search
REKLAMA
Artykuł

JAMES BOND od 60 lat ratuje świat. Wielki przegląd WSZYSTKICH filmów o przygodach agenta 007

James Bond gości na ekranie od 60 lat – w tym tekście przeczytacie o WSZYSTKICH filmach, w których pojawił się w tym czasie.

Piotr Żymełka

28 grudnia 2022

REKLAMA

The Living Daylights (W obliczu śmierci), 1987, reż. John Glen

Powrót do wyboru

Living on the edge. It’s the only way he lives.

bond

Timothy’emu Daltonowi zaproponowano rolę Bonda już pod koniec lat sześćdziesiątych, gdy po raz pierwszy zrezygnował z niej Sean Connery, ale Walijczyk stwierdził, że jest po prostu za młody. Albert Broccoli ponownie złożył mu propozycję, szukając następcy Rogera Moore’a, ale ten znów jej nie przyjął, tym razem ze względu na zobowiązania zawodowe. Postanowiono więc zatrudnić Pierce’a Brosnana (którego producent poznał na planie Tylko dla twoich oczu, gdzie rolę jednej z dziewczyn Bonda zagrała żona Brosnana – Cassandra Harris). Brosnan był chętny, ale wiązał go kontrakt z serialem Detektyw Remington Steele i nic z tego nie wyszło. W międzyczasie okazało się, że Dalton jest jednak dostępny, więc od razu zaoferowano mu kontrakt na trzy filmy.

Od samego początku było wiadomo, że nowy Bond będzie nieco inną postacią, niż odtwarzany przez Moore’a. Dalton zapoznawszy się z książkami Fleminga, postanowił, że jego inkarnacja 007 zdecydowanie zbliży się do literackiego pierwowzoru. Skutkiem tego zrezygnowano z lekkiej, momentami żartobliwej otoczki, jednoznacznie kojarzonej z Moorem, na rzecz nieco poważniejszego tonu, w duchu ówczesnych filmów akcji. Trzeba przyznać, że atmosfera W obliczu śmierci świetnie koresponduje ze sposobem, w jaki Dalton podszedł do postaci 007 (zostanie to jeszcze bardziej pogłębione w kolejnej odsłonie, ale nie uprzedzajmy faktów). Ograniczono też liczbę partnerek Bonda, co stanowiło bezpośredni skutek masowego strachu przed AIDS.

Lata osiemdziesiąte aż biją z ekranu – pierwszy akt filmu rozgrywający się w komunistycznej Czechosłowacji, charakterystyczna dla tamtych czasów technika (te wszędobylskie cyfrowe wyświetlacze), piosenka grupy A-HA, nowy model Astona Martina i aktualna tematyka z afgańską wojną w tle. Od razu rzuca się też znaczne przesunięcie granicy w stronę sensacji. Nie oznacza to oczywiście, że w filmie nie ma miejsca dla lżejszych momentów, jednak zostały one stonowane i ograniczają się głównie do rzucanych przez bohatera bon motów.

bond

Osobiście bardzo lubię Daltonowskie wcielenie 007. Jego Bond z zimnym, surowym spojrzeniem i kryjącą się w nim skrywaną wściekłością stoi w opozycji do wyluzowanego Moore’a, zachowującego się bardziej jak playboy-arystokrata. Bardziej dojrzałą tonację W obliczu śmierci podkreśla jeszcze fakt, że antagoniści są po prostu żądnymi zysku przestępcami i manipulatorami, a nie szaleńcami owładniętymi obsesją władzy nad światem.

Dalton bardzo poważnie podszedł do swoich obowiązków i upierał się, żeby jak najwięcej scen kaskaderskich odgrywać osobiście. A trzeba przyznać, że (jak zwykle zresztą) producenci zadbali o widowiskowość poszczególnych sekwencji, na czele z finałową bijatyką na pokładzie lecącego samolotu towarowego (i poza nim). Zatrudnienie młodszego od Moore’a aktora wyszło całości na dobre również w tym sensie, że łatwiej uwierzyć w co bardziej niebezpieczne wyczyny.

Mimo, że fabuła została nieco urealniona, to jednak zawiera większość charakterystycznych dla serii elementów – spotkanie z M, wizytę u Q (odgrywani odpowiednio przez starych znajomych – Roberta Browna oraz Desmonda Llewelyna), flirt z odmłodzoną Moneypenny (Caroline Bliss). Na drugim planie brylują solidny jak zawsze John Rhys-Davies, Jeroen Krabbé oraz Art Malik, który kilka lat później wcieli się w czarny charakter w świetnych Prawdziwych kłamstwach Jamesa Camerona.

Ogólnie dobry Bond i dobry film sensacyjny. Zawsze chętnie do niego wracam i miło spędzam czas, z uwielbieniem wsłuchując się w fantastyczny akcent Daltona.

Powrót do wyboru

REKLAMA