search
REKLAMA
Artykuł

Jak NAPRAWDĘ działają ZGNIŁE POMIDORY?

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

5 marca 2019

REKLAMA

Żyjemy w świecie, w którym ludzie piszący na Facebooku czy Twitterze trzyzdaniową opinię uważają się za krytyków filmowych. Blogi, vlogi, fanpage’e, portale – zalewa nas fala recenzji filmowych, których nie ogarniają nawet osoby siedzące w sieci 24 godz. na dobę, skutkujące tym, że nawet najbardziej uznany autorytet czasami musi zadać sobie pytania: Czy moja opinia jest miarodajna? Czy przypadkiem kompletnie się nie mylę? Jest jednak jeden portal, który takich pytań w ogóle sobie nie zadaje – Rotten Tomatoes.

To założony w 1998 roku akcelerator recenzji filmowych, serialowych i telewizyjnych. Czyli, mówiąc po człowieczemu, serwis zbierający recenzje stworzone przez innych i na ich podstawie oceniający film. Przy czym oceny dokonywane są w skali zero-jedynkowej. Jeśli redaktorzy portalu uznają, że dany krytyk ocenił film pozytywnie albo nawet raczej na plus, nadają mu kategorię świeżego (ang. fresh). Jeżeli stwierdzają, że recenzent uznał obraz za słaby, kwalifikują film do grupy zgniłych (ang. rotten). A później już jest stosunkowo prosto. Dodaje się liczbę wszystkich ocen, a następnie oblicza, jaki odsetek z nich stanowiły te pozytywne. W ten sposób otrzymuje się końcową ocenę filmu, wyrażoną w procentach. I tak 75% na Rotten Tomatoes oznacza po prostu, że ¾ uwzględnionych krytyków uznało dany film czy serial za świeży (czyli napisało jego pozytywną recenzję). W odniesieniu do ocen negatywnych przyznawana jest z kolei kategoria rotten. Filmy, które uzyskały wynik powyżej 60%, uznawane są za świeże, podczas gdy wynik 59% i poniżej uprawnia do nazwania filmu „zgniłym”.

Czymś zupełnie odmiennym od określenia filmu świeżym czy zgniłym jest CERTYFIKAT świeżości – pojawia się dopiero w momencie, gdy średni wynik przekracza 75% (przy minimum 40-80 recenzjach w zależności od dystrybucji), a co najmniej pięciu najlepszych krytyków serwisu przedstawi pozytywną recenzję danego dzieła. Program telewizyjny, by dostać certyfikat świeżości, musi uzyskać wynik 75% lub powyżej, przy jednoczesnym zaznaczeniu, że wystawionych zostało co najmniej 20 recenzji, wśród których znajdują się także oceny 5 topowych krytyków serwisu. Jeśli wynik tak filmu, jak i serialu spadnie poniżej 70%, wtedy dana produkcja traci certyfikat świeżości. Ale niekiedy zdarza się, że jest on przyznawany przez serwis w sposób zupełnie niezależny od ocen.

Czasem krytycy, przesyłając własne recenzje, sami zaznaczają, czy uznają film za „świeży” bądź „zgniły”. Niemniej najczęściej wyszukiwane są one przez pracowników Rotten Tomatoes. Nie zawsze w każdym przypadku jest możliwe określenie, jaki status przyznawany jest danej produkcji. Wtedy personel zwraca się do krytyka o ewentualne wyjaśnienia. Krytycy, którzy nie zgadzają się z oznaczeniem przyznanym przez witrynę, mogą poprosić o jej zmianę.

