Drugie Dno #18: o romansie filmu z komiksem
Romans komiksu oraz kina trwa w najlepsze i póki co nic nie wskazuje na to, by miał się skończyć. Filmowych adaptacji komiksu wciąż przybywa, a co istotne, kręcone są z dużym polotem i pasją. Każda z nich urasta do rangi popkulturowego wydarzenia, co rusz ustanawiając nowy rekord frekwencyjny. Nieważne, czy wiesz, kim jest Ant-Man, lub czy śledziłeś wcześniej przygody X-Menów – komiksowa adaptacja to dziś najpopularniejsza forma kinowej rozrywki, skrojona pod każde gusta, angażująca wszystkie serca.
Choć ta twórcza współpraca kina i komiksu trwa już od dziesiątek lat, dopiero teraz możemy powiedzieć, że weszła w nowy wymiar. Nowy w tym względzie, że dzisiejszy rezultat połączenia treści obu mediów cieszy się nieporównanie większym uznaniem niż kiedyś. Wcześniej po prostu tak dobrych filmów na bazie komiksu nie kręcono, a jeśli nawet, to nie zdarzały się one tak często. Istotne jest jednak, by pamiętać, że ekranowej i obrazkowej formie opowiadania historii od samego początku było do siebie blisko.
[jg-ffw][/jg-ffw]
Yellow Kid
Obie powstały w tym samym okresie, czyli u schyłku XIX wieku. Gdy bracia Lumière byli już po swoich pierwszych, publicznych pokazach filmowych, nowojorska gazeta „New York World” prezentowała właśnie nowego bohatera komiksu prasowego – Żółtego dzieciaka. Miało to miejsce w tym samym roku – 1895. Ponadto powstanie filmu i komiksu ściśle związane jest z rozwojem kultury masowej. Na skutek urbanizacji oraz procesu industrializacji wytworzyły się wielkie aglomeracje miejskie, a w nich manufaktury. Pokłosiem tego procesu jest wyodrębnienie się ze społeczeństwa klasy robotniczej stojącej naprzeciw burżuazji. Jako że z chwilą wejścia w dwunasto- lub ośmiogodzinny tryb pracy, dla proletariatu pojawił się także czas wolny od pracy, który należało czymś wypełnić. I tu pojawiła się szansa dla filmu jako magicznego ruchomego obrazu oraz komiksu jako krzywego zwierciadła rzeczywistości. Obie jednak łączyło jedno: możliwość eskapizmu, chwilowej ucieczki od znoju szarej codzienności. I obie robiły to z większą swadą i łatwością niż sztuki tradycyjne, czym zyskały na popularności.
Związki obu mediów widoczne są także podczas porównywania ich konstrukcji oraz języka, jakim komunikują się z odbiorcą. Jeśli przyjmiemy, że film jest wynikiem rozwoju fotografii, to komiks jest wynikiem rozwoju malarstwa. Łączy je możliwość ukazania ruchu, a dokładniej jego konsekwencji i następstw. Podczas gdy fotografia i obraz (lub ilustracja) dają nam możliwość tylko do ukazania jednej fazy ruchu i zatrzymują wydarzenie w miejscu, film i komiks ten sam moment potrafią rozwinąć do formy opowieści. Charakterystyczne jest to, że obie sztuki obierają jednakową metodę prezentacji akcji, zamykając ją w strukturze kadru oraz planu. Wszak rozwinięta taśma filmowa jest niczym innym jak wersją komiksu właśnie, pozbawioną tylko dialogowych dymków.
Ale to nie wszystko. Na pewnym etapie rozwoju kina do ruchomych obrazów dodano także dźwięk, by jeszcze lepiej oddawać złożoność i bogactwo rzeczywistości. Komiks z kolei ma swoje onomatopeje, których zadaniem jest tego dźwięku imitowanie. Nie należy także zapomnieć, że głównym wspólnym mianownikiem dla obydwu mediów jest podstawa literacka, scenariusz bez którego ani reżyser, ani rysownik nie są w stanie zdziałać nic dobrego.
A zatem zarówno film, jak i komiks wyrosły z potrzeby twórczej syntezy sztuk tradycyjnych tak, by będąc atrakcyjną pożywką dla oka, jeszcze lepiej oddziaływać na swoich odbiorców.
W niedługim czasie stały się najpopularniejszymi sztukami na świecie, których uniwersalny przekaz stał się rozumiany przez wszystkich i wszędzie. Ma to także swoje drugie oblicze, gdyż oba media przez lata nie potrafiły znaleźć uznania krytyki, która traktowała je jako synonimy prymitywu. Dość powiedzieć, że i film, i komiks, z uwagi na prostotę przekazu, były na pewnym etapie swej historii wykorzystywane także w celach propagandowych.
Ale te zbieżności doprowadziły w końcu do trwającego po dziś dzień romansu. W latach czterdziestych pojawiły się pierwsze (wówczas telewizyjne) adaptacje komiksów, które z kolei dzisiaj mamy szansę oglądać w najdoskonalszej formie. Podziałało to także w drugą stronę, bo w przypadkach głośniejszych tytułów filmów ukazywały się także ich komiksowe wersje. Oba media wyjątkowo dobrze czuły się w obrębie gatunków esencjonalnych dla popkultury: kryminału, westernu, science fiction czy opowieści o superbohaterach. W każdym przypadku chodziło o czerpanie i nieustanne przetwarzanie kulturowego dziedzictwa zachodu i tworzenie na jego podstawie nieśmiertelnej mitologii.
Dziś obserwowana moda na wielkie widowiska o superbohaterach jest zatem niczym innym jak konsekwencją podobieństw w sferze przesłań i celów, istniejących pomiędzy filmem a komiksem od lat. Warto o tym pamiętać.
korekta: Kornelia Farynowska