Filmowy profiler #9. West Memphis 3 i szatańska histeria
W dwójce poznajemy też lepiej Damiena za pośrednictwem rozmów, które prowadzi na czacie ze swoimi poplecznikami. Sam ma wątpliwości co do Byersa. Kiedyś go za to oficjalnie przeprosi. Sporo opowiada o swojej nowej duchowej drodze, o rozważaniach na temat Boga, religii, duchowej równowagi. W więzieniu Echols medytował pod kierunkiem japońskiego mistrza buddyzmu Zen.
Jego ślub z Lorri Davis w 1999 roku również odbył się w obrządku buddyjskim, trzy lata po tym, jak poruszona seansem Paradise Lost napisała do niego pierwszy list. W sumie wymienili ich ponad pięć tysięcy.
Lorri stała się najbardziej oddaną i gorliwą działaczką ruchu “Free West Memphis Three”, bez ustanku zabiegając o rozpowszechnienie wiedzy o sprawie, gdzie tylko się da. Najbardziej gorliwą, ale bynajmniej nie jedyną. W sprawę zaangażowali się Eddie Vedder i Johnny Depp, do dzisiaj bliscy przyjaciele Damiena Echolsa, Patti Smith, Nick Cave, Bob Dylan, Peter Jackson, przedstawiciele środowiska Wicca i wielu, wielu innych. Dla zwolenników spiskowej teorii dziejów był to kolejny dowód na istnienie satanistycznego kultu w kręgach Hollywood, wspierającego “swoich” pod płaszczykiem oszukańczego liberalizmu.
Przede wszystkim jednak ruch zaowocował zebraniem funduszy, które umożliwiły przeprowadzenie nowych badań na materiale dowodowym. I wtedy gruchnęła bomba.
Po pierwsze, żaden z dowodów zebranych na miejscu zbrodni nie pasował do DNA Jessiego, Damiena czy Jasona.
Po drugie, kilku niezależnych patologów – w tym mentor i mistrz patologa, który oryginalnie występował w sprawie – stwierdziło, że rany na ciele chłopców (łącznie z rzekomą kastracją Chrisa Byersa) dotąd uważane za koronny dowód rytualnego charakteru zbrodni, są w istocie efektem żerowania zwierząt, w szczególności żółwi, i mają charakter pośmiertny.
Po trzecie, wewnątrz jednego z węzłów użytych do krępowania chłopców znaleziono włos pasujący do Terry’ego Hobbsa, ojczyma Steve’a, a inny pasował do profilu DNA sąsiada, który zapewnił Hobbsowi alibi.
Po czwarte, kilku kluczowych świadków oskarżenia – przede wszystkim Vicki Hutcheson, która miała rzekomo towarzyszyć Damienowi podczas orgiastycznego i brutalnego esbatu, oraz współwięzień Jasona Baldwina – odwołało swoje zeznania i przeprosiło.
W świetle dyskredytacji elementów “rytualnych” i przemocy seksualnej, na którą również nie ma jednoznacznych dowodów, zbrodnia prezentuje się już zupełnie inaczej. Przede wszystkim jest osobista. Motywacja przesuwa się z “żądzy” (lust) na “gniew” (anger). Osoba, która zabiła tych chłopców, znała ich i to prawdopodobnie całkiem dobrze. Tak mówi wielki John Douglas i ja mu wierzę. Nie był to słabowity nastolatek, tylko człowiek dorosły, silny, zdolny zachować kontrolę nad trójką ofiar, prawdopodobnie z historią przemocy, agresywny w relacjach z bliskimi, zwłaszcza kobietami, i pozujący na macho.
Kiedy sędzia Barnett zrezygnował ze stanowiska i rzucił się w wir kariery politycznej, przed skazanymi pojawiła się szansa na apelację w świetle nowych dowodów (czy raczej ponownej analizy dotychczasowych). Przesłuchania stale przesuwano – najpierw na jesień, potem na zimę… Sojusznicy Echolsa i spółki zaczęli zdawać sobie sprawę z tego, że od podważenia winy do faktycznego uwolnienia droga może być daleka. Strona przeciwna natomiast zaczęła mieć świadomość, że prawdopodobnie sprawę w sądzie przegra. To nie domniemanie, tylko cytat. Echols zaczął podupadać na zdrowiu, w szybkim tempie tracić wzrok. Po osiemnastu latach w celi śmierci i dekadzie w izolatce można się tego było spodziewać. Przegrana oznaczałaby dla stanu Arkansas proces o odszkodowanie idący w grube miliony. W tej sytuacji prokuratura zaproponowała trójce z West Memphis kompromis w postaci tzw. precedensu Alforda (sprawa Karolina Północna kontra Henry Alford z 1963 roku). Precedens mógłby równie dobrze nazywać się paradoksem, ponieważ w skrócie polega na tym, że oskarżony przyznaje się do winy, jednocześnie nadal utrzymując, że jest niewinny zarzucanych mu czynów.
[quote]Jestem niewinny, ale stan posłał mnie za to do więzienia. Kiedy przyznaję się do winy, wypuszczają mnie na wolność. To nie jest sprawiedliwość. To jest parodia sprawiedliwości – powiedział Jason Baldwin.[/quote]
Jason Baldwin w pierwszym odruchu stanowczo odmówił podpisania porozumienia. Był gotów walczyć do upadłego, aby stuprocentowo udowodnić swoją niewinność. Ale rozumiał też, że stawką w grze jest nie tylko on, ale de facto życie Damiena Echolsa. Ostatecznie więc również on się ugiął.
Analiza DNA okazała się wystarczająco przekonująca zarówno dla Johna Marka Byersa, jak i dla Pam Hobbs. Byers oficjalnie pokazał się w koszulce “Free West Memphis Three” i stał się równie gorącym orędownikiem niewinności całej trójki, jak wcześniej propagatorem ich winy. On również był oburzony zastosowaniem precedensu. “Stan osłania swój własny tyłek. To nie powinno mieć miejsca. Są niewinni” – grzmiał, jak zwykle otoczony przez grupę słuchaczy i kilka kamer. Pam natomiast, od wielu lat już rozwiedziona z Terrym, zastanawia się, czy nie dzieliła przypadkiem łóżka z człowiekiem, który zabił jej syna.
Postać Hobbsa faktycznie budzi wątpliwości. Byers nawet przygotował tablicę “za” i “przeciw”. W rubryce “za” można znaleźć kryminalną przeszłość, brutalne zachowania, pracę w rzeźni, włos na miejscu zbrodni, brak potwierdzonego alibi, rodzinne związki z jedną z ofiar. Dlaczego mnie prześwietlono tak dokładnie, a jego nie? – pyta Byers. Jednak to właśnie budowanie sprawy przeciwko Hobbsowi jest najsłabszym momentem całej serii Paradise Lost, jak również podsumowującego West of Memphis. Genezę można łatwo zrozumieć – jeżeli wspieramy niewinność jednej strony, chcemy dodatkowo wzmocnić przekaz, podsuwając faktycznego podejrzanego. Podkreślić przesłanie godzące w ułomność systemu prawnego poprzez prezentację możliwego winnego, który przez prawie dwadzieścia lat siedział bezkarnie na widoku i nikt się nim nie zainteresował. Zatem, zrozumiałe – ale zupełnie niepotrzebne, ponieważ z wyjątkiem przesłuchania Hobbsa podczas sprawy o zniesławienie wytoczonej przez niego przeciwko Natalie Maines z Dixie Chicks mamy do dyspozycji w większości spekulacje i plotki.
