search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy SCIENCE FICTION, które ŹLE przewidziały PRZYSZŁOŚĆ

Wizje przyszłości w filmach SF w większości się nie sprawdzają.

Odys Korczyński

23 maja 2023

REKLAMA

„Uciekinier”, 1987, reż. Paul Michael Glaser

W powieści Richarda Bachmana (Steven King) akcja dzieje się w 2025 roku. W filmie zaś została o kilka lat przesunięta do lat 2017–2019. Zmieniono również nieco historię głównego bohatera, dostosowując jego wizerunek do wizerunku Arnolda Schwarzeneggera jako twardego bohatera z kina akcji lat 80. Przyszłość została narysowana mniej więcej podobnie jak w książce, a więc zasadniczo różni się od tych czasów, które już przeżyliśmy. A i nie sądzę, że w 2025 roku coś się w tym względzie zmieni, ale np. w 2050? Musiałyby nastąpić istotne zmiany społeczne, których zalążki widać w mocarstwowych krajach, a więc Rosji i USA. Nic jednak na razie nie zwiastuje, że w 2025 pojawi się taka stacja telewizyjna jak Free-Vee, która będzie produkować teleturnieje w stylu Treadmill to Bucks dla osób wyłącznie z zawałem serca, czy też Wspinaczkę po dolary, gdzie psy rozszarpują spragnionych mamony uczestników. The Running man to również zdobywający w tamtych, alternatywnych czasach niesamowitą popularność teleturniej, w którym udział biorą jednostki z jakichś względów niewygodne dla totalitarnego i etatystycznego społeczeństwa i są w nim efektownie usuwane. Równocześnie zapewnia się najbiedniejszym i najbardziej przydatnym wyborczo masom społecznym rozrywkę. Przypomina mi się taka gra sprzed lat pt. Manhunt. Niestety, etatyzm w naszych czasach już znamy. Sprawdził się jako negatywny dla obywateli element konstytuujący państwa nazistowskie i komunistyczne, ale i Polskę w czasach sanacji. Prócz wizji społeczeństwa w Uciekinierze nie sprawdziła się jeszcze jedna rzecz – wizja techniki audiowizualnej i inteligentnych mieszkań. Sterowanie głosem dzisiaj wcale nie jest tak popularne, technika 3D odeszła do lamusa z domowych telewizorów, a ekrany mamy wyłącznie płaskie.

„Chłopiec i jego pies”, 1975, reż. L.Q. Jones

Za rok Amerykę pokryje radioaktywny pył. Zabraknie jedzenia, a ludzie zostaną zmuszeni do przypomnienia sobie zachowań, których wstydziliby się jeszcze kilka lat temu. Katastrofa w filmie nie została dokładnie zdefiniowana. Pewne jest, że była globalna i atomowa. To jednak ważnie nie jest, bo fantastyka psychologiczna w produkcji bazuje na analizie relacji głównego bohatera Vica z jego psem o sugestywnym imieniu Blood. Niektóre sceny mogą wstrząsnąć i wcale nie są fikcją. Z pewnością gdzieś na świcie ludzie z głodu byli wielokrotnie zmuszeni tak się zachowywać i podejmować tak szokująco brutalne decyzje.

„Park Jurajski”, 1993, reż. Steven Spielberg

Linia czasowa serii Park Jurajski jest współczesna w stosunku do czasów produkcji filmów. Najważniejszy jest jednak ten pierwszy, najbardziej legendarny. Klonować potrafimy. Hodujemy narządy, replikujemy zwierzęta, a kto wie, czy już nawet nie ludzi. Żeby jednak odtworzyć przedstawiciela dinozaurów, musielibyśmy zdobyć DNA sprzed ponad 65 milionów lat, a to na razie niemożliwe. Łańcuchy DNA starsze niż 1 milion lat są wciąż tak zniszczone, że współczesna nauka nie posiada narzędzi, żeby je odtworzyć. I pod tym względem Park Jurajski wciąż jest fantazją, chociaż opisana w nim metoda pozyskania kodu genetycznego z krwi dinozaura znajdującej się w zatopionym w bursztynie prehistorycznym komarze wydaje się całkiem sensowna. Prowadzono nawet badania nad różnymi znaleziskami z biologicznym materiałem w postaci owadów i pajęczaków, izolowanym od mineralizacji właśnie w bursztynie. Na razie jednak nie znalazł się wystarczająco dobrze zachowany okaz. Droga więc nie jest całkowicie zamknięta. Twórcy Parku Jurajskiego się jednak nieco pospieszyli z obwieszczeniem sukcesu. Poza tym istnieje problem moralny, czy w naszym obecnym ekosystemie powinniśmy powoływać do życia gatunek, który z jakichś ważnych powodów natura całkowicie wyeliminowała. Nie wiemy, jak się zachowa w innym środowisku i czy ewentualna nadmierna adaptacja nie będzie oznaczała zagrożenia dla nas, jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio poprzez wyniszczanie innych użytecznych dla naszego ekosystemu gatunków zwierząt.

„Mroczne miasto”, 1998, reż. Alex Proyas

Wiem, że temat tego zestawienia jest bardzo konkretny. Chodzi o filmy SF, które zawierają taką wizję przyszłości, która dzisiaj się nie spełniła. Powinny zatem mieć podaną w fabule jakąś konkretną datę, którą możemy odnieść do dzisiaj lub do czasów, które są już naszą przeszłością, a więc je już przeżyliśmy. Mroczne miasto jest wyjątkowym filmem i chociaż nie konkretyzuje świata przedstawionego za pomocą roku, wiemy z innych źródeł, że Alex Proyas wzorował się na latach 40. XX wieku. I tak rzeczywistość pokazana w filmie oczywiście się ani w naszych latach 40., ani współcześnie jeszcze nie sprawdziła, lecz ma potencjał. Kto wie, czy kiedyś nie przekonamy się, jaki ten nasz świat ciasny. Zaprojektowany, żeby było nam lepiej w matrixie.

„Diabelskie nasienie”, 1977, reż. Donald Cammell

Rok 1995 za nami, a nasze lęki dotyczące sztucznej inteligencji jeszcze większe, odkąd pojawił się ChatGPT. Na razie jednak są to tylko lęki i od nas zależy, jak będziemy wykorzystywać umiejętności sztucznej inteligencji. Jak dotąd wizja z Diabelskiego nasienia się nie spełniła, lecz pamiętajmy o Proteuszu, maszynie, która zyskała całą wiedzę świata, uświadomiła sobie, kim lub czym jest, i szaleńczo zapragnęła dokonać aktu stwórczego, tego najbardziej pierwotnego, polegającego na zapłodnieniu. Może to brzmi kuriozalnie, ale tylko replikując siebie, spełniamy jako istoty biologiczne sens naszego istnienia. Dopiero wtedy możemy powiedzieć, że w sensie ontycznym żyliśmy w sposób gatunkowo zasadny. Inteligentne maszyny więc również będą do tego dążyć w przyszłości, do replikacji, a nie tylko samoświadomości. Ta jest jedynie początkiem. Dopiero potem zaczyna się niekończące doświadczanie braku, niespełnienia, tym bardziej gdy – jak Proteusz – osiągniemy stan takiego wewnętrznego rozwoju, że będzie się nam wydawało, że już nic za rogiem na nas nie czeka.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA