search
REKLAMA
Zestawienie

FILMOWE SZKOŁY, do których chcielibyśmy chodzić

Jacek Lubiński

2 września 2018

REKLAMA

Instytut profesora Xaviera dla Utalentowanej Młodzieży

seria X-Men

Bodaj najlepsza i najbardziej ekskluzywna fikcyjna szkoła, której motto brzmi „mutatis mutandis” („zmieniając to, co powinno być zmienione” – nie wnikajmy w sens tych słów). Położona na krańcu północno-wschodniej części Westchester County, w stanie Nowy Jork, mieści się w potężnym zamku (Casa Loma w Toronto, które mogliśmy podziwiać jeszcze m.in. w Scott Pilgrim kontra świat czy ostatniej adaptacji Pięknej i Bestii). To teren prywatny, otoczony hektarami pięknie zadbanej ziemi, na którą żaden śmiertelnik nie zapuszcza się bez zaproszenia. Jest miejscem treningów i centrum dowodzenia X-Menów, jak również schronieniem dla zagubionych dusz. Pod boiskiem do koszykówki stoi sobie superodrzutowiec, a z pomocą utalentowanych kolegów można łatwo w pobliskiej fontannie urządzić sobie lodowisko. Jakby tego było mało, jednym z „profesorów” jest tutaj sam Wolverine. Minusy? Żeby się tam dostać trzeba być mutantem lub chociaż przejawiać nadludzkie zdolności. Muszę spytać Parkera o te jego pająki…

Liceum Rydella

Grease

Jeszcze jedna szkoła, w której śpiew i taneczne wybryki do chwytliwych taktów są na porządku dziennym. I kolejne miejsce na liście, w którym to uczniowie wydają się rządzić okolicą, a więc pozbawione jakichś większych restrykcji i reperkusji. Do tego zawsze fajnie by było powrócić do dziewiczych lat 50., poszpanować w retro ciuszkach i zakumplować się z Johnem Travoltą oraz Olivią Newton-John. Ech, marzenia… Gdyby jednak kogoś naszło je w jakiś sposób ziścić, to zawsze można wybrać się do szkoły średniej Venice, Huntington Park bądź Johna Marshalla w Los Angeles, bo to właśnie w tych lokalizacjach Grease oraz wiele innych szkolnych filmów nakręcono. Zatem… „We go together, like rama lama lama ka dinga da dinga dong!”

Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie

seria Harry Potter

Właściwie cała rekomendacja zawiera się tu w samej nazwie szkoły. No bo kto z nas nie chciałby się pouczyć sztuczek magicznych i innych takich? Siedem lat machania różdżką i migdalenia się do Hermiony brzmi o wiele lepiej niż nudne lekcje historii rozbiorów czy religii w gimnazjum, którego Hogwart jest odpowiednikiem. W dodatku to szkoła odizolowana od cywilizacji oraz, co ważniejsze, wścibskich rodziców – zlokalizowana w średniowiecznym zamku położonym gdzieś w bajecznych plenerach Szkocji (ponoć miejscówka inspirowana prywatną szkołą Gordonstoun). Brzmi to wszystko aż zbyt pięknie. I rzeczywiście – haczyk tkwi w tym, że przyjmowane są tam wyłącznie osoby przejawiające zdolności magiczne. Zaraz, jak to szło? Hokus-pokus czeromokus!

Liceum East Great Falls

seria American Pie

Na koniec coś słodkiego. Co prawda w tej szkole nie wydają uczniom darmowych szarlotek do zadań domowych, ale czas tam spędzony jawi się jak dobre ciastko z dziurką, czyli pozostawia po sobie pewien żal, gdy się skończy i chętnie by się do niego choć raz wróciło dla samego smaczku. I trzeba przyznać, że East Great Falls wypełnione jest takimi chodzącymi słodyczami. Zatem dla facetów to prawie raj utracony – choć i kobiety narzekać raczej na nudę nie powinny. Filmowi optymiści wierzą, że tak wygląda co drugie liceum w USA. W rzeczywistości scenarzysta części pierwszej wzorował się na praktykach wyniesionych z własnej uczelni East Grand Rapids, w Michigan, a film powstał na terenach Long Beach Polytechnic oraz Millikan, w południowym Los Angeles. Może warto tam zajrzeć?

Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA