli ojca rodziny.
Kevin Spacey jako Francis Underwood w „House of Cards”
Teraz, po latach, możemy sobie trochę pogdybać, na ile postać Underwooda jest komplementarna z osobowością Kevina Spaceya? Underwood to żądny władzy polityk, który się nigdy nie cofa. Nie mają znaczenia dla niego zasady moralne. Ma znaczenie tylko jego wola, chcenie, decyzja, żeby siebie zaspokoić. Ludzie stojący mu na drodze są jedynie środkami do celu. Mogą się przydać zawsze, a jeśli przydatność będzie oznaczała śmierć, to również taki człowiek się przed nią nie cofnie. A jak jest z Kevinem Spaceyem? Dostosował się do roli idealnie. W życiu również robił, co chciał, lecz już z taką łatwością jego postępowania nie jesteśmy w stanie ocenić. Popatrzmy jednak na tę wspaniałą, groźną dla emocji widza rolę Francisa Underwooda.
Telly Savalas jako Kojak w „Kojak”
Jestem ciekawy, jak duża część populacji odbiorców Kojaka potrafi wymienić inne role Telly’ego Savalasa. Dla nich (jak i dla mnie) Theo Kojak to Savalas, Savalas to Theo Kojak. Łączyło ich wszystko – greckie pochodzenie, wrażliwość skryta pod szorstkim obyciem, ogromna wiedza o zachowaniu człowieka i siła, którą niewątpliwie miał, jeśli chodzi o ciało. Poza Kojakiem Savalas zagrał Blofelda w jednym z filmów o Bondzie (W tajnej służbie Jej Królewskiej Mości), sadystę Maggotta w Parszywej dwunastce, sierżanta Wielkiego Joe w Złocie dla zuchwałych, lecz zawsze pamiętać go będziemy z Kojaka z łysiny i okrągłych lizaków.
Don Johnson jako Sonny Crockett i Philip Michael Thomas jako Ricardo Tubbs w „Policjantach z Miami”
Dobrze obsadzone w tym przypadku znaczy, że Sonny i Ricardo są postaciami zupełnie nierealnymi, jak z policyjnej mydlanej opery. Don Johnson i Philip Michael Thomas musieli więc dopasować się do tego kompletnego braku realizmu i świetnie to zrobili. Wyglądali i zachowywali się na planie jak chłopcy z policyjnego żurnala, którego egzemplarze obowiązkowo leżały w każdym klopie na podrzędnych komisariatach, żeby zwykli policjanci mogli sobie chociaż popatrzeć, jakie wyobraźnia może płatać figle, jeśli chodzi o mokre sny mundurowych. I to wcale nie zarzut. Za tę odjechaną koncepcję wyglądu, zachowania i postępowania gliniarzy będziemy kochać ten serial i uznawać go za jeden z najbardziej kultowych produkcji kryminalnych w historii telewizji.