search
REKLAMA
Zestawienie

Najbardziej PORUSZAJĄCE SCENY SAMOBÓJSTW

Krzysztof Dylak

17 września 2019

REKLAMA

Thelma i Louise (1991)

Feministyczne kino drogi w imię wolności. Dwie przyjaciółki odrywają się od rutyny własnego życia i ruszają w podróż, która nie tylko odmieni ich życie, ale też…  im to życie odbierze. Zanim do tego dojdzie, obie panie zmienią swoje myślenie, poglądy i postawę życiową. Louise zabija napastliwego adoratora Thelmy, co zmusza je do ucieczki przed policją. Sytuacja robi się coraz bardziej poważna, kobiety nie zamierzają się oddać w ręce stróżów prawa, postanawiają w ogóle nie wracać do swojego dawnego życia. Można powiedzieć, że jadą pod prąd, smakują swobody, której nie doświadczyły nigdy wcześniej, ich przyjaźń przypieczętuje też kobieca solidarność. Jak może się to dla nich zakończyć, skoro nie chcą pozwolić się aresztować, policyjny pościg rośnie w siłę, a droga ucieczki się urywa? Przyjaciółki są w potrzasku, docierają do urwiska Wielkiego Kanionu, za nimi gwardia policji czekająca na komendę: strzelać. Jest jeszcze funkcjonariusz o dobrej woli, chcący ująć uciekinierki bez rozlewu krwi. One już się jednak nie cofną. Dają gaz do dechy, mknąc prosto w przepaść… Co ciekawe, widz podczas tej sceny nie czuje dyskomfortu czy smutku. Jest ona odbierana nawet jako szczęśliwe zakończenie, bo została skonstruowana w rytmie wręcz podnoszącym na duchu. Bohaterki wprawdzie zginęły, ale zadecydowały o tym same, niesione euforią wolności, która została w nich do samego końca.

Dom z piasku i mgły (2003)

Dramat Vadima Perelmana na podstawie książki Andre Dubusa prezentuje wysoki poziom ze względu na połączenie  komercyjnych możliwości kina amerykańskiego z artystycznymi ambicjami filmów europejskich. Walorami tej produkcji są wiarygodna gra aktorów, angażująca fabuła, a przede wszystkim dramatyczna końcówka. Jennifer Connelly wciela się w postać  kobiety w stanie  depresji i szponach nałogu, której dom przejmuje komornik. Nabywcą budynku staje się imigrant z Iranu, Amir Behrani (podium ról Bena Kingsleya), który w swoim kraju był szanowanym i znaczącym obywatelem, zaś w USA walczy o godność własną i swojej rodziny. Kathy, chcąc odzyskać dom, zyskuje pomocnika w osobie zakochanego w niej policjanta. Niestety nadgorliwość zastępcy szeryfa doprowadza do tragedii. Kiedy porozumienie między kobietą a Behranim wydaje się prawdopodobne, w wyniku fatalnej oceny sytuacji ginie syn Amira. Zrozpaczony ojciec traci sens życia, a dom, który był kością niezgody, nie ma już znaczenia. Staje się miejscem odebrania sobie życia o znamionach honorowego samobójstwa. Amir wraz z małżonką kładą się na łóżku, chwytają się za ręce, uniemożliwiają sobie dopływ powietrza. Samobójstwo małżeństwa spowodowane śmiercią ukochanego syna jest tutaj również nierozerwalne z narodową dumą, którą emanował Amir. W postaci flashbacków widzimy przebłyski przeszłości, przebitki scen, przestrzenne ujęcia, ujmujące widoki morskiej plaży nadające piękno tej dramatycznie smutnej scenie. Oczywiście da się wyczuć nastrój patosu, zbytniej podniosłości, co jednak nie zmienia faktu, że ten fragment jest zdolny pozostawić ślad na wrażliwości widza.

Siódmy kontynent (1989)

I tym razem nie będzie happy endu. Michael Haneke to chłodny obserwator niewygodnego realizmu, twórca kina społecznego niepokoju. Zanim Austriak zdobył rozgłos dzięki filmom Funny Games czy Biała wstążka, zwrócił uwagę obrazem Siódmy kontynent, gdzie w swoim stylu opisał zanik ludzkiej komunikacji i wyparcie emocjonalne. Mamy portret rodziny. Ojciec, matka (imiona takie same jak u rodziców w Funny Games), córka. Życie toczy się zwyczajnie, bez większych problemów nie licząc astmy dziewczynki. Wreszcie następuje pęknięcie. Rodzina decyduje się na wyjazd, który tak naprawdę jest podróżą w jedną stronę. Najpierw niszczą swój dobytek – dewastują własne mieszkanie, pozbywają się pieniędzy; tylko telewizor zostaje nienaruszony. Matka robi koktajl z leków i podaje go niczego nieświadomej córce. Po jakimś czasie kobieta przyrządza taki sam napój dla siebie. W odbiorniku przewijają się przeboje Jennifer Rush i Meat Loafa. Piosenki o miłości. Czy to tej miłości zabrakło w rodzinie, czy może umiejętności jej wyrażania? Młoda matka na widok martwej córki reaguje rozpaczą, po czym sama wypija rozpuszczone leki. Mąż w tym czasie ogląda telewizję, ale po śmierci żony idzie w jej ślady. Przedtem zapisuje na ścianie imiona i terminy. Obraz w telewizorze zamazuje się. Widz zadaje sobie pytanie: jaka była przyczyna tego zbiorowego samobójstwa? Psychiczna pustka czy duchowa atrofia? Reżyser nie daje klarownej odpowiedzi. Prowokuje do własnych wniosków i rozważań. Podstawą filmu było autentyczne wydarzenie, o którym Haneke przeczytał w prasie. To jeden z przypadków, gdzie prawdziwe samobójstwo posłużyło za podkład dla filmowego tworzywa.

Midsommar. W biały dzień (2019)

Małe oszustwo, a tak naprawdę edit, uzupełnienie tematu, ponieważ całe zestawienie na temat filmowych samobójstw nie ma znaczenia bez umieszczenia epizodów z folkowego horroru  Ariego Astera.  Midsommar. W biały dzień mówi o traumie, przeżywaniu katharsis, groteskowe i absurdalne momenty sąsiadują z głęboko niepokojącymi sekwencjami, które wchodzą mocno do głowy i zatrzymują się na długi czas. Mam tu na myśli pierwszy akt, popełnione samobójstwo rozszerzone przez siostrę głównej bohaterki zatruwającą siebie i śpiących, nieświadomych rodziców dwutlenkiem węgla. W mieszkaniu, pod osłoną nocy, strażacy pakują zwłoki do worków i znajdują martwą dziewczynę nieopodal komputera,  na którym korespondowała ze siostrą na chwilę przez tragedią. W tle wyjąca, nie dająca spokoju  muzyka,  migające oraz odbijające się światła w tonącym w mroku pomieszczeniu. Dani z partnerem dołącza do sekty praktykującej swoje obrzędy w Szwecji. W drugim akcie filmu dochodzi do rytualnego samobójstwa dwóch starszych członków komuny. Wykonują oni skok z wysokiego klifu na oczach świadków. Scena mrozi krew w żyłach, jest podkreślona hipnotycznymi zdjęciami wzgórz z różnych stron i czającym się nawiedzonym brzmieniem. Starsza kobieta składająca siebie w ofierze jako pierwsza, staje na krawędzi przepaści, spogląda w niebo jakby komunikowała się z kimś z zaświatów i obdarza Dani zatrważającym spojrzeniem, aby po chwili rzucić się z urwiska i rozbić czaszkę podczas upadku na głaz.  W jej ślady idzie starszy mężczyzna, któremu udaje się przeżyć roztrzaskując swoje nogi . Zostaje dobity młotem przez przywódców sekty. Takie traumatyczne doznania odzwierciedlają się później w koszmarnym śnie bohaterki nawiązującym do śmierci rodziny Dani w połączeniu z  przerażającą ceremonią w słonecznym blasku poprzedniego dnia.

Kler (2018)

Również polskie produkcje zawierają sceny samobójstw, mniej lub bardziej przekonujące. Myślę, że spośród krajowych dzieł najbardziej wyróżnia się tu zakończenie filmu Kler; nie tylko ze względu na temat i wagę okoliczności. Wojciech Smarzowski zrealizował film poruszający aktualny, szeroko omawiany problem, przełamał konwenanse, wymierzył siarczysty policzek instytucji Kościoła. Stworzył moralitet dotyczący osób duchownych, obnażył ich grzechy i słabości. W obiektywie Smarzowskiego przedstawicieli Kościoła napędzają żądza, pycha i władza, jednak reżyser nie odbiera im ludzkiej twarzy i próbuje bronić swoich bohaterów na ekranie. Najbardziej dramatyczną postacią obrazu wydaje się ksiądz Kukuła (Arkadiusz Jakubik potwierdza swoją aktorską wiarygodność). Posądzony o pedofilię wobec swojego ministranta, omal nie zostaje zlinczowany i sam okazuje się ofiarą. Ofiarą instytucji, której służy, jej regułom opartym na hipokryzji i obłudzie. W dzieciństwie wykorzystywany seksualnie, chce położyć kres zakłamaniu dygnitarzy Kościoła i ujawnić prawdę. W rezultacie zostaje uznany za wariata, zaś przeinaczenie faktów skazuje go na wykluczenie, zepchnięcie poza nawias wspólnoty. Doprowadzony do ostateczności ksiądz wtapia się w tłum podczas ważnej, długo oczekiwanej i przygotowywanej mszy w plenerze. Podczas gdy Mordowicz wygłasza kazanie na temat dobra i poświęcenia, Kukuła polewa się benzyną i dokonuje aktu samospalenia na oczach wiernych i duchownych. Zaszokowani ludzie nie próbują go ugasić, uciekają w panice lub nagrywają incydent telefonem, Kukuła płonie, aż w końcu pada martwy. Jego ciało przybiera znak krzyża. Samobójstwo przez spalenie jest manifestacyjnym, desperackim krzykiem, krańcową próbą zwrócenia uwagi na nadużycia władz Kościoła. Trzeba przyznać, że scena wali obuchem w głowę, zmuszając do zastanowienia się nad kondycją naszego społeczeństwa.

REKLAMA