search
REKLAMA
Archiwum

NA JEDNYM UJĘCIU

Rafał Donica

2 października 2018

REKLAMA

FAJERWERKI PRÓŻNOŚCI – Rok produkcji 1990 
(Czas ujęcia: 4:43 min.)

Ujęcie pierwsze:

Brian De Palma przyzwyczaił nas do tego, że nawet jeśli nie dysponuje interesującą historią, to zawsze można liczyć na jego fenomenalny warsztat. A raczej specyficzną, depalmowską odmianę warsztatu filmowego geniusza. Jako tzw. stary mistrz z dorobkiem, De Palma z lubością wykorzystuje swą pozycję klasyka i częstokroć bawi siebie (oraz czasami również widza) swymi typowymi sztuczkami technicznymi – podzielonym ekranem, podwójną ogniskową i długimi ujęciami. W Fajerwerkach próżności, satyrze obyczajowo-sensacyjnej z 1990 roku, spragniony technicznych fajerwerków widz otrzymał wszystko naraz. De Palma i jego autor zdjęć, słynny Vilmos Zsigmond, otworzyli film długim, trwającym 1 minutę i 13 sekund ujęciem Nowego Jorku z dachu budynku Chryslera, a właściwie dwoma ujęciami, połączonymi przez przenikanie. Pomimo niezbyt długiego czasu ekranowego, widać tu ogromną pracę operatora Jona Fauera włożoną w te dwa ujęcia, gdyż są one wykonane techniką time-lapse, czyli w przyspieszonym tempie. W ciągu minuty z dachu drapacza chmur widzimy całą dobę nad Nowym Jorkiem. Ktoś zapyta – a cóż w tym trudnego? Wystarczy postawić kamerę i niech sobie kręci. Otóż jednym z podstawowych problemów technicznych jest ciągła praca z przysłoną obiektywu (urządzeniem odpowiadającym za ilość światła dostającego się na taśmę).

Przysłona musiała mieć inną wartość w środku nocy, gdy rozpoczynano ujęcie, a inne w pełni dnia. Kolejnym poważnym problemem była druga połowa tego ujęcia, w którym kamera wykonuje powolną panoramę w prawo. Na planie zdjęciowym kamera musiała być podłączona do urządzenia motion control, stosowanego do sterowania kamerami przy produkcji efektów wizualnych. Tylko tak można było osiągnąć absolutną precyzję techniczną niezwykle wolnego ruchu kamery, trwającego w rzeczywistości dobrych kilkanaście godzin.

Ujęcie drugie:

Następne ujęcie Fajerwerków próżności to także typowy wyczyn De Palmy. Etatowy depalmowski operator steadicamu, Larry McConkey, wykonał tu iście wirtuozerską operację, podobną do tej, którą uskutecznił na planie Chłopców z ferajny. Ujęcie rozpoczyna się przyjazdem samochodu, z którego wytacza się pijany w sztok poczytny pisarz Peter Fallow (Bruce Willis). W towarzystwie starszego pana i rozgadanej kobiety z public relations Fallow wchodzi po schodach i wsiada do melexa, który wiezie ich ciasnymi korytarzami piwnicznymi przez dobre 40 sekund czasu ekranowego. Aktorom ciągle towarzyszy operator steadicamu, podążający za nimi po opuszczeniu pojazdu. Akcja przenosi się do przestronniejszych pomieszczeń, gdzie operator dokonuje efektownego przejścia zza pleców aktorów do filmowania ich od przodu, co oczywiście wymagało bezbłędnej sztuki chodzenia do tyłu. Fallow i kobieta, odganiając paparazzich, mijają operatora i wchodzą do jasno oświetlonego korytarza, gdzie panuje pełna krzątanina przed jakimś ważnym wydarzeniem. Fallow pociąga alkohol, bierze napełnione szkło z tacy mijającego go kelnera, oboje wchodzą w korytarz na prawo, a operator steadicamu w tym momencie płynnie znów przechodzi do filmowania Bruce’a Willisa i Rity Wilson od przodu. Za kolejnym zakrętem pijany Fallow zostaje przedstawiony ambasadorowi, jego żonie i ich córce, która przykuwa uwagę pisarza. Nagle oboje (wraz z operatorem) wchodzą do ciasnego pomieszczenia kuchennego, gdzie Fallow bezceremonialnie grzebie łapskiem w wystawnie przygotowanym łososiu, po czym wychodzi z powrotem na korytarz. Operator ciągle utrzymuje w kadrze Bruce’a Willisa. Fallow z kolejną kobietą wychodzą na kolejny korytarz, przeciskając się w tłumie fotoreporterów. Oboje mijają operatora, przechodzą w kolejny korytarz, gdzie Fallowem zajmują się garderobiani. Wymiana koszuli i garnituru na ciągle idącym przed siebie Fallowie trwa równą minutę czasu ekranowego, podczas której operator ponownie dokonuje okrążenia postaci, by z powrotem wylądować przed twarzą Bruce’a Willisa. Fallow na chwilę przystaje, po czym zaczyna iść, mijając operatora. Ujęcie kończy się szerokim planem ogromnego holu, gdzie Peter Fallow zostaje otoczony hałaśliwą grupką jego zagorzałych (i tych bogatszych) czytelników, oraz błyskających fleszami fotoreporterów. Koniec. To genialnie zainscenizowane ujęcie trwa dokładnie 4 minuty i 43 sekundy. Brian De Palma nakręcił je, wykorzystując podziemia i architekturę jednego z wystawnych budynków na Manhattanie.

Autor opisu: Adrian Szczypiński

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA