search
REKLAMA
Analizy filmowe

ARMIA UMARŁYCH to remake filmu OBCY: DECYDUJĄCE STARCIE – change my mind

Armia umarłych podkrada ze świata Obcego całe połacie wątków, rozwiązań dramaturgicznych i archetypów postaci.

Rafał Donica

4 czerwca 2021

REKLAMA

OBCY W UŚPIENIU / PIERWSZE STARCIE

Ekipa Warda wchodzi do pomieszczenia, w którym zombiaki pozostają w letargu, nie można ich trącić, żeby ich nie obudzić, nie można też hałasować. Jeden z nich na skutek wpadnięcia podróbki Vasquez (patrzcie na mnie, mam czerwoną opaskę, jestem Vasquez z Aliens!) w pułapkę zastawioną przez podróbkę Burke’a, budzi się, ale szybko dostaje prawym podbródkowym, nożem. Niestety coraz większe natężenie hałasu, choć nóż był z tłumikiem, sprawia, że kolejne zombiaki przerywają poobiednie leżakowanie, i Maria „Vasquez” Cruz zmuszona jest zacząć rąbać z karabinu maszynowego.

Scena ta żywcem przypomina pierwsze starcie kosmicznych Marines z obcymi, gdy pozostające w uśpieniu stwory budzą się jeden po drugim, po tym, jak żołnierze hałasują rozmawiając z panią od Pleeeasee kiiilll mee. Co więcej, w obu przypadkach jako pierwsza ogień otwiera Vasquez i podróbka Vasquez od Snydera. W Aliens Gorman dodatkowo krzyczy do słuchawki Who’s fire god damn it?!, natomiast Ward z Armii umarłych ma minę, jakby miał wycedzić przez zęby dokładnie to samo pytanie. Kończąc wątek klona Vasquez, podobnie jak jej pierwowzór, ginie ona otoczona przez potwory, zabierając je ze sobą na koniec tęczy w wielkiej eksplozji, bynajmniej nie radości.

FINAŁOWA BITWA

W Aliens potwory wsypują się do pomieszczenia przez zarwany sufit. Podobnie, bo przez szyb windy, zombiaki wpadają hurtem do pomieszczenia kasowego w Las Vegas. Podczas finałowej wymiany ognia z potworami, choć w sumie nie mają one czym się wymieniać, widzimy już regularne naparzanie z broni automatycznej do człapiącego zewsząd mięcha armatniego. Pamiętacie Hicksa i jego przewrotkę do tyłu, z jednoczesnym ostrzelaniem obcego, i przerzuceniem go za siebie? Ward robi dokładnie to samo; bo leży na podłodze, a zombiak przeskakujący nad nim w zwolnionym tempie dostaje serię z karabinu, i ląduje martwy za Wardem. Ależ się naoglądał Aliens ten Zack Snyder, normalnie kopia za kopią, pomysł za pomysłem ciągnięty od Camerona, przearanżowany, zmieniony, i jazda!

ALIEN QUEEN vs ZOMBIE KING

Pamiętacie, jak Alien Queen złapała wkurwa, gdy Ripley podsmażyła jej jaja (hmm…), a odwłok podziurawiła z granatnika? Chyba każdy by się lekko zdenerwował, ale nie o tym mowa. Powodem, dla którego tak zażarcie (no bo przecież nie za kasę) królowa obcych ruszyła w pogoń za Ripley i Newt, było uśmiercenie jej nienarodzonych dzieciaków. A kiedy do akcji (czytaj polowania na ludzi), na pełnym wzburzeniu przystąpił król zombie? Nastąpiło to w momencie, gdy uświadomił sobie, że jego dziecko-zombie, zostało uśmiercone przez upiłowanie głowy jego matce, przez człowieka właśnie. To właśnie wówczas, ten Zombie w żelaznej masce, i jego horda żwawych żywych trupów, na serio włączają się do akcji.  Co jeszcze łączy Alien Queen i Zombie Kinga? Oboje potrafią obsługiwać windę, na pokładzie której kontynuują pościg za ludźmi. A co ich różni? Zombie King jeździ na koniu, a Alien Queen na niczym.

ZDRADA PILOTA?

Ripley od początku do niemal samego końca nie ufa Bishopowi. Nie dziwne, wszak po traumie związanej z wiecznie obślinionym potworem, Ellen nie może też zapomnieć, jak poprzedni android proponował jej lekturę gazety, wciskając niechcianą prasę prosto w usta kobiety. Gdy więc Ripley z Newt wychodzi na platformę, gdzie miał na nich czekać Bishop w drugim promie zrzutowym, a on nie czekał, Ripley była święcie przekonana, że android zawinął się i poleciał na Sulaco. Okazało się jednak, że musiał odlecieć gdzieś na bok, bo ponoć platforma robiła się niestabilna. W zasadzie dokładnie taką samą zagrywkę dramaturgiczną zastosował kto? Tak, drogie dzieci, Zack Snyder! Gdy Ward wraz z córką wbiegają na dach, gdzie miała na nich czekać Peters w śmigłowcu, ona nie czeka. Ale po chwili wraca, i tłumaczy się tym, że egoistycznie uciekła, ale okazało się, że ma sumienie i wróciła – jak dla mnie, choć to zrzynka z Camerona (znowu), to akurat jej tłumaczenie jest fajniejsze od Bishopa sratatata platforma niestabilna, jaaasne.

WIELKA UCIECZKA

Jeden obcy, i jeden zombie dostaje się na pokład pojazdu, którym uciekają bohaterowie. Zombie dokonuje fenomenalnie sfilmowanego skoku w slow-motion, podczas gdy Alien Queen zaczepia się bardzo mało widowiskowo promu zrzutowego swoimi chudymi łapskami, które wyglądają jak jakieś pogięte stalowe badziewie. Tu punkt dla Snydera, który znakomicie wykorzystał swój, znienawidzony przez niektórych widzów znak firmowy, czyli zwolnione tempo. Scena skoku króla zombie do śmigłowca to prawdziwa petarda z kapitalną pracą kamery, która zrobiła mi film. Cofałem i oglądałem to bodaj z siedem razy z rzędu. Aż mi się czasy VHS przypomniały, gdy z wypiekami na twarzy maglowałem w kółko ulubione sceny akcji, aż do wciągnięcia taśmy w głowicę i stanięcia magnetowidu w płomieniach.

WIELKIE BUM I SMUTNY FINAŁ

Wydarzeniom w obu filmach, poza zagrożeniem zombie / obcymi, towarzyszy jeszcze bezlitosne odliczanie zegara zagłady. U Camerona jest to uszkodzona instalacja, której reaktor wybuchając niczym bomba atomowa zniszczy bazę na planecie LV 246, zaś u Snydera jest to bomba atomowa, która niczym bomba atomowa zmiecie Las Vegas z powierzchni Ziemi. O ile jednak na promie zrzutowym bohaterowie Aliens odczuli tylko konkretną falę uderzeniową, tak śmigłowiec w Armii umarłych zostaje przez falę uderzeniową strącony, i ulega kompletnemu zniszczeniu. Główny bohater – Ward, czyli Ripley w spodniach, w finale ginie, zakażony przez potwory z którymi walczył. Ripley też ostatecznie ginie w finale Obcego^3, pokonana przez potwora, z którym bujała się przez trzy filmy, a którego nową matkę finalnie nosiła we własnym brzuchu. O ile jednak Ellen okazała się postacią tragiczną, bo nie miała okazji spotkać się z własną córką, a Newt zginęła przy lądowaniu na Fiorinie 161, tak Ward przed śmiercią zaznał odkupienia, bo zdążył pojednać się z córką.

Rafał Donica

Rafał Donica

Od chwili obejrzenia "Łowcy androidów” pasjonat kina (uwielbia "Akirę”, "Drive”, "Ucieczkę z Nowego Jorku", "Północ, północny zachód", i niedocenioną "Nienawistną ósemkę”). Wielbiciel Szekspira, Lema i literatury rosyjskiej (Bułhakow, Tołstoj i Dostojewski ponad wszystko). Ukończył studia w Wyższej Szkole Dziennikarstwa im. Melchiora Wańkowicza w Warszawie na kierunku realizacji filmowo-telewizyjnej. Autor książki "Frankenstein 100 lat w kinie". Założyciel, i w latach 1999 – 2012 redaktor naczelny portalu FILM.ORG.PL. Współpracownik miesięczników CINEMA oraz FILM, publikował w Newsweek Polska, CKM i kwartalniku LŚNIENIE. Od 2016 roku zawodowo zajmuje się fotografią reportażową.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA