Kto dziś mógłby zagrać w PULP FICTION
Kapitan Koons – Michael Fassbender
Kiedy Timowi Burtonowi przedstawiono pomysł, by jedną z postaci w jego Powrocie Batmana zagrał Christopher Walken, ten miał ponoć w pierwszym odruchu stanowczo odmówić, twierdząc, że zbyt mocno się go boi. Rzeczywiście, jest w tym charakterystycznym aktorze coś podskórnie bardzo niepokojącego, co łatwo też odnaleźć w Michaelu Fassbenderze; to właśnie uczyniło go w moim mniemaniu idealnym kandydatem do tego zapadającego w pamięć epizodu. Poza tym Fassbender grał już u Tarantino. Też w mundurze. Pamiętacie go z Bękartów wojny?
Mr. Wolf – Leonardo DiCaprio
Postać pana Wolfa odgrywa w Pulp Fiction dość małą, ale jakże znaczącą rolę. To jego Marcellus Wallace wzywa na pomoc spanikowanym Vincentowi i Julesowi. Ku uciesze widzów tajemniczy człowiek do zadań specjalnych okazuje się mieć twarz Harveya Keitela – aktora, który zagrał jedną z głównych ról w poprzednim filmie Tarantino, jego debiutanckich Wściekłych psach. Idąc podobnym tropem, do recastingu tej postaci wybrałem również aktora, który zagrał ważną rolę w jak dotąd ostatnim filmie Tarantino – oczywiście zeszłorocznym Pewnego razu… w Hollywood.
Ringo i Yolanda – Brad Pitt i Margaret Qualley
Ringo i Yolanda to pierwsi bohaterowie, których poznajemy w Pulp Fiction. To także niejako ich wątek kończy film Tarantino, co czyni tę niecodzienną parę bardzo charakterystycznym elementem filmu, nawet jeśli w całej historii odgrywają role dość epizodyczne. We współcześnie kręconym Pulp Fiction widziałbym jako ten duet Brada Pitta i Margaret Qualley, którzy swoistą parę tworzyli przecież już w Pewnego razu.. w Hollywood, co byłoby – jak sądzę – fajnym, typowym dla Tarantino smaczkiem.
Jimmy – Quentin Tarantino
Quentin Tarantino lubi grać epizody w swoich filmach i to właśnie on uratował z opresji Julesa i Vincenta, a następnie poczęstował pyszną kawą pana Wolfa. 26 lat później parzy ją zapewne równie dobrze, a zatem przyznajmy to, co oczywiste: król jest tylko jeden.