Arabskie inspiracje w DIUNIE Davida Lyncha
Autorem tekstu jest Piotr Jezierski.
Dwie rzeczy, miejsca, były od zawsze, przynajmniej od zarania czasów, jakie pamiętam. Jedna niedostępna, widziana tylko na ekranach, zdjęciach, przeżywana w cudzych opowieściach. Istniejąca gdzieś daleko, ale zawsze gotowa do odkrycia – pustynia. Drugą jest odwieczny towarzysz nas wszystkich, powiernik moich trosk i oko Boga na nocnym niebie. Zawsze widoczny, ale niedostępny, może właśnie dlatego tak wytęskniony – księżyc. Obserwacja miesiąca na zimnym piasku pustkowia może być spełnieniem, ale jeszcze nie teraz. Jest za to niezwykłym miejscem poznania, w którym te dwa osobne twory łączą się w jedność z trzecim – ze mną. Patrzącym w Jego oko, skąpanym w poświacie wszechobecnej niczym Jej piasek. Oba te miejsca łączą egipskie mity, przejęte po części przez nasze średniowiecze, wierzenia umiejscawiające w pustce między ziemią a księżycem krainę duchów. Przestrzeń sublunarną przodków. To właśnie na linii między moim okiem a poplamionym globem unoszą się ci, co byli wcześniej. Nazywali to miejsce również smutną pustynią. Mimo iż księżyc i pustynia naprawdę stały się dla mnie portalem do innego świata, to nie jest on tak posępny i nienamacalny, jak kraina umarłych. W osobistej mitologii noszą one ślady mądrości przodków, ale są raczej związane z jakąś niezwykłą, skrytą pod wydmami tajemnicą, okluczoną zagadką księżycowego znaku. Pustkowie od wieków jest schronieniem mędrców, którzy w pokucie, medytacji czy zwykłym zamyśleniu szukali rozwiązań, ćwiczyli się z ukrytą prawdą. Do księżyca też wznosili swoje modły, w nim widzieli brata swojej samotności.
Rzadko znajduję miejsca choć nieco zbliżone do mojego lunarno-pustynnego snu. Odkrywam je niemal wyłącznie w sztuce kina. Zbliżał się do niego Bunuel w Szymonie Słupniku, było bliskie miejsce kuszenia Chrystusa według Scorsesego. Jednak jedynym, który połączył obie moje tęsknoty w indywidualną wizję magicznego miejsca jest David Lynch. Dla porządku oddaję honory również autorowi książkowego pierwowzoru filmowej Diuny, Frankowi Herbertowi. To w umyśle tego drugiego powstało miejsce, które wydobył na światło kinematografu pierwszy. Dodatkową zasługą Herberta jest stworzenie pustynnej kultury, wzorowanej na istniejącej poprzez miejsce swoich narodzin, jak i znak półksiężyca związanej z moją magiczną strefą kultury arabskiej. Zarówno film Davida Lyncha, jak i powieść Franka Herberta niosą ze sobą wiele wątków, wątków dotyczących nie tylko socjologicznej czy psychologicznej strony życia. “Diuna” jest dziełem wiążącym w sobie również ścieżki wielu kultur. Najbardziej wyrazista jest tam kultura świata arabskiego, której wpływy przeniknęły do stworzonego przez autorów ludu Fremenów. Język mieszkańców Arrakis (inna nazwa Diuny) bogaty jest w słowa brzmiące niczym mowa arabska, zamieszkują oni pustynię i rozbijają na niej obozy (sicze – organizowane w grotach skalistej części pustyni, przez Framenów nazywane “miejscem zbiórki w przypadku zagrożenia” (1)) zorganizowane na wzór arabskich, pustynnych nomadów. Czyż pustynna planeta nie jest podobna do ziemi arabskiej?
Islam pojawił się na Półwyspie Arabskim w początkach VII wieku. Często mówi się, że jest religią pustyni, że wyrósł z natury tego świata (podobnie jak natura Arrakis warunkuje wierzenia Fremenów). Wnętrze Półwyspu jest pustynne lub półpustynne i przez nie właśnie przebiegały zarówno szlaki koczowników, jak i karawany kupców przemierzających go we wszystkich kierunkach. Właśnie to krzyżowanie się szlaków handlowych z Indii, Afryki Wschodniej i znad Morza Śródziemnego było przyczyną tak dużego znaczenia tej ziemi dla otaczających je kiedyś imperiów (w czasach przedislamskich zabiegały o nie między innymi imperium sasanidzkiego Iranu i Bizancjum) (2). Zbieganie się interesów wielkich sił i mocarstw ma miejsce również na Diunie; chociaż nie jest ona miejscem krzyżujących się szlaków handlowych, to posiada substancję zwracającą na nią uwagę całego wszechświata – melanż. Tak jak przenikająca wszystko przyprawa ściągała na Arrakis ludzi spragnionych poznania jej właściwości, tak obecny na całym świecie islam, poprzez narzucony wiernym obowiązek, ściąga pielgrzymów do Mekki i świątyni Al-Ka’by.