search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy, które WKURZYŁY KOŚCIÓŁ

Jakub Piwoński

29 maja 2019

REKLAMA

Kod da Vinci

THE DA VINCI CODE

Czy ktokolwiek jeszcze pamięta ten medialny szum wywołany najpierw przez książkę Dana Browna, a następnie jej filmową ekranizację? Twórcy filmu nie mogli wymarzyć sobie lepszej reklamy. Atakowano treść filmu ze wszystkich stron, biorąc go pod historyczną oraz teologiczną lupę i nakręcając tym samym zainteresowanie widowni. Oficjalny głos w sprawie niejednokrotnie zabrał Watykan. Na konferencji w 2006 roku arcybiskup Angelo Amato, sekretarz kongregacji Nauki i Wiary powiedział wprost, że jego zdaniem Kod da Vinci zasługuje na bojkot, gdyż jest pełen oszczerstw, wykroczeń i błędów. Nie zahamowało to jednak rosnącej popularności zarówno filmu, jak i nazwiska Dana Browna, autora powieści. Co wkurzyło Kościół? Wizja, wedle której przez lata zatajane było, że Chrystus ożenił się Marią Magdaleną i miał z nią dzieci. Jak ekstremalna jest to idea względem chrześcijańskiej tradycji, dodawać chyba nie trzeba.

Vera Drake

Od kiedy zaczyna się życie? Czy kobieta powinna mieć możliwość podjęcia decyzji o tym czy urodzi dziecko, czy też nie. Czy temat ten w ogóle powinien być rozpatrywany? To wciąż w naszej kulturze kwestia paląca, szczególnie dla wielu kobiet, które sprzeciwiają się bezwzględnemu zakazowi aborcji. Jak i temu, by to mężczyźni w sutannach, żyjący w celibacie, mówili im co mają robić z tym, co znajduje się w ich macicach. Nie stroniący od społecznego wydźwięku Mike Leigh w filmie Vera Drake podszedł do tematu bez ogródek, przedstawiając historię kobiety, która prócz bycia gospodynią domową, pomagała także innym kobietom usuwać ciążę. Jeśli każdy przeciętny widz może odczuwać podczas seansu Very Drake pewien rodzaj dysonansu, z jednej strony budzącego sprzeciw, z drugiej podziw do bohaterki, wyobrażam sobie jak wielki kłopot musieli mieć z filmem przedstawiciele Kościoła katolickiego. A dzięki temu świat znowu zastanowił się nad sensem aborcji, przy okazji poznając niebywały talent Imeldy Staunton.

Dogma

Sytuacja podobna co w przypadku Żywotu Briana, acz w moim mniemaniu pozbawiona dobrego smaku. Kevin Smith w sposób dosłowny postawił na głowie dogmaty wiary chrześcijańskiej, opowiadając historię dwóch upadłych aniołów szukających drogi do nieba. Wywrotowy charakter filmu rzuca się w oczy od pierwszych minut. Wszak jedną z bohaterek jest potomkini Jezusa Chrystusa (vide Kod da Vinci). Choć nigdy fanem Dogmy nie byłem, gdyż wedle mnie więcej w niej nachalnego sarkazmu niż ciętego żartu, nie mogę odmówić Smithowi inteligencji i odwagi. Jedna z anegdot mówi, że swego czasu gdy natknął się na tłum oprotestowujących jego film katolików, dla niepoznaki przyłączył się do nich, skandując hasła wymierzone przeciwko samemu sobie. To się dopiero nazywa podążanie pod prąd! Dokładnie jak Dogma w swej istocie.

Anioły w Ameryce

Na koniec nie tyle film, co miniserial, niemniej od reszty warty zwrócenia uwagi, zwłaszcza gdy został już trochę zapomniany. Swego czasu echo produkcji HBO rozniosło się szerokim echem, za sprawą nieprzychylnej opinii Kościoła, a dokładniej – katolickich dziennikarzy. Miniserial to opowieść kolażowa, w której losy różnych bohaterów wikłają się w dylematach związanych z religijnością, seksualnością, rasizmem i polityką, czyli bolączek nie tyle ówczesnej Ameryki, co całego zachodniego świata, zbudowanego na chrześcijaństwie. Z perspektywy czasu (zwłaszcza w dobie poprawności politycznej) wydaje się co najmniej trudne do zrozumienia, że gdy Anioły w Ameryce zaczęły przygodę z telewizją, spotkały się z krytyką mocno nacechowaną ideologią. Krytyką, dodajmy, na którą nie zasługiwały. Wielu katolickim recenzentom nie pasowały bowiem miłosne sceny par homoseksualnych mających miejsce w tworze o tak silnie zaakcentowanym kontekście religijnym. Cóż z tego, że sztuka, na bazie której powstał serial, została swego czasu nagrodzona Pulitzerem. Cóż z tego, że dla gotowego serialu posypały się Złote Globy i Emmy. Dla niektórych wydźwięk okazał się na tyle gorszący, że swej rekomendacji produkcji HBO nie wystawili.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA