JAK SPRZEDAWAĆ DRAGI W SIECI (SZYBKO). Narkotykowe SEX EDUCATION w świecie Internetu
NX-5678 jest moim twórczym pomysłem na nazwanie tak najnowszego serialu o miłości, narkotykach i technologii XXI wieku. Określam go narkotykiem, ponieważ zdaję sobie sprawę z potencjału tej najnowszej produkcji, która sukcesu Sex Education nie przebije, ale zyska sobie całkiem spore grono odbiorców i zapewne usłyszymy za miesiąc o powstającej kontynuacji. Dlaczego NX? Proste, w końcu tych sześć odcinków wyszło spod skrzydeł Netfliksa. A o co chodzi z tymi liczbami? Tyle bowiem otrzymaliśmy już podobnych produkcji, ta po prostu ma końcówkę w postaci ósemki.
Wyobraźcie sobie taką sytuację (ma ona miejsce w serialu, na samym początku) – wasza druga połówka wraca po roku zza granicy, odmieniona, kompletnie inna. Nie było jej przez dwanaście miesięcy, ale wy, pomimo dostępu do wszelkiego rodzaju urządzeń, jakoś tak się z nią nie kontaktowaliście. Okazuje się, że pochłonął ją świat narkotyków, imprez, rozpoczęła swój młodzieńczy bunt wobec rzeczywistości i bliskich. Tyle na nią czekaliście, że jednak chcielibyście, aby było jak dawniej.
Co robicie? A) pomagacie i rozmawiacie z nią; b) odpuszczacie; c) by zaimponować i zarobić, zaczynacie sprzedawać dragi w sieci (szybko); jakkolwiek nierealnie to brzmi, tak zrobił główny bohater, Moritz, i to z tego punktu wyjścia twórcy będą próbowali zaskoczyć nas przez następne epizody. Czy im się udaje? I tak, i nie. Bardziej na nie, ale nie ma takiej tragedii, jakiej mogłem się z początku spodziewać.
Fundamentalna różnica pomiędzy Sex Education a recenzowanym przeze mnie serialem jest taka, że ten drugi – niestety – bierze siebie na serio i pragnie pokazać oglądającemu, iż może być zarówno produktem szerzącym uśmiech na twarzy, jak i swego rodzaju moralitetem, mówiącym o kompletnym zafiksowaniu dzieciaków na technologii lub uczącym młodzież, dlaczego nie warto, a przy tym – paradoksalnie – dlaczego opłaca się brać narkotyki. Twórcy skupiają się na ukazaniu niemieckiej młodzieży, ich problemów, zachowań, codziennego życia, i choć samo przedstawienie realiów jest bliższe prawdzie niż praktycznie wszystko, co mogliście dotychczas na Netfliksie obejrzeć, to wprowadzanie narkotykowego wątku jest niezrozumiałe, takie kompletnie wydumane. Dwóch siedemnastolatków staje się lokalnymi baronami narkotykowymi i pragnie zarobić sto tysięcy euro? Litości, jak to w ogóle brzmi…
Trzeba wszakże tych nastolatków obronić, ich relacja de facto buduje nam cały serial i jest to jeden z nielicznych argumentów, czemu mielibyśmy pozostać do ostatniego odcinka. Moritz i Lenny mają przecież podobny problem – są “życiowymi przegrywami”, nie mają bliższych przyjaciół, jednego zostawia dziewczyna, drugi funkcjonuje jako “geekowy gamer”; pozostawieni sami sobie postanawiają zrobić coś zupełnie szalonego, założyć własny sklep internetowy z narkotykami i zarobić na nim fortunę. Będą musieli przejść jednak wyboistą drogę, która obfitować będzie w przeciwieństwa losu, ale i okaże się testerem ich (podobno) wytrzymałej i szczerej przyjaźni. Na drodze staną im szkolny “fejm”, gangster Buba (ach te niemieckie ksywki!) czy nawet ojciec pierwszego z nich, będący pełnym empatii nieudolnym policjantem.
Inne słowo, którym mógłbym opisać serial: niekonwencjonalny. Ta komedia coming of age ma przecież parę swoich momentów, począwszy od dość szczególnych gagów i wydarzeń przykuwających uwagę widza po skrupulatne zaprezentowanie narkotykowej tematyki. Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko) jest przecież tworem kompletnym, technicznie doszlifowanym w każdym calu – dialogi brzmią tak, jak powinny, młodzieżowo, są przy tym naturalne, cała obsada bawi się grą, robi to z takim zaangażowaniem, że możemy im zaufać. Samo zaprezentowanie świata jawi się jako coś zrobionego z należytą czcią, mamy okazję zanurzyć się w tym niemieckim miasteczku, efekt immersji faktycznie zaskoczy niejednego malkontenta.
Co zatem sprawiło, że ocena nie jest wyższa? Kolejny raz scenariuszowe niedopracowania i całkiem infantylnie skonstruowane pierwsze odcinki. Zaczynając moją przygodę z najnowszym serialem Netfliksa, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że zetknąłem się jakby reinterpretacją serii oglądanej przeze mnie kiedyś, dawno temu w dzieciństwie. A przecież to produkt nowy, nie jest od niczego zależny. Takich seriali na rynku jest zaiste wiele – nie pomogą im ani fabularne metamorfozy, ani kosmetyczne zmiany całej widocznej przez nas otoczki. Oglądamy go niby z zainteresowaniem, ale przy tym zmęczeniu materiału nie czuć tu zbytniej świeżości. Czasem i pieczołowite doszlifowanie nie wystarczy…
Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko) zbiera pozytywne recenzje na portalach filmowych, ale ja jakoś nie potrafię się do niego przemóc. Może tematyka nie jest dla mnie wyjątkowo zjadliwa, a może oczekuję czegoś więcej od firmy wypuszczającej takie perełki jak Specjalista od niczego, After Life lub dobre Stranger Things. Natomiast dragi na luźniejszy weekend są idealną opcją i tego się trzymajmy.