search
REKLAMA
Ranking

KTÓŻ NIE CHCIAŁBY BYĆ KRÓLEM? 10 najlepszych filmów Johna Hustona

Mariusz Czernic

28 sierpnia 2019

REKLAMA

5. Zachłanne miasto (Fat City, 1972)

Stacy Keach i Susan Tyrrell w "Zachłannym mieście" (1972)

To prawdopodobnie najbardziej realistyczny film w reżyserii Johna Hustona. Autor powieści Fat City (1969), Leonard Gardner, piszący na ogół dla czasopism literackich, zgodził się napisać scenariusz. Historia nie jest skomplikowana, ale zainteresowała Hustona, ponieważ sam niegdyś trenował boks i wiele łączyło go z bohaterami, którzy bez wielkiego powodzenia próbują odnieść sukces na ringu. Boks jest tutaj metaforą życia, bo na ringu, jak w życiu, łatwiej o rozczarowanie i bolesny cios w twarz niż pełną satysfakcję i szczery uśmiech. Rozczarowania wynikają z wygórowanych ambicji i marzeń, ale i z ludzkiej natury, która po prostu pragnie pochwał i zaszczytów.

Zachłanne miasto zaczyna się jak klasyczny film sportowy. Doświadczony zawodnik dostrzega potencjał w znacznie młodszym koledze i daje mu namiary na dobrego trenera, by uczynić z niego zawodowca. Wydaje się, że historia dalej opowiada się sama: młody uczeń w końcu będzie musiał pokazać wszystkim, jaki z niego kozak, i jeśli przegra, to w wielkim stylu, jak Rocky Balboa. Ale nic z tego, bo to nie jest ten rodzaj kina. To nie film w stylu Ucieczka do zwycięstwa, gdzie niedoceniany bramkarz w decydującym momencie broni rzutu karnego i staje się bohaterem. Tutaj postawiono na realizm, tu nie ma bohaterów, tylko zwykli ludzie. Nawet początek, o którym wspomniałem, nie jest standardowy, bo między głównymi bohaterami nie ma aż tak dużej różnicy wieku. Postać, którą nazwałem doświadczonym zawodnikiem, ma 30 lat, a więc to nie żaden emeryt, tylko człowiek, który wciąż może wiele osiągnąć.

Odtwórca głównej roli, Stacy Keach, wypadł tak świetnie, że Stowarzyszenie Krytyków z Kansas City nagrodziło go w kategorii Najlepszy aktor ex aequo z Marlonem Brando wyróżnionym za Ojca chrzestnego. Jednak wśród nominowanych do Oscara znalazła się tylko aktorka drugoplanowa Susan Tyrrell. Nie doceniono Jeffa Bridgesa ani operatora Conrada L. Halla, którzy też nie zawiedli. Ich praca dobitnie akcentuje realistyczną konwencję, szczerość i wrażliwość. W dobrym tonie jest także wykorzystana na ścieżce dźwiękowej ballada country Help Me Make It Through the Night (Pomóż mi przetrwać noc) skomponowana i wykonana przez Krisa Kristoffersona. Nie została stworzona specjalnie do filmu – po raz pierwszy można ją było usłyszeć w 1970 roku.

4. Pod wulkanem (Under the Volcano, 1984)

Albert Finney i Jacqueline Bisset w filmie "Pod wulkanem" (1984)

Wielu filmowców chciało zekranizować powieść Malcolma Lowry’ego Pod wulkanem (1947) zanim dokonał tego z powodzeniem twórca Afrykańskiej królowej. Chociaż pióro trafiło w ręce Guya Gallo, niemającego w dorobku sukcesów scenopisarskich, jego adaptacja okazała się na tyle udana, że projekt otrzymał wreszcie zielone światło. Huston mógł powrócić do Meksyku, gdzie wcześniej nakręcił Skarb Sierra Madre i Noc iguany, ale tym razem miał przedstawić tę krainę w kolorze. Za kamerą stanął marzący o emeryturze 77-letni Gabriel Figueroa, a przed obiektywem – Albert Finney, idealny do roli alter ego Lowry’ego. Krytycy z Los Angeles nagrodzili go ex aequo z F. Murrayem Abrahamem uhonorowanym za Amadeusza, ale Oscara wygrał ten drugi.

Literacki pierwowzór jest uważany za rzecz trudną do przełożenia na język filmowy. Opowiada o brytyjskim dyplomacie, który żyje w małym meksykańskim miasteczku położonym w pobliżu dwóch wulkanów. W Dzień Zmarłych (Día de Muertos), kiedy to mieszkańcy Meksyku celebrują tradycję i bawią się jak dzieci, Brytyjczyk Geoffrey Firmin stacza się na samo dno. Powodem jego upadku jest alkohol, ale kryje się za tym coś więcej. Żona i brat starają się mu pomóc, ponieważ czują się winni. Alkoholizm głównego bohatera nie wziął się znikąd, jest następstwem bolesnych rozczarowań i życiowych porażek. Znamienna jest scena, w której jakiś facet opowiada fabułę Szalonej miłości (Mad Love, 1935) z Peterem Lorrem (człowiekowi zostają przeszczepione dłonie mordercy), co grany przez Finneya bohater kwituje słowami: „Są rzeczy, za które nie można przeprosić”… Morał tego starego horroru pasuje również do filmu z Finneyem, gdzie winna jest sięgająca po alkohol ręka bohatera, ale nie spragnione uczuć serce.

