Lumos casting! 10 NAJLEPIEJ obsadzonych aktorów i aktorek w serii HARRY POTTER
Seria filmów o Harrym Potterze jest dzisiaj synonimem tego, co nazywamy zjawiskiem kultowym. Nie dziwię się, bo w momencie premiery na świecie trwała prawdziwa potteromania. Pamiętam jak dziś, że podczas premiery kolejnych książek do księgarni stały kilkudziesięciometrowe kolejki. Ja również w nich stałem. To jest fenomen, który z dzisiejszej perspektywy naprawdę trudno pojąć tym, którzy nie byli jego obserwatorami. Filmy może i prezentowały różny poziom, jednak na stałe połączyły się z marką, ikonografią i w przeświadczeniu sporej grupy fanów są nieodzowną częścią książek. Wiemy już od dłuższego czasu, że powstanie nowa adaptacja przygód młodego czarodzieja, która tym razem zostanie wyprodukowana w formie serialu. Internet płonie od nieustannych spekulacji obsadowych. Nie ma co ukrywać, niektórym nowym aktorom naprawdę trudno będzie wejść w buty postaci, ponieważ jednym z kluczowych elementów sukcesu tej serii były bowiem wyjątkowe wybory castingowe. W szerokim odbiorze poszczególne postacie niemal połączyły się z aktorami i aktorkami, którzy je odgrywali. Z tej okazji wybrałem 10 najlepiej obsadzonych ról w serii o Harrym Potterze. Jestem ciekaw, czy zgodzicie się z tymi wyborami, bo nie było mi łatwo. W końcu to jedna z najlepszych castingowo franczyz w historii.
Richard Griffiths jako Vernon Dursley
Jeden z tych pomijanych, a najlepszych wyborów castingowych całej serii. Postać idealnie zespolona z aktorem. To, w jaki sposób nieżyjący już brytyjski aktor charakterystyczny Richard Griffiths, zdołał stworzyć postać, która jednocześnie bawi i wzbudza frustrację, pogardę u widzów, zasługuje na największe brawa. To też dosyć zniuansowany bohater, bo odgrywa istotną, chociaż tak niejednoznaczną rolę w życiu Harry’ego Pottera. W wujku głównego bohatera zawarty jest gigantyczny ładunek i potencjał komiczny, a jednocześnie zachowana została odpowiednia doza zwykłego egoizmu, zaślepienia, umysłowego zamknięcia i braku empatii. Dlatego jego Vernon Dursley, chociaż może nie był postacią, z którą widzowie mogli się utożsamić, jest jedną z najbardziej charakterystycznych ról na ekranie. To też zasługa pierwowzoru literackiego Rowling i skryptu, ale Griffiths umiejętnie obudował swojego bohatera wyrazistą osobowością.
Maggie Smith jako Minerwa McGonagall
Ten casting okazuje się już strzałem w dziesiątkę w momencie pierwszego pojawienia się McGonagall na ekranie. Świetna ekspozycja, gdzie jak na dłoni widać jej autorytet i siłę, a jednocześnie czuje się, że coś więcej ukrywa się pod twardą zbroją. Maggie Smith wniosła do roli profesorki McGonagall zarówno sztywność, jak i ciepło. Dała jej prawdziwe życie i odpowiednio, sugestywnie, a jednocześnie delikatnie zaznaczyła to, co jest jej esencją – twardą stronę surowej nauczycielki, jak i ukryte pod tą grubą warstwą zewnętrzną troskliwe podejście do uczniów. Zawsze fajnie mi się to zderzało z jej rolą w Tajemniczym ogrodzie Agnieszki Holland, gdzie gra podobną figurę, tylko pozbawioną tej drugiej, cieplejszej strony charakteru. Smith dała popis wyjątkowego aktorstwa, które nie tylko pozwoliło na dosyć wierne odwzorowanie postaci z książek, ale także sprawiło, że McGonagall stała się wiarygodna, a przy tym niezwykle charakterystyczna.
Tom Felton jako Draco Malfoy
Wybór Toma Feltona do roli Draco Malfoya to bezapelacyjnie jeden z najlepszych castingów dziecięcych w historii. Nie wyobrażam sobie, aby ktoś potrafił lepiej warknąć słynne: „Potter!”. Aż żal, że jest go tak mało na ekranie. I nie chodzi mi tylko o późniejszy rozwój jego kariery, ale o sam czas w filmach o młodym magu. Zapytacie: jak to, przecież to jedna z ważniejszych postaci? Otóż okazuje się, że Draco pojawia się na ekranie tylko przez 31 minut, co przy 19 godzinach i 40 minutach trwania wszystkich filmów jest wręcz kuriozalnie małą ilością czasu. To tylko pokazuje, jak dobrą robotę wykonał sam młody aktor, bo jego obecność jest o wiele bardziej odczuwalna w samej historii. Zdolność Feltona do odgrywania zarówno okrutności, jak i wrażliwości uczyniła z Malfoya jedną z najbardziej złożonych postaci w serii. Co ciekawe, to właśnie Tom jest jednym z nielicznych członków obsady, które po latach nie starają się odcinać od swoich ról, wracają do nich często i z sentymentem, zwłaszcza w mediach społecznościowych.
Jason Isaacs jako Lucjusz Malfoy
Lucjusz Malfoy to dla mnie bez wątpienia jeden z najbardziej charyzmatycznych i złowrogich antagonistów w serii. Jason Isaacs perfekcyjnie oddał ten charakter, jego powolną intensywność, która działa najlepiej na poziomie spojrzenia. Pojawienie się ojca Dracona w Komnacie Tajemnic to jeden z tych momentów, które wprawiają mnie w prawdziwe zaniepokojenie. Mocniejszą rolę czarnego charakteru stworzył tylko w Patriocie Mela Gibsona. Przenosząc na ekran swoją elegancję, a jednocześnie groźny, tak łatwo sugerujący wyższość, obrzydzenie wyraz twarzy, dał podwaliny pod coś wielkiego. Szkoda, że Lucjusz nie jest aż tak dobrze wykorzystaną na poziomie fabularnym postacią w dalszych częściach, zwłaszcza w finale. Rozumiem decyzję dotyczącą poprowadzenia historii bohatera, który staje się przykładem tego, jak zżera od środka bycie śmierciożercą, jednak nie do końca mi się to podoba. Malfoy o wiele bardziej do mnie przemawia niż taki Voldemort w kontekście bycia mocnym złolem. Interpretacja Isaacsa była dla mnie o wiele bardziej przekonująca niż ta Ralpha Fiennesa. A to już najlepszy dowód wybitnych zdolności aktorskich. To on sprawił, że widzowie mogli poczuć niemalże nienawiść do tej postaci, kiedy finalnie Sam Wiesz Kto stał się… memem.
Gary Oldman jako Syriusz Black
To swego czasu był jeden z najbardziej nieoczywistych wyborów castingowych serii. Większość fanów inaczej sobie wyobrażała książkowego Syriusza. Przecież genialny Gary Oldman dosyć mocno (zwłaszcza po rolach w Leonie zawodowcu i Piątym elemencie) kojarzył się jako etatowy odtwórca czarnych charakterów. Tą monetą postarali się zagrać twórcy Więźnia Azkabanu. Bo to właśnie niezwykła osobowość Syriusza, jego tajemnicza przeszłość, a przy tym ogromna miłość do Harry’ego sprawiły, że stał się on jednym z najbardziej uwielbianych i tragicznych bohaterów tej historii. Syriusz Black to jednocześnie człowiek uwięziony w Azkabanie, na zawsze naznaczony tym piętnem, a także symbol wolności i rodziny, której Harry nigdy nie miał. Jego wybór castingowy to jedno z najważniejszych i najodważniejszych osiągnięć tej serii filmów. Gary Oldman dał tej postaci duszę i serce.
Imelda Staunton jako Dolores Umbridge
Aby wzbudzić szczerą nienawiść widzów, trzeba naprawdę wykonać kawał niesamowitej aktorskiej roboty. Dolores Umbridge to jedna z najbardziej odrażających postaci w całej serii, a Imelda Staunton okazała się idealną odtwórczynią tej wzbudzającej realną wściekłość postaci. Wszystko się tu zgadza – wpisane w konstrukcję postaci zderzenie przeciwieństw, gdzie róż kojarzący się z niewinnością, delikatnością skontrastowany jest z bezlitosnym okrucieństwem, gra ciałem, głosem, spojrzeniem. Staunton udało się niesamowicie wymownie sportretować zdolność do ukrywania swojego prawdziwego dyktatorskiego „ja” za uśmiechem, różowymi sukienkami i bibelotami. Brytyjska aktorka sprawiła, że jej postać bardzo mocno wryła się w pamięć widzów i znalazła stałe miejsce w popkulturze pośród plejady najwybitniejszych czarnych charakterów w historii kina. To szalenie dużo.
Rupert Grint jako Ron Weasley
Szczerze? To jedna z tych postaci, które na stałe zespoliły mi się z fizjonomią oraz stylem gry młodego aktora. Nie mogę sobie wyobrazić lepszego odtwórcę roli Rona Weasleya od Ruperta Grinta. Nieporadność, flegmatyczność zderzone z lojalnością i dobrym sercem są oddane przez niego w punkt. Zwłaszcza w kilku pierwszych filmach serii, gdzie jego rola była naprawdę spora, także w kwestii zbalansowania relacji trójki przyjaciół. Z perspektywy czasu, kolejnych powrotów do serii filmów o Harrym Potterze, to właśnie Rupert Grint wydaje mi się najlepszym aktorsko dzieckiem w głównej obsadzie.
Evanna Lynch jako Luna Lovegood
Evanna Lynch to absolutna perła castingowa. Luna Lovegood stała się postacią, którą naprawdę nie było łatwo zagrać młodej aktorce. Wywiązała się z zadania znakomicie. To wcale nie było tak oczywiste, bo mimo stosunkowo małego czasu ekranowego, udało się jej użyć sporego arsenału narzędzi – gra spojrzeniem, głosem. Luna w końcu była postacią pełną magii i tajemniczości, a Evanna Lynch wcieliła się w nią w sposób tak przekonujący, że stała się ulubienicą wielu fanów. Trochę się to zmienia w perspektywie niedawnych jej wypowiedzi broniących J.K. Rowling, wokół której narosła bardzo zła atmosfera z powodu negatywnych wypowiedzi na temat osób transpłciowych.
Emma Watson jako Hermiona Granger
Emma Watson jako inteligentna i niezależna Hermiona Granger zachwyciła cały świat już od pierwszej sceny, w której została ukazana. Bardzo krótka ekspozycja postaci, świetnie rozpisana i podbita sugestywną mimiką i fizjonomią Watson, to było coś świetnego. Powtarzam się, jednak naprawdę trudno sobie wyobrazić kogoś innego w tej roli. Jej wyrazista gra aktorska i zrozumienie postaci dały Hermionie życie na ekranie. To powoduje, że akceptuje się niektóre maniery Watson i bierze je jako cechy charakterystyczne jej bohaterki. W mojej opinii to właśnie ona dokonała największego progresu na poziomie umiejętności aktorskich na płaszczyźnie całej serii. To w końcu dosyć złożona charakterologicznie postać.
Alan Rickman jako Severus Snape
Nieodżałowana legenda filmowego aktorstwa i dla wielu człowiek stworzony do roli Severusa Snape’a. Co ciekawe, sam Rickman chciał w pewnym momencie (gdzieś pomiędzy Czarą Ognia a Zakonem Feniksa) nawet zrezygnować z roli, która osobiście go frustrowała. Aktor wiedział już wtedy o swojej chorobie. J.K. Rowling przekonała go do tego, aby kontynuował wcielanie się w Snape’a, zdradzając mu jego dalsze losy i totalną rehabilitację z pozycji złoczyńcy do bohatera. Wiemy o tym z pośmiertnie opublikowanych pamiętników Rickmana.
Powiedziałem „tak” dla piątej części „Harry’ego Pottera”. […] A to był najważniejszy argument: „Doprowadź to do końca. To twoja historia”.
Cóż, prawda jest taka, że to jego wyjątkowa interpretacja najbardziej niejednoznacznego bohatera serii wpłynęła na to, że zostanie ona zapamiętana na wieki. Always.