FILMOWE POGO. Festiwale muzyczne okiem kamery
Woodstock Music and Art Fair w 1969 roku zmienił oblicze muzyki, z miejsca stając się ważnym motywem popkulturowym, z którego chętnie korzystają filmowcy. Rykoszetem oberwało się także Polsce, gdzie zajarany hasłem “Peace & Love” Jurek Owsiak postanowił zaadaptować atmosferę tej idyllicznej krainy, dziękując w ten sposób wolontariuszom Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. A ponieważ 23. Przystanek Woodstock rozpocznie się lada dzień, to dobra okazja na zestawienie filmów, w których pojawia się festiwalowy motyw.
Pierwsze Woodstockowe pociągi dawno już dojechały do Kostrzyna nad Odrą, a ich pasażerowie – zmęczeni, ale szczęśliwi – maszerują gęsiego ku polom nieopodal tamtejszej Specjalnej Strefy Ekonomicznej, na których od lat odbywa się Przystanek Woodstock. 23. edycja jednego z największych europejskich festiwali muzycznych startuje już 3 sierpnia, więc to ostatni moment na spakowanie manatków i wyruszenie w drogę. Poniżej znajdziecie kilka pozycji filmowych (tak fabularnych, jak i dokumentalnych), które zdecydowanym pozwolą poczuć ten klimat, zanim jeszcze wyjdą z domów; niezdecydowanym pomogą podjąć decyzję, a od hejterów oberwą za promowanie “lewactwa” (co by to nie znaczyło). Jako że w momencie publikacji tekstu będę zapewne w trakcie rozbijania namiotu, na komentarze (zwłaszcza ostatniej grupy) odpowiem w przyszłym tygodniu. Zaczynamy!
Woodstock (1970, reż. Michael Wadleigh)
Tego zestawienia nie można zacząć inaczej niż od produkcji nagrodzonej w 1971 roku Oscarem za najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny (nominacje także za najlepszy dźwięk i montaż). Filmowy dorobek Wadleigha nie jest szczególnie bogaty, choć miał on okazję współpracować między innymi z Martinem Scorsesem (był operatorem Kto puka do moich drzwi, w którym debiutował Harvey Keitel), jednak jego przepełnione ówczesnymi gwiazdami muzyki zapiski z kultowego Woodstock ’69 uchodzą za najlepszy dokument muzyczny wszech czasów. Obraz na szeroką skalę wypromował idee, jakie przyświecały stworzonemu w myśl hipisowskiej kontrkultury festiwalowi, który między 15 a 18 sierpnia 1969 odbył się na farmie w miejscowości Bethel (stan Nowy Jork).
Tej nocy będziesz mój (2011, reż. David Mackenzie)
David Mackenzie, który za sprawą Obłąkanej miłości oraz Hallam Foe wybijał się w ubiegłej dekadzie na europejskiej scenie filmowej, jest bardzo obiecującym reżyserem, co potwierdził między innymi zeszłorocznym Aż do piekła (cztery nominacje do Oscarów, trzy do Złotych Globów). Jednym z bardziej niedocenianych obrazów w jego dorobku jest Tej nocy będziesz mój, gdzie w dość absurdalnych okolicznościach szkocki filmowiec doskonale sprzedaje festiwalowy klimat. Akcja rozgrywa się podczas T in the Park (największy festiwal muzyczny w Szkocji). Główni bohaterowie to nieszczególnie przepadający za sobą muzycy: Morello (Natalia Tena, Nimfadora Tonks w serii Harry Potter) i Adam (Luke Treadaway, Kot Bob i ja), między którymi dochodzi do spięcia. Będący świadkiem ich sprzeczki kaznodzieja postanawia naprawić tę relację… kajdankami, które umożliwią im poznanie się bliżej. Dalej obserwujemy oczywiście dość sztampowe przejście od wrogości do miłości, w myśl zasady “kto się czubi, ten się lubi”, ale choć jest to komedia romantyczna, często porównywana ze znacznie poważniejszym Once Johna Carneya, ilość słodyczy podczas seansu jest na tyle ograniczona, że nie powinna zemdlić facetów.
My Generation (2000, reż. Thomas Haneke, Barbara Kopple)
Film, nawiązujący tytułem do debiutanckiego albumu kultowej grupy The Who, to kolejny powrót na Woodstock. I choć reżyserem jest nie ten Haneke, którego filmy powinno się oglądać w ciemno, i tak warto go polecić. Thomas Haneke to spec od produkcji dokumentalnych. Jego obraz z 2000 roku, powstały we współpracy z Barbarą Kopple, nie ogranicza się do odgrzewania wysłużonego tematu festiwalu z 1969 roku. Zamiast tego przekrojowo ukazuje tamto wydarzenie w konfrontacji z dwiema innymi edycjami (1994 i 1999), będącymi próbą reanimacji imprezy. Efektem są zaskakująco zbliżone odczucia uczestników każdej z tych edycji, na których najwyraźniej nie oddziałują odmienne okoliczności kulturowe czy dojrzewanie w zupełnie innych czasach.