DAREDEVIL. Droga z komiksu na ekran

„Jako Daredevil ratuję świat. Jako prawnik być może potrafię go naprawić” – powiedział Matt Murdock w jednym z zeszytów serii. To jeden z nielicznych komiksowych superbohaterów, w którego działania tak wyraźnie wpisany jest dualizm ludzkiej natury. Murdock jest herosem, ale również osobą z niepełnosprawnością. Zamaskowanym mścicielem, a jednocześnie przedstawicielem systemu sprawiedliwości. Katolikiem, który co noc zakłada maskę diabła. Być może dlatego, mimo że w zeszłym roku obchodził 60-lecie swojego istnienia, nadal fascynuje czytelników i widzów na całym świecie, również w Polsce. Tutaj, obok Spider-Mana i Batmana, od lat pozostaje jednym z najczęściej wydawanych bohaterów komiksów superbohaterskich.
W Stanach Zjednoczonych Daredevil zadebiutował na kartach komiksu pod koniec pierwszej połowy lat 60., kiedy Martin Goodman, wydawca Marvel Comics, zwrócił się do Stana Lee, legendy amerykańskiego wydawnictwa i współtwórcy większości jego najbardziej ikonicznych postaci, z zadaniem stworzenia nowego bohatera w duchu niezwykle już wówczas popularnego Spider-Mana.
Stan Lee, przy wsparciu dwóch znanych rysowników: Billa Everetta i Jacka Kirby’ego, stworzył postać Matta Murdocka, osieroconego chłopca, który w wyniku zderzenia z radioaktywną substancją stracił wzrok, ale zyskał nadludzko wyostrzone pozostałe zmysły. Murdock dorasta na świetnego adwokata i nocnego obrońcę Nowego Jorku, znanego właśnie jako Daredevil.
Mimo ciekawego pomysłu, interesującej galerii złoczyńców i do dziś lubianych towarzyszy, takich jak partner w kancelarii Foggy Nelson oraz ich sekretarka i dziewczyna Matta Karen Page, Daredevil przez długi czas nie zdobył popularności, której spodziewał się Goodman. Wszystko zmieniło się dopiero półtorej dekady później, kiedy serię przejął młody i ambitny twórca, obecnie również legenda komiksu – Frank Miller.
Odrodzony
Frank Miller wprowadził do serii dużo mroczniejsze tony, postawił na elementy mafijne i motywy związane z ninjutsu. Całość opowieści przekierował na grunt kryminału inspirowanego kinem noir. Na drodze bohatera stawiał niebezpieczne femme fatale (w tym kultową dziś Elektrę, w którą na ekranie wcieliły się Jennifer Garner i Élodie Yung) i bezwzględnych morderców. Nie bał się radykalnych decyzji i rozwiązań: fani do dziś pamiętają Daredevila grającego w rosyjską ruletkę z jednym ze swoich największych adwersarzy Bullseye’em czy fakt, że Miller uczynił niewinną Karen Page odartą z resztek godności narkomanką. Mocno też wykorzystał irlandzkie korzenie Murdocka, czyniąc go gorliwym katolikiem, którego matka okazała się siostrą zakonną.
Tropy te eksplorowali następcy Millera. Kolejni scenarzyści niemal ścigali się we wplątywaniu Daredevila w coraz trudniejsze sytuacje, podtapianiu go w coraz mroczniejszych bagnach i przesuwaniu granicy moralnego kodeksu bohatera. Na kartach komiksów Murdock tragicznie tracił kolejne partnerki, mierzył się z nowotworem najbliższego przyjaciela, jego nadprzyrodzone zmysły przestawały działać, był pozbawiany prawa do wykonywania zawodu adwokata, trafiał do więzienia, ogłaszał się bossem mafijnego podziemia czy stawał na czele złowrogiej organizacji, z którą w poprzednich dekadach toczył zaciekłe boje.
Matt Murdock przez całe dziesięciolecia stał się marvelowskim chłopcem do bicia i bohaterem z najpłynniejszym statusem quo. Dość powiedzieć, że chęć do szokowania czytelników w połączeniu z katolickim wyznaniem postaci doprowadziła ostatnio w komiksach do sytuacji, w której Murdock został… księdzem.
Telewizja
Jeszcze w tej samej dekadzie, w której Darededevil odrodził się na kartach komiksów Franka Millera, postać zadebiutowała na taśmie filmowej. A to za sprawą pełnometrażowego filmu telewizyjnego Hulk przed sądem z 1989 roku, jednego z serii tytułów powstałych na fali sukcesu serialu The Incredible Hulk opowiadającego oczywiście o losach innego z galerii herosów Marvela.
Hulkiem przed sądem producenci chcieli „tylnymi drzwiami” stworzyć pilot serialu o Daredevilu, licząc, że publiczność polubi go na tyle, by udało się zrealizować solowy projekt o obrońcy Nowego Jorku. Do tego finalnie nie doszło. Niemniej, film z 1989 roku nie tylko mocno skupił się na postaci Matta Murdocka, ale też zrobił to w sposób zaskakująco wierny, mimo kilku odstępstw, komiksowemu pierwowzorowi. Szczególnie właśnie komiksom Millera, np. stawiając nie na herosa ubranego w charakterystyczny kostium diabła, ale bliższy ninja wizerunek znany z kultowego Człowieka nieznającego strachu tego autora.
Kino
Na pojawienie się na wielkim ekranie Matt Murdock musiał poczekać do XXI wieku. Co prawda już w 1997 roku studio 20th Century Fox zaczęło pracę nad kinową ekranizacją przygód bohatera (reżyserem miał być wtedy Chris Columbus, twórca… Kevina samego w domu), ale ostatecznie premiera Daredevila odbyła się dopiero w 2003 roku.
Film napisał i wyreżyserował Mark Steven Johnson (Jack Frost), a po drugiej stronie kamery zobaczyć mogliśmy iście gwiazdorską obsadę. W rolę tytułową wcielił się Ben Affleck, partnerowali mu Jennifer Garner (z którą Affleck związał się prywatnie), Michael Clarke Duncan i Colin Farrell. Na ścieżce dźwiękowej usłyszeć mogliśmy niezwykle wtedy popularny zespół rockowy Evanescence.
Produkcja nie była jednak w pełni udana. Wdarło się do niej sporo kiczu i infantylnych rozwiązań charakterystycznych dla wielu ekranizacji komiksu tamtego okresu. Z drugiej strony była dość wierna komiksowi (co z kolei nie było regułą ówczesnych adaptacji), starała się oddać mroczny klimat pierwowzoru, a nawet zahaczyć o obecne tam wątki religijne. Dość powiedzieć, że filmowy Matt w obliczu zbliżającej się śmierci udaje się do kościoła i tam ściera z psychopatycznym Bullseye’em.
Tytuł zebrał mieszane, przeważająco negatywne opinie wśród krytyków, nie był też komercyjnym hitem. Warto zwrócić jednak uwagę, że na zachodni rynek kina domowego trafiła wersja reżyserska Daredevila. Wzbogacona o wątek kryminalny i ograniczająca ten romantyczny. Bez wątpienia lepszej od tej, którą widzowie mogli zobaczyć w kinach. Film Johnsona doczekał się też spin-offu o postaci Jennifer Garner, zatytułowanego po prostu Elektra.
Streaming
Ekranowy sukces z prawdziwego zdarzenia postaci przyniosła dopiero era streamingu. W 2015 roku w bibliotece Netflixa pojawił się Daredevil, 13-odcinkowa seria o mrocznym herosie, która rozpoczęła pochód (obok Jessiki Jones, Luke’a Cage’a, Iron Fista i Punishera) nowojorskich bohaterów przez platformę.
W serialowego Matta Murdocka z wielkim sukcesem wcielił się brytyjski aktor Charlie Cox, w jego kultowego przeciwnika – Kingpina doskonały w tej roli Vincent D’Onofrio. Serial doczekał się trzech sezonów (i łącznika drugiego z trzecim w postaci grupowego Defenders), miał bardzo mroczny klimat, dosadnie epatował przemocą, oparty był na sensacyjno-kryminalnych podstawach, zachwycał scenami akcji (w szczególności charakterystycznymi starciami kręconymi na jednym ujęciu), a w całości stanowił angażującą bitwę o dusze Nowego Jorku.
Netflixowy Daredevil ze względu na zawiłości dystrybucyjne dostępny jest aktualnie na platformie Disney+ i do dziś (emisja serialu zakończyła się siedem lat temu) stanowi jedną z najbardziej cenionych ekranizacji komiksu suprerbohaterskiego.
Znowu w domu
O ile w serialowym Daredevilu zdarzały się nawiązania do filmowo-serialowego uniwersum Marvela, tak przez wiele lat serie streamowane pierwotnie na Netfliksie pozostawały na marginesie świata bohaterów znanych chociażby z Avengers.
Wszystko zaczęło zmieniać się w 2021 roku, kiedy Matt Murdock jako prawnik pojawił się na chwilę w kinowym Spider-Manie: Bez drogi do domu, gdzie ponownie wcielił się w niego znany z serialu Charlie Cox. Rok później Daredevil Coksa gościnnie wystąpił w komediowej Mecenas She-Hulk, a w 2024 zmierzył się z bohaterką tytułową innego marvelowskiego serialu Echo. Wtedy też serial o Daredevilu został dołączony do oficjalnej osi wydarzeń uniwersum, co potwierdziło niepewny dotąd status kanoniczności tego tytułu.
Decyzje te służyły bez wątpienia przygotowaniu gruntu pod premierę, która już 4 marca odbędzie się na platformie Disney+, a będzie to Daredevil: Odrodzenie. Drugi serial w pełni poświęcony tej postaci i będący wyczekiwaną kontynuacją swojego poprzednika. Po produkcyjnym piekle (pół sezonu zostało nakręcone dwukrotnie, gdy okazało się, że mocodawcy Marvela nie są zadowoleni z pierwszej wersji) w końcu otrzymać mamy godne i pełnoprawne przywitanie Człowieka nieznającego strachu (jak często nazywane jest alter ego Matta Murdocka) w tzw. Kinowym Uniwersum Marvela. Jeśli zresztą wierzyć plotkom, kolejnym ekranowym przystankiem Daredevila ma być piąta odsłona Avengers, flagowego tytułu Marvel Studios.