FILMY, które ZMIENIŁY HOLLYWOOD
Terminator 2: Dzień sądu, Matrix
Nie ukrywam, że miałem dylemat, który z tych filmów wyróżnić w tym zestawieniu, więc zamiast wybrać jeden, zdecydowałem się podać dwa tytuły posiadające wiele wspólnych cech i elementów. Zarówno druga część Terminatora, jak i pierwszy Matrix okazały się innowacyjne w zastosowaniu efektów specjalnych, animacji i wizualizacji komputerowych. Motywy zagrożenia ludzkości, próby jej zniewolenia i wyniszczenia przez sztuczną inteligencję zyskały oprawę spektakularnego widowiska akcji w klimacie SF, z wyraźną myślą przewodnią, dla której kinowe, wielkie ekrany zostały wręcz stworzone. Nowoczesny, techniczny postęp w obu filmach, będący zapowiedzią cyfrowej ewolucji i wirtualnej rzeczywistości, nie miał sobie równych, uświadamiając, że kino jest w stanie pokazać właściwie każdą iluzję. Niech odnośniki i zapożyczenia przyszłych filmowych epigonów dzieła Camerona i Wachowskich mówią same za siebie.
Trylogia Władcy pierścieni i seria o Harrym Potterze
Również w przypadku odnowienia gatunku fantasy w nowej dekadzie amerykańskiego filmu należy uznać i powiązać ze sobą dwa tytuły, które odrodziły rozrywkowe kino dla całej rodziny, definiujące się jako kino pokoleniowe. Trzy części Władcy Pierścieni oraz osiem odsłon przygód Harry’ego Pottera rzuciły nowe światło na literackie pierwowzory, na podstawie których powstały serie, co również przełożyło się na ogromne wyniki frekwencyjne oraz odrodzenie kina młodzieżowego w nowym wcieleniu przeznaczonym dla widza właściwie w każdym wieku. Po zamachach terrorystycznych z 2001 roku Hollywood potrzebowało powrotu do normalności i równowagi w postaci familijnych i baśniowych produkcji, gdzie widz ma okazję wkroczyć w świat pełen magii i czarów, zapominając o codzienności, prozie życia i problemach, a jednocześnie pełniących funkcję edukacyjno-wychowawczą dla najmłodszych jako współczesne bajki z morałem.
Tajemnica Brokeback Mountain
Jak wspomniałem na wstępie tego zestawienia, Hollywood na obecnym etapie karmi się poprawnością polityczną bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Jednym z pierwszych sygnałów zmieniających się poglądów i idei zmierzających do równości i tolerancji dla odmienności staje się sukces melodramatu Tajemnica Brokeback Mountain opowiadającego historię o zakazanej miłości dwóch kowbojów. Ang Lee z wyczuciem i taktem przełamał konwenanse obyczajowe w Hollywood, nakierowując na coraz większą akceptację, a z czasem pełną otwartość na historie z osobami LGBT w tle. Rzecz jasna, amerykańskie kino sięgało wcześniej po podobne wątki (Moje własne Idaho, Gra pozorów czy właśnie Filadelfia), jednak potrzeba było jeszcze więcej czasu, żeby Fabryka Snów w pełni dojrzała do tego rodzaju tematów i porzuciła utarte szablony oraz stereotypy.
Avatar
Kiedy wydawało się, że w kinie widzieliśmy już wszystko, James Cameron ponownie poszedł z duchem czasu i dał światu pierwszy film w formacie 3D. Avatar to obraz nowej generacji wykonany w ultratechnologii, który ponownie pokazał potęgę Hollywood jako największego filmowego mocarstwa (w którą niektórzy zaczęli nie bez powodu powątpiewać). Tymczasem amerykański rynek filmowy poszukiwał kolejnego przełomu, a widzowie nowych doznań wzrokowych. Ostatecznie Avatar (przy różnych ocenach i opiniach) pobił wszelkie rekordy oglądalności i wyznaczył nowy kierunek wizualnej jakości i filmowej ilustracji.
Zniewolony
Już Steven Spielberg, a w szczególności Spike Lee sięgali po historie profilujące jedynie czarnoskórą społeczność. W 2013 roku Steven McQueen swoim filmem wraca do niechlubnych, amerykańskich korzeni, rozliczając się z systemem niewolnictwa, co jest wstępem do kolejnego w Hollywood przewrotu w promowaniu i propagowaniu społecznego kompromisu i antyrasizmu bez klasyfikacji etnicznej. Co ciekawe, rok wcześniej miała premiera Django Tarantino, będącego wariacją na temat niewolnictwa i ucisku osób czarnoskórych, która spotkała się z przychylnym przyjęciem nie tyle ze względu na opowieść, ile na styl przekazania. Natomiast obraz autora Głodu i Wstydu nie pozwala sobie nawet na cień autoironii, podobnie jak w Plutonie Stone’a o Wietnamie mamy do czynienia z amerykańską martyrologią, która wymaga przepracowania i nowego spojrzenia.
Filmy MCU/DC
Wszystkie elementy i zjawiska oprócz LGTB (nie licząc akcentu w Deadpool 2) dotyczące powyższych tytułów znalazły mniej lub bardziej swoje odbicie w filmowych przebojach opartych na superbohaterskich komiksach rojących się od galerii postaci i postaw. Filmy MCU i DC to obecnie znak firmowy Hollywood, a moda na komisowe ekranizacje zdaje się nie mieć końca. Znalazło się w nich miejsce na przemycenie pod przykrywką efektownych trików wszelakich socjologicznych reguł, norm i struktur ocierających się nawet o polityczną propagandę i ideologiczne poglądy, z równouprawnieniem i patriotyzmem włącznie. Niektórych odbiorców to razi, innych widzów, koncertującym się przede wszystkim na walorach rozrywkowych, niekoniecznie. Zatem zbawicielką świata może być kobieta, a nie mężczyzna. Głównym herosem jest czarnoskóry wojownik. Czarny charakter potrafi stać się idolem i impulsem do buntu przeciw systemowi. Ten zły potrafi się zmienić w dobrego, a ten dobry może stać się złym. Mnogość przykładów wystarczy na powieść. Jedno jest pewne. Hollywood szybko nie zmieni kursu.