Wielkim zainteresowaniem od co najmniej kilku lat cieszą się w naszym kraju kryminały pisane przez skandynawskich autorów. Namiętnie czytane przez Polaków są kolejne powieści Jo Nesbø, Davida Lagercrantza (który przejął schedę po Stiegu Larsonie i kontynuuje serię Millenium) albo Camilli Läckberg. Nieco mniej znane są nad Wisłą natomiast książki autorstwa Jussiego Adlera-Olsena opowiadające o dwójce detektywów pracujących w departamencie Q – wydziale zajmującym się nierozwiązanymi sprawami sprzed lat. Powieści opisujących przygody Carla i Assada powstało do tej pory siedem, a na ekran przeniesiono już aż trzy (polska premiera czwartej zapowiedziana jest na dwudziestego piątego stycznia). Wszystkie są co najmniej niezłe i wszystkie odnajdziecie na Showmaxie. Oglądanie polecam rozpocząć od Kobiety w klatce – chronologicznie pierwszej, a zarazem w mojej opinii najlepszej części serii.
David Cronenberg zagrożenia dla swoich bohaterów upatruje często w nowoczesnej technologii. W Musze naukowca spotkało nieszczęście z powodu tytułowego owada oraz wynalezionego przez niego samego teleportera, w eXistenZ niebezpieczeństwo stanowiło zatracenie się w wirtualnej rzeczywistości, natomiast w Wideodromie to kasety VHS zawierające sceny realistycznych tortur doprowadzają protagonistę do upadku. Głównym bohaterem filmu z 1983 roku jest Max Renn – właściciel stacji kablowej, której ramówka jest dość kontrowersyjna (wszystko od łagodnej pornografii po brutalną przemoc). Bohater tak tłumaczy ten stan rzeczy w telewizyjnym wywiadzie: „Chodzi o przetrwanie. Jesteśmy małą stacją. Musimy dać widzom coś, czego nie znajdą nigdzie indziej”. W poszukiwaniu nowych materiałów Max trafia na tytułowy Wideodrom – pozbawiony fabuły materiał składający się jedynie z niesamowicie realistycznych scen przemocy. Zaintrygowany pochodzeniem filmu bohater rozpoczyna prywatne śledztwo mające doprowadzić go do twórców programu. Do historii kina przeszła na pewno scena, w której Renn chowa pistolet we własnym brzuchu oraz powtarzający się kilkukrotnie okrzyk: „Niech żyje nowe ciało!”.
Kolejnym wyjątkowo udanym polskim obrazem znajdującym się w ofercie Showmaxa są Wszystkie nieprzespane noce Michała Marczaka. Dokumentalizowany film fabularny (a może fabularyzowany film dokumentalny?) opowiadający o dwójce przyjaciół – Michale i Krzysztofie, którzy spędzają czas na włóczeniu się późną nocą po Warszawie. Wiecznie skaczą z domówek na koncerty, po drodze rozprawiając o sztuce, żebrząc o papierosy i wiążąc się na chwilę z kolejnymi dziewczynami. Ktoś powie, że film Marczaka jest okropnie pretensjonalny. Ja odpowiem, że okropnie pretensjonalni to są jego bohaterowi i bardzo dobrze, ponieważ dzięki temu są niesamowicie autentyczni. Przecież mnóstwo osób w młodym wieku prowadzi dzisiaj podobny tryb życia, stara się złapać każdą chwilę i wypowiada się na temat sztuki oraz szeroko pojętego sensu egzystencji w bardzo bezpośredni, często arogancki sposób. Marczakowi udało się w fantastyczny sposób uchwycić to zjawisko, a z bohaterami jego filmu utożsamiać się może, choćby częściowo, naprawdę niemały procent dobiegających dwudziestki Polaków.
Udało wam się może obejrzeć w zeszłym roku Śmierć Stalina Armanda Iannucciego? Jeżeli tak i wam się spodobała, to mam dla was świetną wiadomość. Na Showmaxie znajdziecie poprzedni film Iannucciego – Zapętlonych. Reżyser ten wyspecjalizował się w tworzeniu wyjątkowo zabawnych i przewrotnych satyr politycznych. W Śmierci Stalina pretekstem do zaserwowania widowni całej masy trafionych żartów słownych i sytuacyjnych była walka o władzę pomiędzy najbliższymi współpracownikami zmarłego wodza. Zapętleni osadzeni są natomiast w czasach współczesnych. Fajtłapowaty minister w brytyjskim rządzie nieumyślnie udziela poparcia dla planów wojennych USA podczas wywiadu radiowego. Zrozpaczony takim obrotem spraw bliski współpracownik premiera (w tej roli wprost fenomenalny Peter Capaldi) próbuje opanować sytuację, która wraz z kolejnymi niefortunnymi wystąpieniami politycznego niedorajdy staje się coraz bardziej poważna. Fantastyczna zabawa z mnóstwem inteligentnie napisanych dialogów obfitujących w rewelacyjne gry słowne oraz wiązanki ułożone z mistrzostwem godnym samego Tarantino. Jeżeli ktoś zasmakuje w, bądź co bądź specyficznym, poczuciu humoru Iannucciego, to polecam sięgnąć po serial jego autorstwa pt. The Thick of It, w którym również pojawia się postać wykreowana przez Petera Capaldiego w Zapętlonych.