HORRORY o WAMPIRACH, których NIE ZNASZ, a powinieneś
Kino wampiryczne spłodziło wiele fascynujących filmów i portretów krwiopijców, co rusz zaskakując nas nowym odczytaniem motywu wampira i jego miejsca w świecie. Zazwyczaj widziany jest jako potwór i morderca, ale też romantyczny kochanek, nieszczęśliwy, pełen egzystencjalnego niepokoju samotnik, uzależniony od krwi bluźnierca, nieśmiertelny i ten, który daje życie wieczne. Z drugiej strony filmowcy już dawno wyszli poza obręb horroru, czyniąc z wampira postać komediową oraz bohatera kina akcji, korzystając z jego skomplikowanej natury, aby unaocznić nam prawdę o nas samych.
Nie chciałem skupiać się na tych najsłynniejszych tytułach wampirzego kanonu, dlatego to krótkie zestawienie poświęciłem filmom raczej pomijanym lub zwyczajnie nieznanym, a według mnie wartym uwagi. W żadnym wypadku nie wyczerpuje ono tematu, ale mam nadzieję, że będzie dobrą zachętą dla tych, którzy w nadchodzący okres halloweenowy chcą poszerzyć swoją wiedzę o celuloidowych krwiopijcach.
Wampir (1932)
Jeden z najbardziej niezwykłych horrorów w historii kina, nakręcony przez wybitnego duńskiego reżysera, Carla Theodora Dreyera. I choć tytuł jasno wskazuje na obecność krwiopijcy w fabule, wydaje się on (a właściwie ona, gdyż wampirem jest stara kobieta) mniej ważny od onirycznej atmosfery i narracji skupionej wokół przyjazdu głównego bohatera, Allana Graya, do małej wioski, w której dzieją się dziwne i niepokojące rzeczy. Już pierwszej nocy do hotelowego pokoju mężczyzny wchodzi przerażony starzec, zostawiając mu list, który można otworzyć dopiero, gdy nieznajomy umrze. Gray nie wygląda na zbyt poruszonego tym wydarzeniem, być może dlatego, że – jak czytamy w napisach początkowych – misją jego życia jest podążać między realnym a fantastycznym, więc nie tak łatwo go wystraszyć, a być może z powodu pozbawionej ekspresji gry aktorskiej barona Nicolasa de Gunzburga, również producenta filmu. Występujący pod pseudonimem „Julian West” baron zaskakująco dobrze jednak wpasowuje się w senną atmosferę Wampira. Wkrótce Gray dostrzega wpływ złego na tamtejszą społeczność.
Podobne wpisy
Kolejne epizody służące twórcom wywołaniu poczucia grozy niejako zastępują fabułę, która, jak na film dźwiękowy, aż za bardzo polega na tablicach z napisami objaśniającymi to, co oglądamy. Scenariusz jest bardzo luźno oparty na słynnym opowiadaniu Sheridana Le Fanu, Carmilli, choć tego, co wyróżniało literacki oryginał, tutaj nie znajdziemy. Głównym celem wampira są ponownie młode kobiety, chociaż po pierwsze zostają one oszczędzone, a po drugie motywacje potwora nie wydają się nacechowane lesbijskim uczuciem. Nieprzypadkowo natomiast ofiary oraz sama strzyga są ukazane jako starcy – śmierć jest tu jednoznacznie kojarzona ze starością, a tymi, którym ostatecznie udaje się przed nią uciec, są właśnie młodzi.
Negatywny odbiór Wampira w czasie jego premiery doprowadził do tego, że Dreyer przeżył załamanie nerwowe, a swój następny film zrealizował dopiero po 11 latach. Dziś jednak ten horror uważany jest za jedno z najwybitniejszych osiągnięć gatunku, dzieło formalnie niepowtarzalne, stawiające w centrum klimat dziwności i grozę w swym prymarnym charakterze.
The Night Stalker (1972)
W Las Vegas zaczynają ginąć młode kobiety, a tym, co zwraca uwagę policji oraz lokalnego reportera, Carla Kolchaka, są ślady ugryzień na szyjach ofiar oraz utrata dużej ilości krwi. Dziennikarz chętnie używa słowa „wampir”, co wydaje się niepoważne, ale wkrótce prowadzący śledztwo mają coraz mniej powodów, aby wątpić w istnienie krwiopijcy. Mimo to trzymają się procedur, oczywiście bardzo nieskutecznych, jeśli idzie o polowanie na wampira, co sprawia tylko, że ofiar jest coraz więcej.
Telewizyjny, wyreżyserowany przez Johna Llewellyna Moxeya horror, który był jedną z najczęściej oglądanych w amerykańskiej telewizji produkcji, doczekał się kontynuacji w postaci drugiego filmu i serialu o bliskich spotkaniach Kolchaka (wcielał się w niego Darren McGavin) z nieznanym, a po latach sam Chris Carter przyznał, że historie te były główną inspiracją dla powstania Z archiwum X. The Night Stalker, napisany przez Richarda Mathesona (autora Jestem legendą) na podstawie nieopublikowanej jeszcze wtedy powieści Jeffa Rice’a, uderza sposobem, w jaki telewizyjny format służy uwiarygodnieniu istnienia klasycznego wampira we współczesnym świecie. Całość oglądamy z perspektywy zadufanego w sobie, ale sympatycznego dziennikarza – jego śledztwo utwierdza go w przekonaniu, że legendy są bardziej wiarygodne niż obietnice biurokratów. Potwór jest tu przedstawiony jako niema i bezlitosna siła, skoncentrowana wyłącznie na pozyskaniu pożywienia, jaką jest krew, przez co bliższa dzikiemu zwierzęciu niż człowiekowi. Wyjątkowo gorzki finał nie jest jednak zasługą wampira, a ludzi, wolących zniszczyć życie temu, który ocalił miasto, niż dopuścić do tego, aby prawda ujrzała światło dzienne.