Najbardziej REALISTYCZNE filmy SCIENCE FICTION o inwazji obcych
„Matrix”, 1999, reż. siostry Wachowskie
Siostry Wachowskie mrocznie i sugestywnie posłużyły się starożytną koncepcją pośredniego poznania obecną już u Platona (a przed nim u Kratylosa, Heraklita i Parmenidesa), z tym że ateński filozof nie utożsamiał naszego zmysłowego więzienia z działaniem obcych. Materia według niego jest lustrem, w którym odbija się świat form, ejdosów lub potocznie znanych nam idei. W Matriksie inwazja obcych nie nastąpiła z kosmosu. Stworzyliśmy ją sami, poprzez naszą kreację inteligentnych maszyn. Sztuczna inteligencja na pewnym etapie rozwoju stwierdziła, że jesteśmy zbędni do podtrzymywania jej w istnieniu. Zbuntowała się, a ludzie wpadli na karkołomny pomysł, żeby odciąć maszyny od źródła ich energii, czyli energii słonecznej. Wtedy inteligentne maszyny poradziły sobie w ten sposób, że uwięziły ludzi w programie komputerowym nazwanym „Matrix”, a z nas zaczęły czerpać energię do życia. Cały nasz świat jest więc złudzeniem, projekcją. Żyjąc więc w tym złudzeniu, trudno udowodnić, że jest inaczej, bo trzeba by było wyjść z „Matrixa” jak Neo. Zamiast maszyn oczywiście możemy wyobrazić sobie, że twórcami naszego zmysłowego świata są kosmici i w ten sposób nas podbili. Siostry Wachowskie stworzyły więc w filmie najtrudniejszą do obalenia koncepcję potencjalnej okupacji ludzkiego gatunku przez obcych.
„Zagłada”, 2018, reż. Ben Young
Jeśli posiadamy wspomnienia, to czyje one naprawdę są? Jeśli zaatakują nas kosmici w humanoidalnych kształtach, to czy nie są oni z nami jakoś spokrewnieni? Czy jeśli śnimy, to ktoś już kiedyś raz wyśnił te wszystkie obrazy, które zdają się nie mieć sensu i znikają po obudzeniu? Te i inne pytania znajdziemy w Zagładzie. Perspektywa inwazji jest tu zupełnie odwrócona. Patrzymy na zagładę gatunku z punktu widzenia czegoś, co się dopiero narodziło, nie ma historii, lecz chce być za wszelką cenę wolne. Wydaje się, że ma do tego prawo, ale ci obcy go radykalnie i drastycznie odmawiają. Celowo piszę nieco enigmatycznie, bo nie chcę popełnić nietaktownego spojlera. Zagłada jest filmem momentami trudnym w odbiorze. Sny mieszają się z rzeczywistą linią fabularną, lecz z całą pewnością taka sytuacja może nastąpić – jeśli jeszcze bardziej rozwiniemy technikę, a nasze zdolności kreacji wreszcie uzyskają swoje spełnienie w postaci nowego i niezależnego JA w cybernetycznej formie.
„Life”, 2017, reż. Daniel Espinosa
Jest w naszym ludzkim działaniu pewna sprzeczność. Od lat szukamy śladów cywilizacji pozaziemskiej, równocześnie snując na jej temat mnóstwo fantazji. Z drugiej strony np. w filmach projektujemy przeróżne formy zagłady naszego gatunku, która nadejdzie właśnie z kosmosu, ze strony innej, bardziej zaawansowanej technologicznie cywilizacji. Boimy się, a zarazem szukamy. Niektórzy naukowcy twierdzą, że to nie sprzeczność, a typowe działanie istot myślących, które biorą na siebie ryzyko, pokonują swój strach i nie przestają szukać rozwiązania problemu. A nasza domniemywana samotność w kosmosie jest dla nas problemem nie tylko naukowym, ale też moralnym i ideowym. Całkiem realne zdaje się, że kiedyś znajdziemy życie w kosmosie, lecz niekoniecznie będzie ono tak inteligentne jak my. To nie oznacza, że uda nam się je zdominować, upolować jak zwierzę na safari. Zagłada może przyjść ze strony bardzo pierwotnego, instynktownie działającego życia w postaci inwazyjnego gatunku, przed którym się nie obronimy – dokładnie tak, jak to pokazano w Life.
„Czekaj na dalsze instrukcje”, 2018, reż. Johnny Kevorkian
Żałuję, że ta produkcja jest tak mało znana, bo redefiniuje to, jak postrzegamy inwazję obcych. Problem w tym, że może ona już się zaczęła, że jesteśmy uzależnieni od pewnej wizji świata, że to on jest naszym metaforycznym obcym. Nie chcę spojlerować, bo jeśli napiszę jedno słowo za dużo, jeden rzeczownik, wszyscy, którzy nie widzieli tej produkcji, stracą cały suspens. Wyobraźcie więc sobie, że siedzicie w domu np. w świąteczny wieczór i przychodzi czas na wyprowadzenie na spacer psa. Niestety okazuje się, że nie możecie tego zrobić, bo cały wasz dom został zablokowany przez coś czarnego. Tak, dokładnie tak to można nazwać – coś czarnego, jak zmaterializowana otchłań. Gorączkowe poszukiwania rozwiązania np. w mediach nic nie dają. Mediów nie ma, jest tylko komunikat „Zostańcie w domu i czekajcie na dalsze instrukcje”. Wtedy się zaczyna najbardziej realistyczna część tej historii – prawdziwy eksperyment, jak proste komunikaty mogą wpływać na ludzi w radykalnie zamkniętym środowisku domowym.
„Kontakt”, 1997, reż. Robert Zemeckis
Ciekawe kino powinno zostawiać w nas uczucie niedosytu, prowokować intelektualną aktywność, niewygodne pytania i przemożną chęć odpowiedzi na te specjalnie pozostawione w skończonym filmie w formie otwartej. Tak jest w Kontakcie. Twórcy pozostawiają nam decyzję, czy główna bohaterka faktycznie kontaktowała się z obcymi, czy była to tylko jej konfabulacja powstała w mózgu pod wpływem czynników zewnętrznych. Co ma jednak wspólnego Kontakt z potencjalną inwazją obcych i to w realistycznym przedstawieniu filmowym? Dużo, gdyż bardziej realna wydaje się inwazja hybrydowa niż frontalny atak. Sądzę, że inwazji na naszą planetę może dokonać tylko gatunek znacznie inteligentniejszy od nas, a więc również taki, który potrafi ocenić, że więcej korzyści przyniesie mu bardziej rozciągnięty w czasie proces podboju niż niszcząca wszystko wojna. Zarówno więc jeśli ma się pokojowe zamiary, jak i dalekosiężne hegemoniczne, potrzeba tego pierwszego kontaktu, żeby wprowadzić agentów. Z powodzeniem mógłby on wyglądać tak, jak w filmie Roberta Zemeckisa. Obcy zabiegają o kontakt, równocześnie dając nam nowoczesną technologię i usypiając naszą podejrzliwość. Dalej podbój wyglądałby już tak, jak mądrzy ziemianie potrafili to niekiedy w historii zrobić – uzależnienie gospodarcze, technologiczne, aż w końcu mentalne. Dzisiaj idziemy spać jako gatunek dumny z siebie, że tak dobrze mu poszedł kontakt z obcą cywilizacją i jeszcze na tym wiele zyskał, a jutro budzimy się w świecie, gdzie to obcy dyktują warunki, a my musimy je przyjąć, bo nie jesteśmy w stanie funkcjonować bez ich pomocy.