FILMOWE McGUFFINY, czyli co napędza akcję w hollywoodzkich filmach

tajemnica
Różyczka, czyli enigmatyczne imię/nazwa/model dziecięcych saneczek Obywatela Kane’a, to zdecydowanie jeden z pierwszych McGuffinów, które tak znacząco wpłynęły na historię kina. Z początku dosłownie mityczne słowo (w polskim przekładzie dodatkowo o niezbyt optymistycznym wydźwięku, choć i w słowniku gejowskim mające swoje drugie dno – dosłownie) okazuje się niezwykle absurdalnym twistem – nie tylko przez wzgląd na oczekiwania goniących za nim, pragnących sensacji na miarę XX wieku postaci. W pewnym momencie one same bowiem przyznają, że słowo to nie ma tak naprawdę znaczenia, a rozwiązanie jego genezy nic by im nie dało…
tożsamość
Tutaj na myśl przychodzi oczywiście jakikolwiek film o Jasonie Bournie, który z początku poszukiwał wszak własnego ja (a gdy już je znalazł, to chciał mieć jedynie święty spokój). Czynił to także Liam Neeson w… Tożsamości. Tam jednak zwykle z jej odkrywaniem przychodziły kolejne problemy, zadania, cele. Najlepszym i najczystszym przykładem jest tu zatem kryminalne arcydzieło Bryana Singera – Podejrzani, które w całości opiera się na próbie uzyskania odpowiedzi na pytanie: kim jest Keyser Söze? Maliną na torcie (a co, są także torty z malinami!) jest w dodatku odpowiedź – błaha w swej genialności, a mimo to tak pysznie satysfakcjonująca.
walizka
Chyba najpopularniejszy wśród filmowców McGuffin. Za ważną dla fabuły walizką bohaterowie ganiali między innymi w Mission: Impossible – Ghost Protocol, Śmiertelnym pocałunku, Roninie i Pulp Fiction. Dwa ostatnie pozostają najsłynniejszymi bagażami we współczesnej historii kina. Ta pierwsza walizka jest srebrna, ciężka i mocno nieporęczna. Ta druga to standardowy czarny neseser, który po otwarciu mieni się złotem. Zawartość obu pozostaje nadal jedną wielką enigmą, którą twórcy mają w głębokim poważaniu, a widzowie nawet po wielu latach od premiery prześcigają się w zmyślnych teoriach na jej temat.
zaginiony w akcji
Podobne wpisy
Po co dążyć do pozyskania czegoś, skoro celem można zrobić… kogoś. Wbrew pozorom niezbyt częsty to zabieg, choć niemal za każdym razem diablo skuteczny. Czymże byłby wszak Kac Vegas bez poszukiwań biednego Douga i jaki byłby sens Szeregowca Ryana bez misji sprowadzenia do domu tytułowego bohatera. Szczególnie udał się ten McGuffin w filmie Stevena Spielberga, który zgrabnie myli tropy, przez co przez dwie trzecie projekcji nie tylko nie wiemy, jak Ryan wygląda, ale też powątpiewamy w to, czy w ogóle żyje. Co ciekawe, wcielający się w niego Matt Damon (tak, tak – on…) poniekąd powtórzył jeszcze tę rolę w paru późniejszych produkcjach, ale tam nie był już McGuffinem per se.
zakopane pieniądze
Forsa, kasa, szmal, hajs, mamona, dolce, zielone, kokosy… służyły za McGuffina oczywiście w wielu produkcjach. Jednak gdy myślimy o zakopanym majątku, w pierwszej kolejności przychodzi do głowy – a przynajmniej powinna – zwariowana, wypełniona gwiazdami swojej ery, iście epicka komedia Ten szalony, szalony świat. Tam już w pierwszej scenie dowiadujemy się o miejscu ukrycia dużej kasy i wszystkich szczegółach. A potem po prostu obserwujemy, jak bohaterowie wprost zabijają się w imię zasady „kto pierwszy, ten lepszy”. Myk z wyścigiem na czas do wielkiego bogactwa był również w Wyścigu szczurów, choć tam to już nie forsa gra nadrzędną rolę, lecz samo wyzwanie. Cóż, tak też można.
Tradycyjnie zachęcamy do rozszerzania listy w komentarzach – niech one staną się naszym własnym McGuffinem!
korekta: Kornelia Farynowska