Dlaczego SZUMOWSKA-ENGLERT to NAJLEPSZY polski duet reżysersko-operatorski?
Są w Polsce filmowcy, którzy dobierają sobie stałych współpracowników do niemal każdego projektu – sprawdza się to zwłaszcza w duetach reżyser-operator. Piotr Sobociński junior często współpracuje z Wojciechem Smarzowskim i Piotrem Domalewskim, a Łukasz Grzegorzek chyba nie wyobraża sobie pracy z inną operatorką niż Weronika Bilska, z którą zrobił wszystkie trzy swoje pełne metraże. Nie ma jednak drugiej pary filmowców rozumiejących się tak doskonale, jak Małgorzata Szumowska i Michał Englert.
Wieloletnia współpraca
Czy uwierzycie Państwo, że nie było takiego filmu fabularnego jednej z najbardziej cenionych polskich reżyserek, do którego zdjęć nie wykonałby właśnie Michał Englert, z kolei jeden z najbardziej uznanych operatorów swojego pokolenia? I nie mówimy tu wyłącznie o dziełach pełnometrażowych – nawet gdy Małgorzata Szumowska podejmowała się tworzenia shortów, jej partnerem za kamerą również był Englert. Para niezwykle utalentowanych filmowców pracuje ze sobą już od 2000 roku, kiedy to wspólnie zrobili Szczęśliwego człowieka i mimo że na przestrzeni ostatnich dwóch dekad o Szumowskiej na świecie zrobiło się głośno, nie zamierzała rezygnować z wyjątkowo udanego zawodowego partnerstwa z Englertem. Mało tego – od jakiegoś czasu uznany operator jest również producentem i scenarzystą filmów Małgorzaty Szumowskiej, a w ostatnich latach został także współreżyserem; w tej roli funkcjonował już podczas prac nad Śniegu już nigdy nie będzie, a także przy realizacji najnowszego dzieła tej pary, anglojęzycznego Infinite Storm (w kinach od 27 maja).
Podobne:
Nowy stopień porozumienia
Co więc wpływa na tak doskonałe zrozumienie pomiędzy tymi filmowcami? Wydaje się, że to przejście wspólnej twórczej drogi tak mocno zespoliło tych dwoje utalentowanych twórców. Szczęśliwy człowiek wpisywał się w rodzący się na przełomie tysiącleci nurt polskiego kina niezależnego spod znaku Przemysława Wojcieszka (Zabij ich wszystkich czy Głośniej od bomb) czy bardziej offowych twórców jak Grzegorz Lipiec (Że życie ma sens) czy bracia Matwiejczykowie. Doświadczenie uczestniczenia w narodzinach nowego zjawiska w polskim kinie bez wątpienia pozwoliło Szumowskiej i Englertowi wejść na nowy stopień porozumienia i nie utracić go nawet wtedy, gdy czołowa polska reżyserka “sprofesjonalizowała się” i wyszła poza ramy krajowego przemysłu filmowego. Elastyczność Michała Englerta na pewno jest czymś, co Szumowska ceni najbardziej – bez względu na gatunkową formę i ładunek treści, ich wspólny filmy zawsze są spójnymi opowieściami o tym, co w danym momencie najbardziej ich fascynuje lub, przeciwnie, najbardziej uwiera.
“Kompromisy zawsze się pojawiają, lecz na pewnym etapie nie cierpimy odpuszczać” – mówiła w jednym z wywiadów Małgorzata Szumowska i to zdanie wyjątkowo dobrze podsumowuje ich profesjonalną relację. Jak wspominał Michał Englert, ich praca nad scenariuszem jest minimalna, a prawdziwe tworzenie opowieści odbywa się już na planie, co niekiedy powoduje pewną dezorientację w ekipie filmowej. Ale gdy Szumowska i Englert wchodzą na swój poziom wzajemnego zrozumienia, to właśnie wtedy “nie cierpią odpuszczać”, a ich stali współpracownicy – obsada, scenografowie czy kostiumografki – wiedzą, że warto im zaufać. Ochrzcili ich ponoć zresztą mianem “Bonus&Walor”, jako że duet Szumowska-Englert niemal zawsze decyduje się na nakręcenie jeszcze jednej sceny, jeszcze jednego spontanicznego ujęcia, które w ostatecznym filmowym rozrachunku może okazać się tym “bonusowym walorem”, wyjątkowo zapadającym widzom w pamięć.
Gdy pracuje się z kimś ponad dwadzieścia lat, realizując najróżniejsze projekty w wielu zakątkach Europy i eksperymentując z gatunkami filmowymi, osiąga się poziom zrozumienia niedostępny dla spontanicznie utworzonych zespołów. I choć wielu filmowców ceni sobie twórczy “płodozmian” i częste zmiany współpracowników, równie często można spotkać autorów, dla których zrozumienie z “partnerem w zbrodni” jest wyjątkowo ważne. Wydaje się, że Małgorzata Szumowska i Michał Englert osiągnęli twórcze porozumienie niedostępne dla wielu filmowców i jeżeli dziś każde z nich jest w swojej dziedzinie cenionym na świecie specjalistą, mogą sobie za to wzajemnie podziękować.