Groza w częściach, czyli 10 najciekawszych horrorów nowelowych
Trzy kroki w szaleństwo (1968)
Prawdopodobnie najbardziej prestiżowy horror nowelowy w historii kina. Jak wskazuje sam tytuł, są to trzy nowele oparte na prozie Edgara Allana Poego, wyreżyserowane przez głośnych i uznanych twórców (Roger Vadim, Louis Malle, Federico Fellini), w gwiazdorskiej obsadzie (Jane i Peter Fondowie, Alain Delon, Brigitte Bardot, Terence Stamp). W pierwszej opowieści zepsuta i zimna jak lód arystokratka zmienia się nie do poznania po tym, jak do jej zamku trafia ocalały z pożaru koń; druga historia przedstawia próbę ucieczki przed sobowtórem, który ukazuje się głównemu bohaterowi za każdym razem, gdy ten uczyni komuś krzywdę; ostatnia nowela dotyczy słynnego aktora na wiecznym kacu, który po przyjeździe do Rzymu rzucony jest w wir dziwnych towarzyskich spotkań oraz którego dręczy widmo dziewczynki-śmierci.
Można zarzucić epizodowi Vadima pretensjonalność, noweli Malle’a nudę, a historii Felliniego zbytnie odejście od Poego na rzecz tematyki bliższej twórcy Słodkiego życia. Ale nie zmienia to faktu, że w Trzech krokach w szaleństwo jest realizacyjna perfekcja i artyzm czyniący z fantastyki autora Czarnego kota zaskakującą propozycję dla miłośników filmowego horroru. Każdy z reżyserów pozostaje sobą, nie idąc na żadne ustępstwa w kwestii adaptacji poszczególnych opowieści, które służą prezentacji stylu i próbie sprawdzenia się w kinie grozy. Nie do końca udanej próbie, ale przynajmniej intrygującej i jedynej w swoim rodzaju.
Azyl (1972)
Kiedy młody lekarz przyjeżdża do szpitala ubiegać się o pracę, nie wie jeszcze, że dotychczasowy ordynator oszalał, przyjmując dla siebie całkiem nową tożsamość. Jego zastępca postanawia sprawdzić nowicjusza, każąc mu odgadnąć, który z chorych psychicznie pacjentów był do tej pory lekarzem. Aby tego dokonać, główny bohater odwiedza czwórkę pensjonariuszy i wysłuchuje ich historii.
W latach 1965–74 brytyjska wytwórnia Amicus nakręciła siedem horrorów nowelowych, wśród których znalazły się takie tytuły jak Gabinet grozy doktora Zgrozy, z udziałem Petera Cushinga, Christophera Lee oraz Donalda Sutherlanda, oraz – inspirowane serią komiksową z lat pięćdziesiątych – Opowieści z krypty. Jednak to właśnie mniej kojarzony Azyl uważam za najlepszy film z tej serii. Powód jest prosty – o ile poszczególne opowieści niespecjalnie wybijają się na tle innych horrorów nowelowych, o tyle nakręcony przez Roya Warda Bakera dreszczowiec bardzo dużo uwagi poświęca ramie łączącej wszystkie historie. Najczęściej ignorowana bądź służąca zaledwie za pretekst do przedstawienia krótkich fabuł, tutaj wysuwa się na plan pierwszy, każąc widzom z pewną dozą nieufności przyjrzeć się każdej noweli oraz jej narratorom. Nieprzypadkowo scenarzystą filmu jest Robert Bloch, autor książkowej Psychozy, który również tutaj stara się nas oszukać, kwestionując nie tylko tożsamość bohaterów, ale i możliwość oddzielenia od siebie prawdy i fantazji, realizmu i fantastyki. Całość służy jednak zabawie, miejscami makabrycznej (w pierwszej noweli kawałki poćwiartowanych zwłok zaczynają terroryzować swojego oprawcę), kiedy indziej mocno infantylnej (pod sam koniec obserwujemy pochód zabójczej zabawki o ludzkiej głowie i blaszanej, kanciastej reszcie ciała), ale aż do morderczego finału zaskakująco niejednoznacznej.
Trilogy of Terror (1975)
Telewizyjną produkcję w reżyserii Dana Curtisa, w oparciu o trzy opowiadania mistrza gatunku, Richarda Mathesona, można traktować zarówno jako jedną całość, jak i trzy osobne historie. Te zaś dotyczą ucznia chcącego uwieść swoją niewinnie wyglądającą nauczycielkę, walki o dominację między dwiema bliźniaczkami o krańcowo różnych charakterach oraz zamkniętej w swoim mieszkaniu kobiety, której zagraża ożywiona lalka z Afryki.
Podobne wpisy
Główne role w każdej z nowel gra Karen Black, zaś wszystkie one prezentują bohaterki pozornie uległe, stłamszone przez bliskich lub konwenanse, w rzeczywistości jednak niezwykle silne, do tego stopnia, że posuwają się do czynów ekstremalnych i potwornych. Dzięki obsadzeniu we wszystkich tych rolach jednej aktorki, Trilogy of Terror jawi się nie jako trzy oddzielne, a jeden wspólny portret kobiecego buntu wobec własnej bezsilności doprowadzonego na skraj szaleństwa. Jeśli zaś traktować te historie osobno, dwie pierwsze są dosyć przewidywalne, choć świetnie zagrane przez Black, natomiast trzecia to rewelacyjnie zrealizowany dreszczowiec o pojedynku z morderczą lalką, pod względem wykonania w niczym nieustępujący nakręconej dekadę później Laleczce Chucky.