Passa Fondy trwała do początku lat 80., kiedy to zanotowała największy wówczas sukces komercyjny z komedią Od dziewiątej do piątej (1980) Colina Higginsa, gdzie wespół z Lily Tomlin i Dolly Parton karciły seksistowskiego szefa. Brawurowa komedia okazała się drugim najpopularniejszym kinowym filmem roku w Stanach i do dziś pozostaje jednym z najbardziej kasowych tytułów w dorobku Fondy. Na początku tamtej dekady Jane udało się także spełnić jedno z największych aktorskich marzeń – zagrać w jednym filmie ze swym ojcem, Henrym. W Nad Złotym Stawem (1981) Marka Rydella legendarny aktor i jego utalentowana córka odzwierciedlili swą rzeczywistą relację, tworząc przejmujący, emocjonalny portret rodziny, za który Fonda senior zdobył swojego pierwszego Oscara. Henry jakby tylko czekał na ten wspólny film z Jane, bowiem ten wspaniały podsumowujący jego karierę akcent był ostatnią rolą tytana Hollywood – wkrótce potem zmarł. Dla jego córki Nad Złotym Stawem okazało się nie tylko znakomitym osiągnięciem zawodowym – ponownie była nominowana do Oscara i Złotego Globu – ale i terapią rodzinną, której przez wiele lat desperacko szukała. Film Rydella pozwolił Fondom pojednać się w życiu i na ekranie, będąc także pięknym, symbolicznym pożegnaniem ojca i córki.
W 1982 roku, a więc roku śmierci Henry’ego, Jane rozpoczęła nowy rozdział w swym zawodowym życiu – stała się ikoną zdrowego stylu życia. Kasety wideo z prezentowanymi przez nią ćwiczeniami (miała ku temu predyspozycje dzięki wieloletnim treningom baletowym) były masowo kupowane przez kobiety nie tylko w Stanach, ale w końcu i na całym świecie, pozwalając gospodyniom domowym na wypracowanie sportowej sylwetki i – co tu dużo mówić – wyemancypowanie się. Fonda, która od zawsze udzielała się w walce o prawa kobiet, wpoiła im świadomość własnego ciała i zachęciła do dbania o zdrowie i kondycję, nie wspominając o tym, jak bardzo przyczyniła się do spopularyzowania magnetowidów i technologii VHS. Nagraniom towarzyszyły także publikacje papierowe – Jane Fonda’s Workout Book do dziś pozostaje jedną z najpopularniejszych tego typu książek w historii i choć trendy w świecie fitnessu mocno się zmieniły, a ekspertki w tej dziedzinie docierają do odbiorców przez YouTube, Instagram i inne kanały społecznościowe, kasety z ćwiczeniami Fondy spoczywają na półkach wielu kobiet na całym świecie. Ze względu na zaangażowanie w nowy rodzaj profesjonalnej działalności Jane nieco mniej czasu poświęcała filmowi. Poza Nad Złotym Stawem jedyną istotną pozycją w jej dorobku z lat 80. jest thriller Nazajutrz (1986) Sidneya Lumeta, w którym Fonda wcieliła się w aktorkę-alkoholiczkę, która zostaje wplątana w morderstwo. Rolą w tym nieco zapomnianym, hitchcockowskim dreszczowcu Jane zapracowała na siódmą i ostatnią jak dotąd nominację do Oscara.
Pod koniec lat 80. Fonda czuła się już zmęczona aktorstwem. Po ponad 20 latach obecności na ekranie zdecydowała się przejść na emeryturę – uświadomiła sobie to ponoć na planie romansu Stanley i Iris (1990) Martina Ritta, który okazał się być ostatnim jej filmem na 15 długich lat. W tamtym czasie Jane poświęciła się w pełni swej drugiej największej pasji – społecznemu i politycznemu aktywizmowi. Objeżdżała USA, występując na rzecz praw kobiet i ochrony środowiska, nawołując do wycofania wojsk z Iraku i zaprzestania walk w konflikcie izraelsko-palestyńskim. Wydała autobiografię, prowadziła działalność charytatywną, działała na rzecz ochrony zdrowia. Jak sama mówiła w wywiadach: szukała siebie. Aż wreszcie ponownie odnalazła aktorstwo: najpierw za sprawą roli demonicznej teściowej w kasowej (155 milionów dolarów w światowym box office) komedii Sposób na teściową (2005) Roberta Luketica, a później dzięki rolom m.in. w Twardej sztuce (2007) Garry’ego Marshalla, Powiedzmy sobie wszystko (2014) Shawna Levy’ego czy Młodości (2015) Paolo Sorrentino, gdzie wystąpiła w brawurowym epizodzie. Dzięki Newsroomowi powróciła do telewizji, w której odnosi ostatnio spore sukcesy za sprawą komediowego serialu Grace i Frankie, gdzie wciela się w jedną z dwóch głównych ról obok swej przyjaciółki z dawnych lat, Lily Tomlin. W tym roku otrzymała nagrodę za całokształt twórczości na festiwalu w Wenecji razem z Robertem Redfordem, z którym zagrała w wyświetlanym podczas tego wydarzenia, netfliksowym geriatrycznym romansie Nasze noce Ritesha Batry. Już wkrótce zobaczymy ją w Book Club (2018) Billa Holdermana, w której kilka starszych pań zakłada klub książkowy zainspirowany… Pięćdziesięcioma twarzami Greya.
Forma, w jakiej obecnie znajduje się Jane Fonda, każe sądzić, że dzisiejsza jubilatka nie nosi się z zamiarem rychłego przejścia na drugą już w swym życiu emeryturę. Zdobywczyni dwóch Oscarów i siedmiu Złotych Globów promienieje i wciąż ma w sobie mnóstwo energii – nie tylko na karierę aktorską, ale i szereg dodatkowych aktywności, bo przecież duch aktywistki wciąż w niej buzuje. Pozwolę sobie zakończyć ten tekst podobnie, jak go rozpocząłem: trudno uwierzyć, że Jane Fonda dziś dołącza do grona osiemdziesięciolatków. Oglądając ją na ekranie i w wywiadach udzielanych podczas najróżniejszych wydarzeń, czytając jej wypowiedzi, nie można oprzeć się wrażeniu, że dla Jane czas się zatrzymał. A biorąc pod uwagę, jak wiele energii daje od siebie wszędzie tam, gdzie się angażuje, wszyscy powinniśmy trzymać kciuki za długowieczność pani Fondy.
korekta: Kornelia Farynowska