Ni z gruchy, ni z pietruchy pojawiają się świadkowie, którym bratanek Hobbsa miał powierzyć “wielki rodzinny sekret”. W przerwie między odbijaniem piłki a trafieniem do kosza rzucił: “nie uwierzycie, co ojciec mi powiedział, to mój wuj zabił tych chłopców z West Memphis”. Krewna Pam Hobbs, która milczała przez osiemnaście lat, nagle sobie przypomina, że Stevie nie tylko był regularnie bity przez ojczyma, ale i wykorzystywany przez niego seksualnie. Dawna sąsiadka przytacza opowieść o molestowaniu pod prysznicem, kiedy Hobbs wdarł się znienacka do jej domu i napadł w łazience. Wszystko to brzmi mało wiarygodnie, niepotrzebnie zaciemnia obraz i wpisuje się w klimat polowania na czarownice, od którego przecież w pierwszym rzędzie mieliśmy się odcinać. Nie chcesz być pochopnie sądzony – nie rób innym tego, co zrobiono tobie. Niemniej jako tragiczna jawi się postać córki Amandy, która niczego z wczesnego dzieciństwa nie pamięta i która zawsze uwielbiała rodziców (ma nawet ich imiona wytatuowane na nadgarstkach). Amanda w chwili kręcenia West of Memphis wyglądała przerażająco, po kilku odwykach i ciągłych nawrotach, chuda, wyniszczona i roztrzęsiona. Zaczyna się siłą rzeczy zastanawiać, czy brak wspomnień i nałóg nie są konsekwencją jakiejś wypartej traumy z dzieciństwa? Kolejna ofiara dramatu West Memphis Three.
Jessie Misskelley, Jason Baldwin i Damien Echols wyszli na wolność w 2011 roku po ponad 18 latach odsiadki – winni i niewinni jednocześnie. Przez pierwszy okres mieli status swoistych celebrytów – głównie z uwagi na tych wszystkich, którzy wierzyli w ich niewinność i o nią walczyli. Żeby pokazać, że można, że to ma znaczenie. Jessie, jedyny, który pozostał w Arkansas, trzyma się z daleka od światła kamer. Jego ojciec mówi, że ożenił się ze szkolną miłością i pracuje na budowach. Ożenił się też Jason, który myśli o studiowaniu prawa i poświęceniu się obronie niesłusznie skazanych, a przynajmniej tak twierdził w okolicach 2014 roku, kiedy został współproducentem The Devil’s Knot. Damien nie był z tego zadowolony – uważał, że scenariusz jest krzywdzący i wiele rzeczy wypacza – więc stosunki między przyjaciółmi znacznie się ochłodziły (o ile w ogóle jeszcze istniały, a nie były deklarowane dla uciechy ludu). Echols poświęcił się sztuce i pisaniu, jeździ z wykładami i wraz z żoną Lorri działa na rzecz zniesienia kary śmierci. Nadal interesuje się okultyzmem i magiją. Jak wielu z nas.
Niesamowita popularność serii Paradise Lost wzbudziła też wiele głosów krytycznych. Nadal jest wiele osób, której wierzą w winę West Memphis Three. Jednak nawet ci bardziej rozsądni (to znaczy ci, którzy nie zaczynają w pierwszym zdaniu o “satanistycznym spisku czyhającym na dzieci Ameryki”) operują na poszlakach, często powtarzając rzeczy już udowodnione jako fałszywe (nóż znaleziony za domem Baldwina, włókna z koszulki Echolsa).
Koronnym argumentem jest tutaj długa historia psychiatrycznego leczenia Damiena Echolsa w powiązaniu z jego okultystyczną fascynacją oraz fakt, że Jessie “kilkukrotnie” podtrzymywał swoje obciążające zeznania. Jednak w tych dwóch mocnych faktach też są dziury. Zaczynając od końca i nawet zupełnie pomijając pytanie, dlaczego przywódca kultu miałby wybrać do rytualnej ofiary kogoś obcego i słabo znanego, zamiast kogoś z bliskiego kręgu “wyznawców” – ani jedno zeznanie Jessiego nie jest faktograficznie spójne ani w pełni zgodne z dowodami.
Co do zdrowia psychicznego Damiena, otrzymał dokładnie taką opiekę, na jaką mógł liczyć żyjący z zasiłku problematyczny nastolatek z nizin społecznych, czyli żadną. Damien zaś zachowywał się tak, jak można by oczekiwać po problematycznym nastolatku z nizin społecznych, kiedy się go wciska w szpony instytucji, do której nie pasuje. Jak to zwykł robić w sytuacjach stresowych wówczas, podczas procesu, i dużo później – przyjmował buńczuczną postawę i popisywał się. Łatwiej jest przeżyć, kiedy ludzie się ciebie boją, a jeśli nie masz odpowiednich warunków fizycznych, radzisz sobie inaczej. Damien nigdy nie został zdiagnozowany jako socjopata. Nigdy nie zdiagnozowano u niego schizofrenii. On wyłącznie twierdził, że jest socjopatą, schizofrenikiem i maniakiem. Mówił wiele rzeczy, które mu zapamiętano, wypomniano i które posłużyły za dowód w sprawie – sprawie, której okultystyczny charakter miał właśnie zostać podważony. Widziałam wielu nastolatków takich jak Damien i po części również byłam jednym z nich. Dlatego jego historia medyczna niespecjalnie mnie szokuje. Zwolennicy winy West Memphis Three często wpadają też w pułapkę, jaką jest kompletny brak dowodów wobec Jasona Baldwina, nie licząc absolutnie poszlakowych (jak trzy rodzaje węzłów – trzech sprawców). Dla bezpieczeństwa mówią zatem, że wątpią w winę Jasona, ale co do Damiena… a zatem jak pod to podciągnąć ten rzekomo koronny dowód, czyli zeznanie Misskelleya? Albo wóz, albo przewóz.
Co do samego Devil’s Knot, w żadnej mierze nie dorównuje książce, na podstawie której powstał – pięciuset stron solidnego dziennikarskiego śledztwa. Nie pomaga ani obecność Colina Firtha, ani Reese Whiterspoon (w roli Pam Hobbs, co niesamowicie ucieszyło Terry’ego Hobbsa). Nie dorasta do wagi zdarzeń, które są jego treścią, niepotrzebnie rozdrabnia się na hollywoodzkie sentymentalizmy. Nic do sprawy nie wnoszą, a drażnią. Niemniej jest też aktorsko przyzwoity – szczególnie ciekawy jest Kevin Durand jako John Mark Byers – i staranny w odwzorowywaniu wydarzeń z sali sądowej.
Jeżeli zaś chodzi o serię Paradise Lost, jak wszystkie filmy dokumentalne tego typu będzie spotykać się z zarzutami o brak bezstronności i opowiadanie się za jedną stroną konfliktu. W mojej opinii to jednak bezprecedensowy zapis polowania na czarownice i opowieść o parodii sprawiedliwości, o ludziach przeżutych i wyplutych przez niesprawny system. I to niezależnie od tego, z której strony spojrzeć: bo jeżeli uwierzyć, że stan i prokuratura zdecydowały się wypuścić z więzienia trójkę ludzi, co do których winy mieli nadal przekonanie, żeby uniknąć procesów, odszkodowania i plamy na politycznych karierach, to też byłby dowód, że coś jest bardzo nie w porządku z realizowaniem idei sprawiedliwości, porządku, prawa i służby społecznej. Bo chociaż niewinnie skazani – a głęboko wierzę, że faktycznie byli niewinni – Jessie Misskelley, Damien Echols i Jason Baldwin dostali w końcu szansę na odbudowanie sobie życia, to trójka ośmiolatków z West Memphis nie doczekała się tego, by ukarano sprawcę ich śmierci. I być może, jak wielu innych, nie doczeka się nigdy. W tej sprawie jest wiele ludzkich dramatów, ale nic nie równa się z tragedią tych trzech ofiar. Możemy tylko zapamiętać ich nazwiska i zachować nadzieję, że tego, kto to zrobił, spotka kiedyś zasłużona kara. I że zło, które wyrządził, powróci do niego trzykrotnie.