search
REKLAMA
Zestawienie

Najbardziej SZOKUJĄCE sceny z filmów WOJCIECHA SMARZOWSKIEGO

Krzysztof Dylak

13 października 2020

REKLAMA

Wojciech Smarzowski szykuje nowy film, a jego producenci zapowiadają, że przebije wszystko, co reżyser dotychczas zrealizował. Nadchodząca produkcja ma dotyczyć pogromu w Jedwabnem i znając dorobek twórcy Wołynia czy Kleru, z pewnością nie ma co liczyć na zbytnią dyplomację i owijanie w bawełnę. Smarzowski zbudował niezaprzeczalną markę na trudnych tematach i mocnym przekazie i póki co nie zamierza schodzić z tego szlaku. Połączył artystyczne ambicje z komercyjnym rozmachem swoich filmów, które zawsze są dużym wydarzeniem na obu polach, pomimo że daleko im do rozrywki. 

W dziełach „Smarzola” alkohol, krew i mocz płyną jednym nurtem. Reżyser nie waha się pokazywać bez ogródek przemocy, brudu, patologii i degrengolady w czasach historycznych i współczesnych. Jego obrazy rozgrzebują traumy, mają szokować i otwierać oczy. Często tak się dzieje,  chociaż trzeba przyznać,  że niekiedy zabiegi te mogą być postrzegane jako powtarzalne i powielające schematy z poprzednich tytułów. Poniżej przegląd najbardziej szokujących fragmentów z  filmografii Smarzowskiego. Subiektywny i nie zawsze oczywisty.

Uwaga na spoilery!

Weselepęknięcie rury kanalizacyjnej

Błyskotliwy debiut Smarzowskiego był początkiem jego kariery i pozycji jednego z najważniejszych reżyserów polskiego kina. Parafraza Wesela Wyspiańskiego i Wajdy, w której przyszły laureat wielu Orłów i innych nagród filmowych ukazał mitologiczne przywary i wady narodowe, ostro celuje w prowincjonalną mentalność. Smarzowski łagodzi dosadność filmu łyżkami cierpkiego, lecz skutecznego humoru – w gruncie rzeczy jego Wesele jest tragifarsą. Jak coś się wali, to wszystko na raz. O prawdziwości tych słów przekonuje się na własnej skórze Wiesław Wojnar, główny bohater dzieła. Uroczystość weselna, którą zorganizował z każdą godziną coraz bardziej rozpada się jak domek z kart, a pazerność i działanie na pokaz obraca się przeciwko niemu z pełną konsekwencją. Niezbyt smacznym, aczkolwiek wyraźnym znakiem jego położenia staje się motyw awarii kanalizacyjnej w toalecie remizy, gdzie odbywa się zabawa młodej pary i zgromadzonych gości. Pęknięcie rury i gejzer nieczystości z klozetu jest niejako metaforą zdarzeń i zapowiedzią dalszej katastrofy wynikającej z zachłanności i skąpstwa gospodarza w myśl przysłowia: “chytry dwa razy stratny”.

Dom złypogarda dla żony Dziabasa i zabójstwo syna

Koncept drugiego filmu Smarzowskiego powstał jeszcze przed Weselem, ale autor sam przyznał, że Dom zły nie zachęci producentów jako pierwsze podejście. Faktycznie,  drugi pełny metraż jest trudniejszy dla widza, zupełnie pozbawiony dystansu poprzednika, a przyszły twórca Róży i Drogówki bardziej tapla się w naturalistycznym brudzie. Brudny kryminał osadzony w czasach PRL opowiada o wizji lokalnej morderstwa, demaskując ciemne interesy milicyjnej służby. Rozbita na dwa okresy czasowe narracja mieści się w tym samym lokum: starej chacie gdzieś na odludziu w Bieszczadach, dokąd przybywa Edward Środoń przyjęty w gościnę przez małżeństwo Dziabasów. Wspólna libacja oraz plany nawiązania współpracy w zakresie pędzenia bimbru kończą się krwawą zbrodnią. Podobna zbrodnia wisi w powietrzu po latach, z udziałem Środonia jako głównego podejrzanego podczas oględzin zabójstwa. W oparach alkoholu, dymu, błota i stęchlizny, a później również śniegu rozgrywa się konflikt interesów ludzi zdolnych posunąć się do ostateczności dla własnych korzyści. Gest Środonia wobec żony Dziabasa po stosunku i sposób, w jaki ją potraktował, jest nie mniej mocny niż ta gorączkowa, rozpędzona karuzela morderstw. Kobieta zwierza się przybyszowi, że nie jest szczęśliwą małżonką, jej syn to bandzior i cwaniak, a ojciec jest niewiele lepszy. Reakcja Edwarda jest całkowicie odmienna od oczekiwań Bożeny, która spodziewała przynajmniej zrozumienia. Tymczasem Środoń grubiańsko daje jej do zrozumienia, że nie ma ochoty wysłuchiwać jej wynurzeń, puszczając głośnego bąka. Druga scena to zabójstwo przez pomyłkę. Środoń idzie za potrzebą, a jego łóżko niepostrzeżenie zajmuje syn Dziabasa. Ojciec, chcąc uśmiercić i okraść niedoszłego wspólnika, podcina gardło własnemu synowi. Po nieudanym pościgu za Edwardem załamany Zdzisław siada na łóżku obok zwłok syna i spędza tam całą noc. Dopiero o świcie bierze siekierę w dłoń, żeby zakończyć wszystko na swój własny sposób, nie wiedząc, że Środoń ukrywa się pod łóżkiem.

Róża: poronienie i zbiorowy gwałt

Trzecia propozycja Smarzowskiego jest brutalnym, ale i lirycznym dramatem o powojennych wysiedleniach na mazurskich ziemiach. Tytułowa Róża, udręczona wdowa po żołnierzu Wehrmachtu, jest obiektem napaści rosyjskich grup NKWD. Może liczyć jedynie na pomoc byłego AK-owca, przeżywającego niedawną śmierć żony zabitej przez Niemców na jego oczach. Między Tadeuszem a Różą rodzi się uczucie, które nie ma szans na przetrwanie. Miłość poranionych i pokrzywdzonych przez historię ludzi jest nie do uratowania. Sam prolog filmu jest w stanie zmierzić nieprzygotowanego na niego widza. Lecz sekwencję poronienia Róży – kiedy z jej łona wypada martwy płód będący owocem jednego z gwałtów – można przyrównać do kopnięcia prądem. Dochodzi do tego retrospekcja zbiorowego gwałtu na mazurskich kobietach. Róża jest jedną z kobiet gwałconych przez Rosjan na ulicy. Całe zajście obserwuje jej córka ukrywająca się w pobliskim budynku.

REKLAMA