search
REKLAMA
Ranking

JAK PIES Z KOTEM. Filmowe czworonogi

Jacek Lubiński

11 września 2017

REKLAMA

Edward

Przypadkowy turysta

Pies zalążkiem romansu? Czemu nie. Odrobinę nieporadny Welsh corgi cardigan o smutnych oczach i specyficznej budowie ciała to cichy bohater całego filmu i zarazem ciekawy myk fabularny (rzecz, którą reżyser Lawrence Kasdan powtórzył potem po latach w mniej znanym Darling Companion, gdzie podobną rolę pełni już mieszaniec collie). Cierpiący na swoistą depresję psiak, który jako jeden z nielicznych ekranowych czworonogów nie szczeka, jest tutaj katalizatorem emocji oraz odzwierciedleniem stanu psychicznego ludzkich postaci. Tego niełatwego zadania podjął się Bud, który pojawił się także w sitcomie Dharma i Greg.

Fluke

Psim tropem do domu

Fluke, czyli fuks, to imię golden retrievera – kolejnego wcielenia zmarłego nagle w wypadku samochodowym bohatera Matthew Modine’a. Jak na daną rasę przystało, jest zatem niezwykle uroczy i ma przepiękną sierść (choć ucharakteryzowaną tak, aby upodobnić go do mieszańca, jakim Fluke był w książce, na której film oparto). W dodatku jest to rzadki przypadek, w którym możemy obserwować dorastanie psiaka, w którego tym samym wcieliło się kilka różnych czworonogów. Główną gwiazdą filmu stał się jednak Comet (choć niektóre źródła, wliczając w to Wikipedię, błędnie podają Buddy’ego, znanego z portretowania psa-sportowca w Koszykarzu Buddym). Towarzyszy mu także krzyżówka golden retrievera z bernardynem o imieniu Rumbo (i głosie Samuela L. Jacksona) – w rzeczywistości jednego z potomków popularnego w USA psiego aktora Beara.

Frank

seria Faceci w czerni

Śpiewający popularne hity, zboczony i rzucający ciętymi ripostami oraz suchymi żartami mops to jeden ze znaków rozpoznawczych tego opartego o komiksy cyklu science fiction (z przewagą fiction). W rzeczywistości to Remoolianin, który tylko przybrał postać czworonoga. W autentycznej rzeczywistości to natomiast psiak o imieniu Mushu, któremu z pomocą CGI charakteru i głosu użyczył Tim Blaney. Niestety Mushu zmarł, zanim nakręcono trzecią część serii (wszak między nią a oryginałem upłynęło aż piętnaście lat), więc pojawia się w niej już tylko na zdjęciach. Warto też wspomnieć o innym futrzaku, który znacząco wpływa na fabułę pierwszych Facetów w czerni – Orionie, czyli kocie z doczepionym do obroży Pasem Oriona, w którym kryje się wiele galaktyk. Głowa mała.

Hachi

Mój przyjaciel Hachiko

Historia z życia wzięta, bowiem tytułowy Hachi żył naprawdę w Japonii, której z czasem stał się jednym ze zwierzęcych bohaterów. Urodzony w 1923 roku pies rasy akita przez prawie dekadę – aż do swojej śmierci w 1935 roku – każdego dnia wyczekiwał na stacji kolejowej na swojego zmarłego pana, który pewnego ranka po prostu nie wrócił do domu. Tym samym Hachiko został symbolem psiej wierności, którą upamiętniono jego wykonaną z brązu podobizną postawioną w tym samym miejscu, na dworcu w Shibuya. W filmie w swojego wielkiego przodka wcieliły się aż trzy psy: Leyla, Chico i Forrest.

Hooch

Turner i Hooch

Tom Hanks i Dog z Bordeaux (lub inaczej: mastiff francuski) to zdecydowanie jeden z najsłynniejszych duetów człowiek-pies, jak i tych policyjnych. On, Tom Hanks, to… cóż Tom Hanks. I on, Beasley – brązowe, śliniące się na potęgę bydlę, które nie ma za grosz poszanowania dla spodni, butów i innych własności swego ludzkiego partnera. To był jedyny występ tego psiska, które zmarło w parę lat później, szerokim łukiem omijając planowaną wersję telewizyjną, zakończoną na jednym tylko odcinku. Ciekawostka: za reżyserię filmu odpowiadał Roger Spottiswoode, czyli późniejszy twórca jednej z odsłon przygód Bonda, Jamesa Bonda oraz filmu Kot Bob i ja. Przypadek?

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA