Mastermind. O kinie George’a Millera
W tym czasie Miller pomógł swojej rudowłosej rodaczce odbić się na tyle wysoko, aby wkrótce wylądowała w Fabryce Snów i została tam do dziś. W latach 1987-91 Nicole Kidman, bo o niej mowa, zagrała w dwóch wyprodukowanych przez reżysera miniserialach (Wietnam, Bangkok Hilton) oraz dwóch filmach kinowych, z których jeden przysporzył jej niemałej popularności.
Wyreżyserowany przez Phillipa Noyce’a thriller Martwa cisza (1989) opowiadał o małżeństwie, które po stracie dziecka wyrusza w rejs jachtem. Na pełnym morzu napotykają jednak rozbitka (Billy Zane), jak się wkrótce okazuje, niebezpiecznego psychopatę. Podczas gdy mąż (Sam Neill) stara się wydostać z tonącego wraku, to od żony (Kidman) zależy, czy przechytrzy szaleńca.
Miller film nie tylko wyprodukował, ale również całkiem nieoczekiwanie został reżyserem drugiego planu, kręcąc podwodne ujęcia. Scenariusz napisał Terry Hayes, współautor dwóch kontynuacji Mad Maxa oraz wspomnianych seriali z Kidman. Dzięki trzymającej za gardło reżyserii Noyce’a, pełnej niespodzianek historii oraz rolom trójki aktorów powstał pierwszorzędny dreszczowiec, który australijskiej aktorce przyniósł bezpośredni bilet do Hollywood, a Millerowi satysfakcję, że mógł się do tego przyczynić. Wspólnie zrealizowali jeszcze młodzieżowy romans Randka na przerwie (1991) w reżyserii Johna Duigana, film znany przede wszystkim z faktu, że wraz z rudowłosą aktorką zagrała debiutująca Thandie Newton.
Na planie Oleju Lorenza (1992) Miller ponownie pracował z Susan Sarandon, co zaowocowało nominacjami do Oscara dla obojga. Po raz pierwszy w karierze reżyser postanowił porzucić fantastykę na rzecz autentycznej historii małżeństwa, które odkrywa, że ich kilkuletni syn zapadł na niezwykle rzadką i nieuleczalną chorobę. Zamiast poddać się i zawierzyć lekarzom, państwo Odone’ów wzięło sprawy w swoje ręce i zaczęło uczyć się medycyny, szukając w książkach oraz artykułach sposobu – początkowo na zahamowanie, a później powstrzymanie ADL. Stopniowo zdobywana wiedza oraz nieustająca nadzieja na poprawę okupiona została licznymi wyrzeczeniami ze strony rodziców oraz niezrozumieniem otoczenia.
Miller nie bał pokazać się swoich bohaterów jako ludzi dzielnych i ambitnych, ale po czasie też zmęczonych, zgorzkniałych, nie liczących się ze zdaniem innych. Zwłaszcza matka (wspaniała Sarandon) wydaje się wrogo nastawiona do tych, którzy nie wierzą, że chłopiec może cokolwiek jeszcze rozumieć czy czuć. Ojciec (bardzo dobry Nick Nolte z włoskim akcentem) jest nawet w swojej desperacji żywiołowy, ale zawsze szukający wyjścia w logice, trzeźwym myśleniu nie podyktowanym emocjami.
[quote]Nigdy wcześniej ani później Miller nie podjął się realizacji projektu tak ambitnego pod względem opowiadanej historii.[/quote]
Jego medyczne wykształcenie przydało się, aby uwiarygodnić scenariusz, za który otrzymał nominację do Nagrody Akademii, lecz to reżyseria wydaje się odróżniać Olej Lorenza od innych filmów medycznych. Australijczyk nie jest typem sentymentalisty, choć na pewno niejedna osoba mogła się wzruszyć oglądając ten dramat. Kręci swój film korzystając ze środków wyrazu charakterystycznych dla poprzednich jego produkcji, jakże odległych gatunkowo.
Na przykładzie właśnie tego obrazu można najwyraźniej zaobserwować wyznaczniki stylu Millera. Dynamiczna praca kamery, znajdująca się często bardzo blisko bohaterów, a jednocześnie zamiłowanie reżysera do dalekich planów, liczne zbliżenia, nienaturalne kadrowanie, położenie dużego nacisku na warstwę dźwiękową, która w połączeniu z obrazem daje intrygujące efekty.
W przypadku poprzednich jego filmów mogło to umknąć uwadze, gdyż tamte światy już na pierwszy rzut oka były skrzywione, a styl Millera tylko to uwypuklał. Trudno wyobrazić sobie, aby w dramacie obyczajowym na podstawie autentycznej historii te sztuczki mogły pomóc, a jednak udało się to. Być może dlatego, że dla samego reżyser sytuacja, w której znaleźli się bohaterowie uzmysławia im, że żyją w świecie nie mniej szalonym niż ten z fantastycznych dystopii o Maxie. I aby przeżyć w takiej rzeczywistości, należy porzucić normalność oraz szablonowe myślenie i zacząć działać na opak, szukając wyjścia w rozwiązaniach przez wielu uważanych za szalone.