search
REKLAMA
Artykuł

Apetyty filmowe, czyli jedzenie w kinie

Jan Dąbrowski

17 sierpnia 2014

REKLAMA

Zaklęte rewiry

Roman Boryczko (Marek Kondrat) dostaje pracę jako pomywacz w restauracji. Choć zajęcie jest nieszczególne, a on sam wszystkiego musi się nauczyć – postanawia zostać. Z czasem zdobywa doświadczenie, poznaje kolegów, a także – oswaja się z regularnym gnojeniem przez przełożonych (m.in. Roman Wilhelmi). Kiedy zaczyna piąć się po szczeblach kariery, zaczyna dostrzegać zalety swojej pracy.

Ta polsko-czechosłowacka produkcja jest bardzo sprawnie nakręconym filmem, który prawie w całości rozgrywa się w dużej, pięknej restauracji. Jako, że akcja ma miejsce w latach 30. goście lokalu są szykownie ubrani, kierownicy sali chodzą w czarnych frakach, a wystrój i muzyka wprowadzają w odpowiedni nastrój. Samego jedzenia nie ma w filmie dużo, lecz zawsze odgrywa jakąś rolę: nieświeży stek przyczynkiem do awantury kucharza z kelnerem, ostatni kawałek ciasta dla wybrednego gościa, a nawet plaster cytryny, który w filmie odgrywa tragiczną rolę. Zaklęte rewiry warte są polecenia, choćby ze względu na klimat i młodziutkiego Marka Kondrata w bardzo dobrej roli.

Hannibal (serial)

Na temat zasadności, obsady i kreatywności scenarzystów tego serialu zdania są podzielone. Niemniej jednak powstał, a dwa powstałe już sezony pozwalają na konkretne wnioski. Jest zdecydowanie mroczny, dość pomysłowy, przepiękny od strony plastycznej. I występuje w tym serialu więcej potraw, niż trupów.

Hannibala Lectera nikomu przedstawiać nie trzeba. Kiedy okazało się, że akcja serialu ma miejsce w czasie, gdy jest on na wolności – do przewidzenia było, że produkcja odda w pewnym stopniu zamiłowanie doktora do dobrej kuchni (pomijając mięsne dodatki). Będąc szalenie wszechstronną osobą, Lecter potrafi przygotowywać potrawy typowe dla różnych kultur i krajów. Chętnie i często gości u siebie współpracowników, a każdy taki posiłek poprzedzony jest stosownymi przygotowaniami. Zręcznie zmontowane ujęcia ukazują widzowi w pigułce kunszt i wiedzę tytułowego bohatera serii. Ogromna, świetnie wyposażona kuchnia, spiżarnia, chłodnie, duże blaty i moc przyborów – do tego wyselekcjonowane składniki. Przez dwa wyemitowane sezony potraw było bez liku: zupa z drobiu z dodatkami, dziczyzna, wieprzowina, wołowina, jamon iberico, nawet małe ortolany przyrządzane żywcem i zjadane w całości. Pomijając to, co Hannibal lubi najbardziej. By potrawy odpowiednio wyglądały, w ekipie serialowego zaplecza jest Janice Poon, która zajmuje się stylizacją i wykonaniem konkretnych potraw. Aranżacje półmisków z potrawami robią czasem większe wrażenie niż bestialskie mordy dokonywane przez kolejnych psychopatów. Prawdopodobnie dlatego, że na polu stylizacji potraw jest mniejsza konkurencja. Przynajmniej w serialach.
Na zaostrzenie apetytów mała galeria gastronomiczna z Hannibala:

Avatar

Jan Dąbrowski

Samozwańczy cronenbergolog, bloger, redaktor, miłośnik dobrej kawy i owadów.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA