No dobra, żartowałem. To jednak idealna okazja, żeby złapać trochę oddechu i przypomnieć sobie to niesamowicie przyjemne kino, które dla wielu dzieciaków było swego czasu jak najbardziej wiarygodne. I w sumie… dalej jest – przynajmniej pod względem psychologicznym, co też jest ważne.
A teraz: put that cookie down i przewróć stronę!
Jacek Lubiński
KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.