INTERAKTYWNE FILMY na Netfliksie. Zabawa dla RODZICÓW i DZIECI
Wciąż daleko nam do interaktywności, którą znamy z fantastyki naukowej, zarówno tej filmowej, jak i literackiej. Jak na razie w nielicznych produkcjach z tego gatunku realizowane jest dość literalnie znaczenie słowa INTER-AKTYWNY. Niemniej na ekranie naszych telewizorów sporadycznie występuje i taka forma uproszczonej interaktywności, czyli zabawy, w której widz ma wpływ na bieg fabuły i co najciekawsze, na zakończenie. Przy czym oferta np. platformy Netflix kierowana jest głównie do młodszego widza, a szkoda, bo dorośli również chętnie skorzystaliby z możliwości sterowania bohaterami za pomocą pilota. Produkcji nie jest wiele. Warto jednak zaproponować swoim pociechom taką zabawę. Kilka tytułów dla dorosłych również się znajdzie, chociaż z trudem.
Czarne lustro: Bandersnatch (2018), reż. David Slade
Tak mogłoby wyglądać dużo więcej filmów, niż nam się wydaje. Interaktywność w Czarnym lustrze, nawet jeśli rozważać ją czysto formalnie, jest dyskretna. Zapowiada to już początkowa instrukcja z poglądową animacją człowieka stojącego nad wodą, w której pływają rekiny. Prosta typografia i szary (zmieniający się w biały) pasek mijającego czasu. Wielu scenom można przyjrzeć się wielokrotnie. Wszystko zależy od naszych wyborów. Żadna inna forma produkcji filmowych nie da nam sama z siebie takich możliwości. Ciekawie byłoby zwłaszcza w kinie, gdy decyzję podejmowaliby widzowie, a system zliczał wyniki i wybierał tę ścieżkę, na którą zagłosowała większość. Badając relacje między interaktywnością a fabułą, chociażby dla tego zestawienia, w niektórych przypadkach zauważyłem uproszczenie i przyspieszenie historii pojawiające się ze względu na konieczność zaplanowania wielu odnóg opowieści. W Czarnym lustrze: Bandersnatch wybory za pomocą pilota pogłębiają naszą wiedzę na temat każdego wątku, nawet tego, którego nie wybraliśmy, a to oznacza, że ktoś doskonale przemyślał poszczególne ścieżki opowieści. Fabuła wciąga, a wybory jeszcze bardziej przykuwają do niej uwagę, czasem wręcz tworzą tajemniczą atmosferę. Prowadzimy bohatera wprost w odmęty czarnej dziury znajdującej się w jego psychice, ale i wraz z nim tworzymy projekt gry, a może i nowego życia. Dysocjacja osobowości i artystyczna sława w branży czy terapia i spokojne, odtwórcze życie? Jest trzecia możliwość? Spróbujcie poprowadzić bohatera i uniknąć „przewijania”.
Zwierzęta na wolności: Ty kontra dzicz (2021), reż. Ben Simms
Akurat o tym odcinku przygód Beara Gryllsa pisałem niedawno, natomiast na platformie Netflix dostępna jest cała seria programów Ty kontra dzicz. Za pomocą pilota mamy wpływ na to, jak nasz bohater będzie pokonywał wszelkie przeszkody, które stawia mu środowisko naturalne oraz ludzie. Możemy zmuszać Gryllsa do zjadania najohydniejszych rzeczy, jakie tylko można sobie wyobrazić, topienia się w morskiej kipieli, pokonywania skomplikowanych przeszkód w postaci skał, nieprzyjaznych warunków środowiska w postaci temperatury itp. Można naprawdę się wciągnąć w utrudnianie Gryllsowi realizacji zadań. Po kilkunastu minutach takiej zabawy zapomina się nawet o tym, że przecież Grylls musiał zrealizować w postaci filmu każdą naszą decyzję wymuszaną pilotem. Nie jest więc ta interaktywność naturalna, jak żadna w tej chwili dostępna w mediach, może prócz gier prowadzonych na żywo z widzami. Szkoda?
Carmen Sandiego: Kraść albo nie kraść (2020), reż. Jos Humphrey, Kenny Park
Na Netflixie dostępny jest cały serial opowiadający o losach Carmen Sandiego, sierocie wychowanej przez tajemniczą organizację V.I.L.E., która przy okazji wyszkoliła swoją podopieczną na genialną złodziejkę. Carmen jednak nie chciała być przestępczynią. Uciekła i postanowiła zniszczyć V.I.L.E. m.in. za pomocą umiejętności, które zyskała podczas szkolenia. Cały serial o przygodach złodziejki ubranej w charakterystyczny czerwony strój nie jest interaktywny. Jak w sporej części zaprezentowanych tu przypadków, twórcy decydują się na wypuszczenie jednego odcinka w formie interaktywnej. W przypadku Carmen Sandiego za pomocą pilota zdecydujemy przykładowo, w jaki sposób bohaterka powinna się dostać do strzeżonego budynku, czy ma na chwilę podjąć współpracę z V.I.L.E, żeby uratować przyjaciół, lub nawet które zadanie ma najpierw wykonać. Opcji jest wiele, a styl decyzji tworzy charakter Carmen. Można go zbudować po swojemu, a potem kolejny raz przejść film z innymi decyzjami i zobaczyć, jak zakończy się przygoda Carmen. Generalnie nasza postać może być bardziej podobna do Jamesa Bonda lub zdziczałego Johna Rambo.
Unbreakable Kimmy Schmidt: Kimmy kontra wielebny (2020), reż. Claire Scanlon
Akurat ten program skierowany jest do starszego widza, chociaż pewnie nastolatki chętnie się w nim odnajdą. Kimmy Schmidt jest bohaterką serialu wyprodukowanego przez Universal Television. Nie jest on zbyt znany w Polsce, a szkoda, bo Kimmy to naprawdę ciekawa osobowość. Pogodna, zwariowana, skrywająca niesamowitą traumę kobieta stara się ogarnąć świat, zamieszkując w Nowym Jorku wraz ze swoim sublokatorem gejem. W odcinku interaktywnym będziemy starali się jej pomóc w walce z dawnym wrogiem, szalonym pastorem oraz doprowadzić do ślubu z Fryderykiem (Daniel Radcliffe), osobliwym księciem, który również podobno miał ciężkie dzieciństwo. Nie sposób go jednak porównać do kilkunastu lat niewoli w bunkrze, które przetrwała Kimmy. Wielką zaletą filmu jest ciekawy scenariusz. Przygody Kimmy wciągają, a jej dowcipnie zaprezentowana trauma okazuje się pouczającym studium uzależnienia ofiary od kata. Sama interaktywność zaś nie dominuje nad historią, nie przerywa co chwilę akcji. Pojawia się w momentach ważnych, a ciekawym zabiegiem jest przewijanie fabuły do momentu wyboru, gdy niezbyt go przemyśleliśmy.
Kot w butach: Uwięziony w baśni (2017), reż. Roy Burdine, Johnny Castuciano
Świetna rozrywka dla ojca z córką. Mam nadzieję, ze wypróbujecie inne konfiguracje. Szkoda, że pomysł na zrobienie interaktywnego Kota w butach nie zamienił się w pełnometrażowe widowisko. A tak mamy jedynie około 35 minut na zabawę, co włącznie ze wstępem i instrukcjami daje bardzo niewiele czasu na związanie się emocjonalne z historią. Na dodatek jak na 2017 rok produkcji, animacja mogłaby być nieco lepsza. Młodsze dzieci jednak nie zauważą tego typu braków w jakości teksturowania czy braku ruchu elementów tła. Dla nich będzie się liczył wybór, czy np. misie mają być złe czy dobre albo czy pocałować wątpliwej piękności śpiącą królewnę, czy spotkać się ze złą kocią królową.