search
REKLAMA
Artykuł

JAK NAKRĘCIĆ DOBRY SEQUEL. Dobry – czyli jaki?

Szymon Skowroński

5 lutego 2018

REKLAMA

Z kolei rozczarowujący (i piszę to z bólem serca) jest drugi sequel Gwiezdnych wojen, czyli Powrót Jedi. Po genialnym (pod niemal każdym względem) Imperium kontratakuje trzecia część gwiezdnej sagi oferuje jedynie uproszczone, wygładzone i bezpieczne rozwiązania kwestii rozpoczętych w poprzednikach. Luke nadal kuszony jest przez ciemną stronę mocy i staje do pojedynku ze swoim ojcem – Vaderem. Pojedynku, który bardziej niż na zewnątrz rozgrywa się wewnątrz. Vader okazuje się mieć moralne rozterki, a Luke wyczuwa w nim dobro. Dlaczego je wyczuwa – tego nie wiadomo, wiadomo natomiast, że pozostałe postacie: Han, Leia, Yoda, Lando – miotają się po ekranie tylko po to, żeby zająć czymś akcję. Świetnie podbudowany w Imperium wątek miłosny zostaje tu uproszczony i rozwiązany niemal bezspornie: Luke okazuje się być bratem Lei i całe napięcie miłosnego trójkąta (pocałunek Luke-Leia) upada. Han zostaje cudownie uratowany w bezcelowo przeciągniętym pierwszym akcie, a jedyną rolą jego postaci jest zniszczenie osłony Gwiazdy Śmierci. Nic dziwnego, że Harrison Ford miał opory przed wystąpieniem w tej części. Postać Księżniczki zostaje tu sprowadzona do przeseksualizowanego artefaktu, przechodzącego z rąk jednego mężczyzny do drugiego. Nikt z głównych postaci nie poświęca się, nie ginie – konflikt właściwie rozwiązuje się sam, zabierając jedynie kilka Ewoków. Pod względem naiwności bliżej Powrotowi do pierwszej części sagi, jednak film nawet przez chwilę nie zbliża się do doskonałej dramatycznej konstrukcji Nowej nadziei.

Za siedmioma górami

Sequel (i prequel) daje również okazję do rozbudowania świata opowieści, zwłaszcza w przypadku światów sztucznych, wykreowanych na potrzeby danej historii. Nowe lokacje to szansa dla scenarzystów i pracowników pionu artystycznego (scenografów, kostiumologów, rekwizytorów itp.) na popis wyobraźni i kreatywności.

George Miller zrealizował cztery filmy o Maxie Rockatanskym i za każdym razem udało mu się zrobić coś nowego, świeżego i odkrywczego. Pierwszy film opowiada o policjancie walczącymi z gangami na terenie Australii, która wydaje się zmierzać do autodestrukcji. Pustynny bezkres „przyozdobiony” jest tu i ówdzie złomowiskami i miasteczkami, przy czym jedne trudno odróżnić od drugich. W pierwszej części zawiązuje się intryga, w wyniku której ginie żona bohatera, co prowadzi go na skraj szaleństwa (stąd jego przydomek) i uruchamia machinę zemsty. Druga część, nakręcona na fali popularności oryginału w ciągu zaledwie dwóch lat, ukazuje świat już po zagładzie. Resztki ocalałych chowają się w osadach-bunkrach zbudowanych naprędce z pozostałości po cywilizacji. Przeżycie opiera się na jednym surowcu: benzynie, o którą krwawe walki prowadzą wszyscy ze wszystkimi. W filmie powraca bohater – Szalony Max. Jego przeszłość zostaje wspomniana, jednak nie ma większego znaczenia dla historii. Gra toczy się o najwyższą stawkę: przetrwanie. Teatrem działań staje się pustynia, a akcja toczy się w najwyższym tempie podczas ogromnego pościgu, w którym bierze udział kilkadziesiąt pojazdów, z których każdy ma indywidualny wygląd, dodatki, ornamentacje. Tempo nie zwalnia nawet przez chwilę, dialogów jest zaledwie garść, a film pomógł ukształtować wizję tego, co nazywamy światem postapokaliptycznym. Trzecia część ukazuje powoli odradzającą się cywilizację, stanowiąc wizualne i formalne połączenie dwóch pierwszych części, a najnowsza, czwarta odsłona serii: Mad Max: Na drodze gniewu to już istne arcydzieło pod względami designu, scenografii, rekwizytów i kostiumów. Luźno powiązana z poprzednikami (nie wiadomo nawet do końca, czy Max to ten sam człowiek, co poprzednio), oferuje nowe spojrzenie na świat, w którym złom zostaje podniesiony niemal do rangi sztuki. Pozostałości po cywilizacji zostają zaprzęgnięte na użytek nowo powstającej kultury. Rury, blachy, plastik i guma stanowią podstawowe tworzywa, jednak wyobraźnia twórców zdaje się nie mieć końca. Film wręcz bombarduje wizualnymi wrażeniami. Miller poszerza filmowy świat w każdym możliwym sensie. Poznajemy nowe gangi, z których każdy wyróżnia się własnym wizerunkiem, wędrujemy w nowe rejony olbrzymiej australijskiej pustyni, poznajemy nowe technologie i mechanizmy, pulsujące, parujące i gnące się w nieskończonym pościgu – ponownie o przetrwanie.

REKLAMA