search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

Dlaczego WONDER WOMAN bije KAPITAN MARVEL na głowę?

Filip Pęziński

17 marca 2019

REKLAMA

Akcja

W scenach akcji Wonder Woman mocno widać kuratelę Zacka Snydera, który jako producent wyraźnie wspierać musiał w tym aspekcie niedoświadczoną w reżyserii tego typu widowisk Patty Jenkins. Sekwencji akcji nie ma tak naprawdę w filmie za dużo, ale są długie, przejrzyste, ciekawie zainscenizowane, pełne patosu. Nie zabrakło też ukochanego slow motion Snydera. Brakuje im jednak dynamizmu i emocji. Dużym rozczarowaniem pozostaje finał, na który zabrakło pomysłu, a który odrzuca natłokiem niepotrzebnego CGI.

Sceny akcji w najnowszej produkcji Marvela występują. To nie ulega żadnej wątpliwości. Ale trudno powiedzieć o nich cokolwiek więcej. Nie są ani specjalnie pomysłowe, ani efektowne, nie wywołują większych emocji. Ku mojemu dużemu zaskoczeniu i rozczarowaniu – finałowy pojedynek z głównym antagonistą filmu również, jak było to w Wonder Woman, polega na rzucaniu w siebie CGI-rzeczami. Niestety, jest to jedyna scena akcji, która w jakiś sposób się wyróżnia. Negatywnie. Mimo wszystko – snyderowski styl górą!

Humor

Bardzo lubię typ humoru, który znajdziemy w filmie Jenkins. Całość w dużej mierze oparta jest na niezwykle prostym, ale wdzięcznym zabiegu, polegającym na odkrywaniu przez Dianę świata ludzi, rządzących nim praw i obyczajów. Szczególnie udanie niesie to pierwszy akt filmu. Pochwalić należy zdecydowanie parę głównych bohaterów, Gal Gadot i Chrisa Pine’a, którzy pokazali, że są obdarzeni bardzo fajnym zmysłem komediowym.

Humor w Kapitan Marvel zwyczajnie działa. Nieco zaskoczyło mnie jednak, jak duży komediowy potencjał upatrzyli sobie twórcy w postaci Nicka Fury’ego i jeszcze jednej postaci, której personaliów ze względu na zaskakującą rolę w filmie nie zdradzę. Warto przy tym zaznaczyć, że niektóre żarty są zwyczajnie chybione lub niepotrzebnie zbyt często powtarzane, co czyni produkcję DC Films pod tym względem sprawniejszą i bardziej subtelną.

Realizacja

Wonder Woman to po prostu bardzo dobrze zrealizowana hollywoodzka produkcja. Nie znajdziemy tu absolutnie nic, co pozwoliłoby wywyższyć film ponad innych reprezentantów gatunku, ale też twórcy nie powinni mieć sobie nic do zarzucenia. Dobrze oddano epokę, miło też obserwuje się wizję rajskiej wyspy amazonek. Najbardziej charakterystyczny okazał się główny motyw muzyczny – obecny już w Batman v. Superman: Świcie sprawiedliwości. Nieco w dół z kolei ciągnie film przesadne zaufanie do efektów komputerowych w finałowej sekwencji, o czym zresztą wspomniałem już w jednym z poprzednich punktów.

Podobnie jak konkurencyjny obraz, również Kapitan Marvel jest filmem zrealizowanym na zwyczajnie rzetelnym, hollywoodzkim poziomie. Mnie niespecjalnie podobały się pewne projekty kosmicznych kostiumów i technologii, ale nie jest to też rzecz szczególnie rażąca. Na pewno warto docenić zgrabnie zebrany soundtrack wypełniony hitami lat dziewięćdziesiątym, ale realizacyjnie największe wrażenie robi komputerowe odmłodzenie aktorów występujących w filmie – szczególnie Samuela L. Jacksona, który pozostaje chyba na razie jedynym aktorem, który na wielkim ekranie odgrywa tak rozbudowaną rolę przy jednoczesnym sprawnym cyfrowym pozbawieniu lat.

Feministyczny przekaz

Feministyczna siła Wonder Woman opiera się przede wszystkim na odwadze studia, by w ogóle zdecydować się na realizację superbohaterskiego blockbustera z kobietą w roli głównej oraz angażu kobiety-reżysera i aktorki Gal Gadot, której pozazawodowa działalność szybko uczyniła ją jedną z ikon współczesnego, popkulturowego feminizmu. Sam film bowiem odwołuje się do tych wątków raczej w humorystyczny sposób. I chociaż warto docenić odwróconą sytuację, gdzie mężczyzna okazuje się raczej obiektem miłosnym, to jednak trudno też nie zauważyć, że koniec końców to on – dosłownie i w przenośni – musi wskazać kobiecej bohaterce kierunek, w którym ta będzie podążać, a ona sama swą siłę zawdzięcza stworzeniu przez mężczyznę (Zeusa).

Chociaż Kevin Feige, producent stojący za Kinowym Uniwersum Marvela, wprost przyznaje, że to sukces Wonder Woman sprawił, że Disney zdecydował się na produkcję Kapitan Marvel, a Brie Larson, w opozycji do Gal Gadot, swoimi feministycznymi, dość przy okazji niefortunnymi działaniami, zyskała sobie więcej przeciwników niż fanów, to właśnie film Marvela lepiej radzi sobie na polu prokobiecego przesłania. W Kapitan Marvel bowiem nie liczy się tylko medialna otoczka, ale sam przekaz filmu, według którego tytułowa bohaterka pełnię swoich sił i umiejętności rozwija w momencie, kiedy przestaje wierzyć, że wszyscy wokół wiedzą, co jest dla niej lepsze.

Podsumowanie

Mimo kilku naprawdę jasnych punktów najnowszej produkcji Marvel Studios, to Wonder Woman stanowi film zdecydowanie lepszy. To dobra rozrywka, która być może mogła potraktować temat ambitniej, ale która też jako całość zwyczajnie się broni. Tego samego nie mogę powiedzieć o Kapitan Marvel, która w mojej ocenie okazuje się jednym ze słabszych filmów Marvela. Z filmem z Gal Gadot w roli tytułowej wygrywa tylko (aż?) na polu feministycznego przesłania.

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na "Batmanie" Burtona, "RoboCopie" Verhoevena i "Komando" Lestera. Miłośnik filmów superbohaterskich, Gwiezdnych wojen i twórczości sióstr Wachowskich. Najlepszy film, jaki widział w życiu, to "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA