CASTLE ROCK. Mroczna wieża pełna tajemnic
Amerykańskie małe miasteczka nie mają łatwo. Ponure, zapomniane przez wielki świat, skrywają swoje mroczne tajemnice. Przyprawiają o gęsią skórkę i nie niosą zbyt wiele nadziei na lepsze jutro. Do Twin Peaks i Wind Gap dołącza Castle Rock, które przez miejscowych jest uznawane za przeklęte. Sam Shaw i Dustin Thomason zapraszają do świata Stephena Kinga, zawieszonego gdzieś między przeszłością a teraźniejszością, spowitego przez gęstą mgłę nierozwikłanych tajemnic.
Castle Rock to serialowa opowieść inspirowana twórczością Kinga, w której – dla fanów – największą frajdą jest poszukiwanie tzw. easter eggs. Na szczęście nie trzeba być miłośnikiem powieści amerykańskiego pisarza, by odnaleźć w tym serialu coś dla siebie. Patrzymy na nawiązania do miejsc czy osób, twórcy puszczają oko do widza i oprócz głównej fabuły oferują przednią zabawę w łączenie porozrzucanych tropów.
Podobne wpisy
Cztery pierwsze odcinki to dobrze rozpisany wstęp do historii zła, które czai się za rogiem. Trudno uniknąć tego spojrzenia, kiedy centrum serialowej opowieści stanowi więzienie Shawshank, gdzie po tragicznej – samobójczej – śmierci naczelnika w podziemiach zostaje odnaleziony niezarejestrowany więzień. Młody chłopak nie podaje swojego imienia, a jedynie prosi o przybycie prawnika Henry’ego Deavera (André Holland). Adwokat opuścił miasteczko przed laty, a teraz zajmuje się bronieniem skazanych na karę śmierci. Powrót do rodzinnego domu nie zwiastuje nic dobrego, a wspomnienie przeszłości zaczyna budzić dawno uśpione demony.
Castle Rock składa się z małych historii, które wspólnie tworzą – wciąż jeszcze – zamazany obraz całości. Bohaterowie są chodzącymi enigmami, trudno odgadnąć ich motywy, a twórcy dość oszczędnie dostarczają nam informacji na ich temat. Shawowi i Thomasonowi udało się stworzyć intrygującą galerię postaci, którymi można by wypełnić niejedną opowieść.
Choć główna oś historii skupia się na mrokach przeszłości Henry’ego Deavera, na drugim planie pojawia się cała galeria osobistości. Tajemniczy więzień o przejmujących oczach Billa Skarsgårda nosi w sobie nutkę fantastyki i sił nadprzyrodzonych. Ruth (Sissy Spacek) wydaje się zagubioną staruszką, Alan Pangborn (Scott Glenn) zmęczonym życiem policjantem na emeryturze, a Molly Strand (Melanie Lynskey) miejscową wariatką. Ta ostatnia tworzy jedną z ciekawszych postaci – kobietę opętaną przez własne lęki i słabości, dźwigającą brzemię daru i przekleństwa odczuwania więcej niż przeciętny człowiek. A do tego strażnik więzienny – Dennis Zalewski (Noel Fisher), jako ostatni sprawiedliwy, który potrafi trzymać swoje nerwy na wodzy. Wszyscy spleceni są przedziwną nitką zależności, wpływają na siebie i prowokują do działania.
Podobne wpisy
Po czterech odcinkach wiemy niewiele więcej niż na samym początku. Castle Rock z pietyzmem nadbudowuje aurę tajemniczości, wciska trupy do szafy i czeka, aż długo skrywane sekrety zaczną wychodzić na światło dzienne. Tworzy swoistą mroczną wieżę, która powoli zaczyna się chybotać pod nadmiarem sekretów i tajemnic. To małomiasteczkowa rzeczywistość pełna poczciwych ludzi, którym zwyczajnie nie sprzyja los. Aura Kinga otula Castle Rock, buduje fantastyczną i duszną atmosferę, która powoli zaczyna się nie mieścić w ramach nudnej poprawności. Czy w poukładanym świecie zapanuje chaos?
***
Kolejne odcinki można oglądać co czwartek na HBO.