Serwis Rotten Tomatoes opracował indywidualny system doboru ocen, aby upewnić się, że tylko wykwalifikowani krytycy mogą zostać uwzględnieni jako twórcy miarodajnych ocen. Kolejnym etapem było podzielenie krytyków na dwie kategorie, w zależności od tego, czy reprezentują główny nurt, czy też funkcjonują w ramach znaczących mediów społecznościowych (Facebook, Twitter itd.). Na chwilę obecną przez serwis zaaprobowanych zostało ponad 4000 tysięcy krytyków. Oczywiście większość z nich nie recenzuje każdego filmu. Dlatego uzyskiwane przez dane dzieło wyniki obejmuje ocenę co najwyżej kilkuset osób, choć przeważnie liczba ta jest znacznie mniejsza.

Istotne jest, że z tego grona wykluczone zostały osoby, które w sposób samozwańczy określają się mianem krytyków bądź prowadzą bloga filmowego. Krytycy uznawani przez serwis Rotten Tomatoes publikują swoje recenzje w sposób regularny i są one czytane przez dość szerokie grono odbiorców od co najmniej dwóch lat. Muszą oni być również „aktywni”, co oznacza, że w roku poprzednim powinni napisać minimum jedną recenzję – dotyczy to w głównej mierze mediów społecznościowych. Dodatkowo wprowadzona została kategoria tak zwanych „najlepszych krytyków”, których recenzje mają odmienną punktację, uwzględnianą w ogólnym rozrachunku.

Należy przy tym powiedzieć, że Rotten Tomatoes to medium ogromnie opiniotwórcze. Według badań przeprowadzonych przez “LA Times” ustalono, że prawie 40% amerykańskich kinomanów przed podjęciem decyzji, na co pójść do kina, zapoznawało się z opiniami serwisu Rotten Tomatoes. Nie można też zapominać, że portal jest uznawany za miarodajny przez największe wytwórnie filmowe. Nawet niektórzy naukowcy traktują Rotten Tomatoes jako obiektywne źródło wartościowania dzieł filmowych.

Podsumowując, Rotten Tomatoes to przede wszystkim uznana platforma do sygnalizowania widzom jakości filmów czy seriali. Jednak nie robi tego w sposób bezpośredni, sama tworząc recenzje, ale uśredniając oceny wydawane przez innych krytyków. W praktyce oznacza to, że sposób oceny okazuje się nierównomierny, co rodzi szereg kontrowersji po stronie tak krytyków, jak i samych odbiorców.

Jednak Rotten Tomatoes to serwis nie tylko na miarę naszych możliwości, ale i potrzeb. Po pierwsze znaczna część czytelników tylko przelatuje wzrokiem większość recenzji albo zwraca uwagę jedynie na końcową ocenę, więc taka synteza jest dla nich idealna. Po drugie badania naukowe wykazały, że większe znaczenie od liczby recenzji pozytywnych lub negatywnych ma ich zgodność. Podobnie jest zresztą z rynkami samochodów, butów czy telefonów komórkowych, na których im większa jedność oceny produktu, tym mniejsza niepewność klienta na temat jego jakości.

Jednak w Rotten Tomatoes obok oceny krytyków istnieje także odrębna ocena publiczności, sporządzana na takich samych zasadach jak opinia fachowców. Jak to dzieje się zwykle w takich serwisach, składają się na nią opinie zarówno tych osób, które faktycznie widziały film, jak i tych, które zupełnie nie mają zamiaru go obejrzeć. Bardzo często staje się ona obiektem ataku trolli internetowych, którzy starają się poprzez negatywne oceny dzieła zniechęcić widzów do jego obejrzenia. Zdaniem niektórych ocena publiczności przełożyła się na słaby wynik oglądalności między innymi w przypadku reboota Pogromców duchów, który został na Rotten Tomatoes zjechany przez internautów, zanim jeszcze pojawił się w kinach.

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Gracja Grzegorczyk-Tokarska

Chociaż docenia żelazny kanon kina, bardziej interesuje ją poszukiwanie takich filmów, które są już niepopularne i zapomniane. Wielka fanka kina klasy Z oraz Sherlocka Holmesa. Na co dzień uczestniczka seminarium doktoranckiego (Kulturoznawstwo), która marzy by zostać żoną Davida Lyncha.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA