CIĄGLE PADA. Najlepsze deszczowe sekwencje

Niezniszczalny
Dla Davida Dunna woda jest jednocześnie przekleństwem i ostateczną próbą. To właśnie w strugach deszczu ten specyficzny superbohater musi zmierzyć się ze swoim pierwszym przeciwnikiem. I to również rzęsista ulewa w parze z wypełnionym po brzegi basenem o mało nie staje się dla niego drogą bez powrotu. Trudno zatem o lepszy przykład wykorzystania typowo psiej pogody w kluczowej fabularnie roli. U M. Nighta Shyamalana deszcz stanowi jakby sam w sobie nemezis naszego protagonisty, pierwszorzędnie w dodatku budując gęsty klimat całej sekwencji.
Park Jurajski
Podobne wpisy
O tym, że Steven Spielberg to mistrz wizualizacji, nikogo przekonywać nie trzeba. Jedną z najlepszych tego typu scen, które nakręcił, wciąż pozostaje nagłe pojawienie się Tyranozaura, który w strugach deszczu wpierw niszczy ogrodzenie, a następnie pokazuje ludziom, kto naprawdę rządzi na wyspie. Pomijając pewne drobne nieścisłości – wciąż mam problem z tą wielka kupą błota, którą gad miażdży swą potężną nogą – woda stanowi tu integralną część całej sekwencji, wykorzystaną w dwójnasób. Poza wzmaganiem dramaturgii jest swoistą ingerencją natury w pozbawioną granic ludzką pychę (szturmujący wyspę huragan) oraz trzymającą w napięciu zapowiedzią nieuniknionego (sławetne fale w szklance).
Siedem
Kolejny film, w którym deszcz towarzyszy nam od samego początku. Niemniej swoją obecność najlepiej zaznacza w scenie pościgu, umożliwiając ostatecznie ucieczkę podejrzanego. To nie jego spryt i umiejętności, lecz niekończące się strumienie wody opóźniają działanie detektywów, to właśnie one ograniczają Millsowi widoczność, ograniczają pole manewru, sprytnie maskując też przed oczami jego, jak i widza, osobę Johna Doe. To także w wodzie doznaje on upokorzenia, na własnej skórze przekonując się, jak pachnie śmierć. No i w końcu również deszcz doskonale uwypukla wszelkie zepsucie świata przedstawionego, potęguje jego postępującą zgniliznę.
Siedmiu samurajów
Oberwanie chmury to także doskonałe miejsce na stoczenie walki, czego nie omieszkał zrobić Akira Kurosawa w swoim arcydziele, wcześniej w deszczu każąc także ćwiczyć swoim wojownikom kunszt. To wspaniała scena nie tylko wizualnie i dramatycznie. Rzucając będącym już i tak w niewesołej sytuacji samurajom kolejne kłody – czy też raczej krople – pod nogi, reżyser dosadnie pokazuje, jak małe znaczenie ma tak naprawdę cały bój. Cel, który przyświeca naszym siedmiu, jest oczywiście szczytny, ale wszechświat ma to gdzieś. Natury nie obchodzi tak naprawdę, kto wygra, i kto w ogóle walczy ze sobą. Pada, bo pada. Deszcz okazuje się zatem dosłownie olewać całą sytuację, podkreślając tylko bezsensowność śmierci kolejnych dogorywających w błocie ludzi.