Mastermind. O kinie George’a Millera
Powstała w 1983 roku Strefa mroku była filmem nowelowym, bezpośrednio nawiązującym do kultowego serialu fantastycznego z lat 60. pod tym samym tytułem. Cztery segmenty nakręcone przez czterech reżyserów (John Landis, Steven Spielberg, Joe Dante i właśnie Miller) odznaczały się nierównym poziomem, ale najbardziej chwaloną historią okazała się właśnie ta zrealizowana przez reżysera Mad Maxa. Trwająca zaledwie dwadzieścia parę minut opowieść o znerwicowanym pasażerze, który dostrzega na skrzydle samolotu majstrującego przy silniku potwora pozwoliła reżyserowi zabawić się w dużo skromniejszych warunkach. Powstała nowelka pełna grozy i humoru, z niepotrafiącym usiedzieć w fotelu Johnem Lithgowem, któremu klaustrofobia i paranoja dają się we znaki. Cały film pozostał jednak w cieniu tragedii, jaka miała miejsce na planie części Landisa, kiedy z powodu braku odpowiednich zabezpieczeń zginęła dwójka dzieci i grający główną rolę Vic Morrow.
Zanim Miller raz jeszcze rzucił Gibsona w sam środek pustynnej wojny, zdążył nakręcić w Australii dwa miniseriale: The Dismissal (1983) oraz The Last Bastion (1984). Współreżyserem tego pierwszego był George Ogilvie, z którym podzielił się obowiązkami reżyserskimi również przy kręceniu Mad Max pod Kopułą Gromu (1985). Miller postanowił tym razem poświęcić się wyłącznie konstruowaniu scen akcji, „oddając” swojemu koledze pracę z aktorami. Powodem tego była śmierć Byrona Kennedy’ego, tragicznie zmarłego w katastrofie helikoptera, którą jego przyjaciel i wspólnik wyjątkowo mocno przeżył. Choć stracił zapał do projektu, nie chciał z niego rezygnować.
Trzecia, planowo ostatnia część cyklu, dzieje się kilkanaście lat po wydarzeniach z Wojownika szos. Max zostaje wynajęty przez prowadzącą miasto-śmietnik Entity (Tina Turner) do zabicia osiłka w masce, Blastera. Aby nie budzić podejrzeń, musi tego dokonać pod tytułową Kopułą Gromu – areną, na której w ruch idą piły mechaniczne, maczugi i inna śmiercionośna broń.
[quote]Z jednej strony jest to najbardziej wystawny film z serii, z drugiej najmocniej krytykowany.[/quote]
Niepozbawiona ambicji opowieść skręca w pewnym momencie na terytorium znane z Piotrusia Pana i Władcy much, gdy Max staje się liderem grupy złożonej z samych dzieci. Nie podobało się również to, że aby zapewnić większą publiczność w USA (był to pierwszy Mad Max współfinansowany przez Amerykanów), obniżono kategorię wiekową do PG-13. Stąd mniej tym razem brutalności, mniej też samochodów i widowiskowych kraks – jedyny pościg mamy dopiero w finale. Obraz okazał się jednak przebojem, promując Mela Gibsona do rangi gwiazdy – następnym jego filmem była już Zabójcza broń. Miller natomiast zakończywszy swoją przygodę z pustynnym bohaterem mógł się oddać innym projektom.
Czarownice z Eastwick (1987), ekranizacja powieści Johna Updike’a, dała reżyserowi możliwość współpracy z Jackiem Nicholsonem, Susan Sarandon, Cher oraz Michelle Pfeiffer. Aktorki wcieliły się w role znużonych spokojnym życiem na prowincji przyjaciółek, które pewnej nocy przywołują mężczyznę ich marzeń. Figlarny Daryl Van Horne zaczyna romansować z każdą z nich, a tytułowe Eastwick ogarnia prawdziwy szał. Czy trzy panie to rzeczywiście czarownice, a tajemniczy przybysz jest diabłem pod ludzką postacią?
Udała się Millerowi ta krzyżówka erotycznej komedii i horroru. Nakręcił baśń dla dorosłych, pełną nie zawsze subtelnych podtekstów, ukazując idealne miasteczko pozostające „idealnym” miasteczkiem, nawet w obliczu ataku sił nieczystych. Nicholson jest złowieszczo czarujący, natomiast Cher, Pfeiffer i (zwłaszcza) Sarandon uwodzą widza w każdej scenie. Fantastyczna makabreska była oczywiście niemałym przebojem, lecz na następny film Australijczyka przyszło poczekać jego fanom pięć lat.