Na co do kina? #3
Nadchodzi bardzo słabiutki weekend pod względem ilości premier. Przed tygodniem na ekrany kin weszło 8 premier, w tym – tylko 4. Jednak ilość premier nie koniecznie bywa współmierna do ich jakości. Wystarczy bowiem jeden znakomity i ważny tytuł, aby nie uznać weekendu za stracony. Tak jest i tym razem.
12.10.2012
Bitwa pod Wiedniem (Monolith)
Podobno najlepsza komedia roku, ale tylko dla smakoszy wytrawnego humoru spod znaku kina klasy C i miłośników słynnych na cały glob produkcji Asylum. Podobno „Bitwa Warszawska 1920” – jak wszyscy dobrze wiemy jedno z najbardziej żałosnych filmideł ostatnich 100 lat – przy włoskiej superprodukcji za 50 baniek nabiera rumieńców i już nie jest tak zła, za jaką ją niektórzy uważali, a trzyde, tak wspaniale spartolone, nagle staje się wyczynem godnym Żaby na Camerimage.
Italiańcy, przy wsparciu kwiatu polskiego aktorstwa i kasy PISFowej (przypominam: kasy publicznej, czyli mojej, Twojej, naszej), dzięki mecenatowi KGHM (przypominam: kasy publicznej, czyli mojej, Twojej, naszej), stworzyli coś niepodrabialnie pociesznego i nawiązującego jakościowo do wybitnych dzieł w rodzaju „Kac Wawa”. „Kac Vienna” – w ten sposób zatytuował swa recenzję Kamil Śmiałkowski na Stopklatce. Miażdżenie "Bitwy" jest zresztą słyszalne z każdej strony i trudno spotkać jakikolwiek głos sprzyjający. Przy okazji zerknąłem na FilmWeb, ale oczywiście tam recenzji nie uświadczymy, bo nie wypada odrzucać ręki, która karmi, nawet jeśli nie była umyta po… sami sobie dopowiedzcie 🙂
W każdym bądź razie jutro na naszej stronie recenzja, a ja spodziewam się dobrej zabawy w kino historyczne. Głośny rechot gwarantowany?
Niewierni / Les infideles (Kino Świat)
Komedia z Artystą, czyli Jeanem Dujardinem. I chyba to jedyny powód, dla którego Kino Świat sprowadził tę dość przeciętną komedię kryminalno-romantyczną do Polski (sugeruję się ocenami na IMDb , gdzie ma średnią 5,7, i na Zgniłych Pomidorach, gdzie ma 35% świeżości). Fabuła skupia się na perypetiach miłosnych dwóch kolesi. Plakaty, zwiastuny w tv, cała otoczka marketingowa („Jak uśpić czujność kobiety?”, „Jak upilnować mężczyznę”) przypomina mi jedno: polską komedię romantyczną. Jest to pewien wyjątkowy gatunek w kinematografii światowej zawierający w sobie kilka kluczowych elementów: nowoczesne wnętrza, gwiazdy, afera, przeboje w tle, grymasy, krzyki, tvn.
„Niewierni” mają to wszystko, ale mniemam, że danie jest zdecydowanie bardziej strawne, nawet jeśli niezbyt udane. Wiadomo, kuchnia francuska. Ciekawostka: w początkowej fazie, jeszcze przed światową premierą, film miał dość skandalizującą kampanię reklamową, którą producenci musieli ograniczyć, podobno z powodu Dujardina i jego szans na Oscara. Tutaj możecie zobaczyć szczegóły.
Bestie z południowych krain / Beasts of the Southern Wild (Gutek Film)
Chcecie zobaczyć dobry film, o którym za moment może być bardzo głośno? Chcecie zobaczyć czarnego konia przyszłorocznych Oscarów? To nie możecie pominąć „Bestii z południowych krain”, zdobywcy głównej nagrody na festiwalu Sundance (to MA znaczenie!) i nagrody za najlepszy debiut na tegorocznym Cannes.
Bardzo skromna historia o dziecięcej fantazji i zderzeniu z katastrofą, która nawiedziła Nowy Orlean. Nie chodzi jednak o fakty, dokumentalny realizm, bo tych film Benha Zeitlina jest pozbawiony. Nie chodzi też o spektakularność, która podobno czai się gdzie indziej. Chodzi o magię, a tej „Bestie” są pełne: podobno magiczna jest fabuła i magiczna forma. Krytycy pieją z zachwytu, a nagrody spływają na twórców, gdziekolwiek oni i ich film się pojawią. Więcej nie powiem, bo i po co, trzeba iść do kina. Wkrótce i u nas recenzja.
Arktyka 3D / To the Arctic 3D (Cinema City)
Podróż śladami białej niedźwiedzicy. W Imaxie na pewno będzie robiło wrażenie, bowiem forma dokumentalna i majestatyczne krajobrazy idealnie współgrają z tym formatem. W wersji oryginalnej narratorem jest Meryl Streep, w polskiej – Danuta Stenka. W tle muzyka m.in. Paula McCartneya. Bilet na 40-minutowy seans – 26zł. Warto? Miłośnicy Imaxów wydadzą chętnie.
Na co do kina? Zdecydowanie na “Bestie”. Proszę, olejcie włoskie podróbki, przeciętne francuskie komedie i krótkie imaxowe seanse. W ciągu roku filmów, takich jak „Bestie”, jest niewiele, więc raz na jakiś czas niezależnemu kinu prosto z USA warto dać szansę.
https://www.youtube.com/watch?feature=player_detailpage&v=Wqt5m0OBkjE