Trudno zliczyć, ile powstało filmów o alkoholikach, ale co ważniejsze, wiele z nich to udane produkcje. Przez to dzieło Hustona znajduje się nieco w cieniu, choć jest doskonale zrealizowane i wspaniale zagrane (Albert Finney wiadomo, jest fenomenalny, ale Jacqueline Bisset u jego boku też wypadła olśniewająco). Pod wulkanem to produkcja przygnębiająca, momentami nieprzyjemna i właściwie pozbawiona spójnej fabuły, ale z pewnością nie uboga w treść. Postacie i relacje między nimi zostały przedstawione wiarygodnie. Może nie jest to dzieło tak wielowarstwowe, jak chcieliby niektórzy, ale to ambitny, rzetelny dramat psychologiczny, wzbudzający emocje i dający do myślenia. Tworzący go filmowcy na pewno byli trzeźwi.

3. Człowiek, który chciał być królem (The Man Who Would Be King, 1975)

Sean Connery, Saeed Jaffrey i Michael Caine w "Człowieku, który chciał być królem" (1975)

Któż nie chciałby być królem? Nie każdy wprawdzie jest świadom, jakie obowiązki i niebezpieczeństwa się z tym wiążą, ale samo słowo „król” kojarzy się z władzą, luksusem i licznymi przywilejami… Kolejny materiał literacki, jaki John Huston postanowił przerobić na film, to opowiadanie Człowiek, który chciał być królem (1888) napisane przez Rudyarda Kiplinga, laureata literackiej Nagrody Nobla i członka masonerii. Huston już w latach 50. planował zrobić ten film z inną obsadą i potem wielokrotnie powracał do tego pomysłu, aż w końcu osiągnął swój cel. Scenariusz, wypełniony po brzegi znakomitymi dialogami i niebanalnymi zwrotami fabularnymi, jest dziełem reżysera i jego wieloletniej asystentki Gladys Hill.

Akcja rozpoczyna się w Indiach, które w ostatnich dekadach XIX wieku stały się „klejnotem w koronie brytyjskiej”. Dwóch żołnierzy brytyjskich i zarazem niestrudzonych poszukiwaczy przygód, Daniel Dravot i Peachy Carnehan, odwiedza korespondenta gazety „The Northern Star”, Rudyarda Kiplinga, by w jego obecności podpisać niezwykłą umowę. Umowa ma świadczyć o tym, że to, co planują, nie jest wymysłem szaleńca, lecz kontynuacją brytyjskich podbojów kolonialnych. Rozpoczyna się wyprawa, która przez tereny Afganistanu i góry Hindukuszu prowadzi na ziemie Kafiristanu, „krainy niewiernych”, pamiętającej czasy Aleksandra Wielkiego.

Człowiek, który chciał być królem spełnia oczekiwania miłośników kina przygodowego. Jest porywającą, eskapistyczną i błyskotliwą rozrywką, sprawdzającą się także jako tragikomedia oraz satyra na kolonializm i pragnienie władzy. Pochwała przygody i niezależności kontrastuje z krytyką zuchwałości i zbyt mocnej wiary w siebie. Wyraźny jest antywojenny przekaz, ale też postawa patriotyczna. W ścieżce dźwiękowej znalazła się irlandzka melodia znana jako The Minstrel Boy (1813) Thomasa Moore’a z tekstem The Son of God Goes Forth to War (1812) Reginalda Hebera. Ciekawostką może być fakt, że rolę najwyższego kapłana zagrał Karroom Ben Bouih, który w trakcie realizacji miał 103 lata; nigdzie w sieci nie ma informacji o jego śmierci, przez co można odnieść wrażenie, że staruszek żyje już 148 lat.

Film zdobył uznanie publiczności i krytyków, sami aktorzy zaliczają go do najlepszych w dorobku. W obsadzie znaleźli się Sean Connery, Michael Caine i Christopher Plummer, którzy świetnie wpasowali się w nastrój epoki kolonialnej. Produkcję wyróżniono czterema nominacjami do Oscara. Doceniono w szczególności stronę wizualną – kostiumy Edith Head (zdobywczyni ośmiu Oscarów) oraz scenografię Alexandra Traunera (Komedianci, Garsoniera). Warto wspomnieć o efektach specjalnych – sceny w zaśnieżonych górach powstały dzięki pomysłowości Wally’ego Veeversa i talentowi malarza tła Douga Ferrisa, natomiast sfilmowanie Kafiristanu, gdy do dyspozycji były plenery Maroka, stało się możliwe dzięki zaangażowaniu Alberta Whitlocka, wybitnego specjalisty od kreowania krajobrazów za pomocą malowania na szkle.

Mariusz Czernic

Mariusz Czernic

Z wykształcenia inżynier po Politechnice Lubelskiej. Założyciel bloga Panorama Kina (panorama-kina.blogspot.com), gdzie stara się popularyzować stare, zapomniane kino. Miłośnik czarnych kryminałów, westernów, dramatów historycznych i samurajskich, gotyckich horrorów oraz włoskiego i francuskiego kina gatunkowego. Od 2016 „poławiacz filmowych pereł” dla film.org.pl. Współpracuje z ekipą TBTS (theblogthatscreamed.pl) i Savage Sinema (savagesinema.pl). Dawniej pisał dla magazynów internetowych Magivanga (magivanga.com) i Kinomisja (pulpzine.pl). Współtworzył fundamenty pod Westernową Bazę Danych (westerny.herokuapp.com). Współautor książek „1000 filmów, które tworzą historię kina” (2020) i „Europejskie kino gatunków 4” (2023).

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA