search
REKLAMA
Seriale TV

BLOODLINE. Podsumowanie serialu Netflixa

Jakub Piwoński

24 czerwca 2017

REKLAMA

W drugim sezonie wprowadzone zostały nowe postacie, mające zadanie wypełnienia dziury po Dannym. Prócz wspomnianego Nolana w historii pojawia się także jego matka Evangeline, była dziewczyna Danny’ego oraz Ozzy (świetny John Leguizamo), dawny kumpel Danny’ego. Wraz z Erikiem O’Banonem tworzą oni stronę, która staje naprzeciw Rayburnów w celu obnażenia ich tajemnic. Łącznikiem jest Roy Gilbert (Beau Bridges), przyjaciel rodziny oraz przedsiębiorca, milioner, który wykupuje przystań, dając pracę Kevinowi – a ten przez to staje się wkrótce jego marionetką. Na przeciwnym biegunie mamy Rayburnów, którzy zaciekle ukrywają prawdę o Dannym. To z kolei doprowadza do kolejnej tragedii – Kevin w afekcie zabija detektywa prowadzącego śledztwo w sprawie śmierci Danny’ego. Drugi sezon kończy się zatem klasycznym cliffhangerem – należało bowiem jakoś widzów zachęcić do dalszego śledzenia historii, zdradzającej pierwsze objawy sztuczności.

Finałowe dziesięć odcinków pełni zatem rolę kontynuacji powolnego upadku rodziny. Atmosfera jest gęsta, spirala kłamstw zaczyna wiązać bohaterom nogi. Ale jednocześnie… odczuwalne jest powolne zmęczenie materiału. Po tym, jak drugi sezon w sposób naturalny pozwolił pewnym wątkom popłynąć dalej, bez większego ich komplikowania, tak w trzecim przychodzi czas, gdy scenarzyści usilnie próbują wydłużyć historię, nie bacząc, że używają już do tego wyjątkowo grubych nici.

Fabuła jest grząska i rozciągnięta do granic możliwości. Jej niechlubną wizytówką jest odcinek będący snem Johna.  W nim tylko pozornie nadawana jest głębia dylematom, z którymi boryka się główny bohater, bo w rezultacie całość stanowi książkowy przykład tak zwanej „zapchajdziury”. Równie niepotrzebny jest udział Bena Mendelsohna w kolejnych pośmiertnych scenach, gdzie pełni albo rolę retrospektywy, albo fantasmagorii Johna. Ale cóż… z drugiej strony, dobrze jest go widzieć ponownie – tak po prostu.

I tak jak znajdą się odcinki (i tyczy się to sezonu drugiego i trzeciego), które nie mają większego sensu, tak znajdą się też wątki, które raz otwarte pozostają takie do samego końca. Są postacie, do których się przyzwyczajamy, a których historia kończy się w sposób zaskakujący i niewspółmierny do potencjału (nie potrafię na przykład logicznie wytłumaczyć sobie śmierci Ozzy’ego, albo raczej sposobu tej śmierci ukazania). Po przeciwnej stronie znajdują się z kolei postaci, które wchodzą do serialu niejako tylnymi drzwiami, nie pełniąc w spektaklu większego znaczenia – choć ich czas antenowy sugeruje co innego (tyczy się to przede wszystkim tajemniczej Beth Mackey).

Ale to co jest zadziwiające, i ujmę to już w ramach podsumowania, to to, że Bloodline to serial, który pomimo wad i tak nie pozwoli o sobie zapomnieć. Po pierwsze przez wspomniany stosunek emocjonalny przejawiany wobec bohaterów, których upadek nie jest widzowi obojętny. A po drugie dlatego, że pomimo dużych braków fabularnych serial potrafi bardzo wiele zrekompensować samą charyzmą aktorów. Bloodline to bowiem prawdziwy aktorski popis. Gdy po pierwszym sezonie ze sceny schodzą świetni Ben Mendelsohn w roli Danny’ego i Sam Shepard w roli ojca rodziny, pałeczkę po nich przejmuje równie rewelacyjny Kyle Chandler jako John, jak zwykle wybitna Sissy Spacek jako matka i bardzo dobry, acz niedoceniany Norbert Leo Butz w roli Kevina. Ale aktorski drugi plan – na którym błyszczą chociażby Chloë Sevigny i John Leguizamo – nie odstępuje tego pierwszego ani na krok.

Mam wrażenie, że to właśnie dzięki aktorstwu i dobrze rozpisanym postaciom zdołałem oglądać serial bez większych problemów dalej. Ci bohaterowie niosą w sobie niesamowitą ilość bólu – a ten, choć był trudny do przyjęcia z perspektywy widza, to jednak pozostawał w obyciu bardzo prawdziwy.

A zatem żegnajcie Rayburnowie. Mam nadzieję, że nie grozi wam to, co za sprawą podnoszącego się poziomu wody zaczęło grozić waszemu hotelowi – czyli odejścia w zapomnienie po latach sławy.

Końcowe oceny:

Sezon pierwszy – 9/10

Sezon drugi – 6/10

Sezon trzeci – 5/10

Całość – 7/10

korekta: Kornelia Farynowska

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA