FILMY O SEKSIE, które NIE SĄ EROTYKAMI

Noc myśliwego
Ostatnio wymieniałem Noc myśliwego jako przykład wyjątkowo przerażającego filmu. W przytoczonym artykule nie wspomniałem jednak o tym, że niepokój płynący z filmu Charlesa Laughtona jest nie tylko wynikiem zagrożenia, w jakim znalazły się niewinne dzieci. Mrok pojawia się także za sprawą silnego, seksualnego podtekstu tej opowieści. Ukrytym tematem Nocy myśliwego jest bowiem erotyczne pożądanie, które ze względów religijnych czy kulturowych zostaje (czy zostawało) przez nas wyparte. A jak wiemy, wszystko, co zostaje stłumione, prędzej czy później wróci do nas ze zdwojoną siłą. Gdy spojrzy się pod tym kątem na postać graną przez Roberta Mitchuma, można dostrzec w niej uosobienie grzechu rozwiązłości czy też erotycznego żywiołu, skutecznie kryjących się pod kostiumem religijnej ascezy. Znamienna jest scena, w której czarny charakter na sugestie świeżo upieczonej żony chcącej skonsumować małżeństwo daje jej lekcje dobrego wychowania, pouczając ją w kwestii seksualności. Z jego słów jasno wynika, że żądza jest z gruntu zła. Noc myśliwego także w kilku innych scenach akcentuje erotyczne podteksty, co być może jest wynikiem tego, że sam Laughton był homoseksualistą, a jako że żył w czasach, gdy ze swoją orientacją trzeba się było kryć, w filmie dał do zrozumienia, do czego może prowadzić tłumione pożądanie.
Malena
Podobne wpisy
Cenię sobie kino Giuseppe Tornatorego między innymi dlatego, że nie boi się opowiadać o tym, jak wszelkiego rodzaju zmysłowość potrafi nadawać naszemu życiu pikanterię, ale też sens. W jego pamiętnej Malenie poznajemy historię kobiety, która tuż po pojawieniu się w małym, sycylijskim miasteczku wywołuje w nim spore poruszenie. Jej naturalne piękno, zmysłowość, wrodzony wdzięk zwracają uwagę okolicznych mężczyzn. Z czasem zaczynają oni marzyć o tym, by ją posiąść. Niewolnikiem tej platonicznej miłości staje się także młody Renato, trzynastolatek, który inicjację seksualną ma jeszcze przed sobą. Malena to jeden z tych filmów, który choć nie jest erotykiem, erotyzmem aż kipi. Zawsze gdy o nim pomyślę, przypominam sobie historię Marii Magdaleny (którą, co ciekawe, Monica Bellucci także w swej karierze zagrała), łączonej według jednej z tradycji z cudzołożnicą skazaną na ukamienowanie. Kamieniem nie odważył się jednak ostatecznie rzucić żaden z faryzeuszy, ponieważ żaden nie pozostawał bez winy. Podobnie w filmie – żaden z piętnujących Malenę mężczyzn nie jest czysty, każdy jej pożądał, a ich reakcja służy tylko przykryciu własnych słabości i grzechów. Bohaterka filmu stanowi w istocie odbicie męskich pragnień, lęków i niepowodzeń seksualnych.
Tetsuo – człowiek z żelaza
Jeden z najbardziej szalonych, nietypowych oraz jednocześnie nieprzyjemnych i odrzucających filmów science fiction, jakie w życiu widziałem. W kategorii cyberpunk to z pewnością coś, czego świat wcześniej nie uświadczył i długo nie uświadczy. Wydaje się, że historia opowiedziana przez Shin’ya Tsukamoto jest dla gatunku typowa. Śledzimy w niej bowiem proces transformacji człowieka w maszynę. Obrane metody wyrazu każą jednak uznać Tetsuo za opowieść mocno surrealistyczną. Przez to nie jest do końca jasne, co twórca chciał tym filmem przekazać. Słowem kluczem jest w tym wypadku lęk. Tsukamoto najpewniej chciał wyrazić obawy przed zbliżającą się dużymi krokami rewolucją technologiczną – obawy przed tym, że może ona w sposób bezpośredni przyczynić się do zaburzenia obrazu człowieczeństwa (i miał w tych obawach poniekąd rację). Z drugiej jednak strony, i akurat ta interpretacja jest bliższa moim wrażeniom, Tetsuo opowiada o seksualnych lękach. W filmie aż roi się od scen z wyraźnym podtekstem seksualnym, dających do zrozumienia, że główny bohater cierpi na poważne zaburzenia poczucia własnej męskości, obawia się kobiecej dominacji i niezależności. Można tak odczytywać scenę gwałtu dokonywaną na nim przez kobietę wyposażoną w mechanicznego, gigantycznego fallusa. Z kolei scena, w której role te zostają odwrócone, i tym razem to on w miejscu przyrodzenia otrzymuje ogromne wiertło, jasno dowodzi, że mężczyzna przybiera taką formę maszyny, jaką sam w swych głęboko skrywanych pragnieniach chciałby się stać. Wisienką na torcie pozostaje przeplatająca się przez całość scena podglądania pary oddającej się miłosnemu uniesieniu. Nie jest do końca jasne, czy jest to wyraz obawy bohatera przed ewentualną kobiecą zdradą, czy też po prostu fascynacja możliwością obserwowania seksu z bezpiecznego, drugiego planu.