search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

ANDREA ARNOLD. Droga do American Honey

Tekst gościnny

31 marca 2017

REKLAMA

Autorem tekstu jest Aleksander Młyński, prowadzący bloga EmptyMetalJacket.

Reżyserki tak powszechnie cenione przez krytyków i jury festiwali filmowych jak Andrea Arnold można policzyć na palcach jednej ręki. Brytyjka, choć zdobyła już m.in. Oskara oraz trzy Nagrody Jury na festiwalu w Cannes, nie cieszy się zbyt szerokim zainteresowaniem ze strony widowni. Jej najnowszy film, pełen młodzieńczej energii i bezpretensjonalności American Honey, podbił serca polskich widzów na zeszłorocznym American Film Festival we Wrocławiu. Teraz trafia na ekrany naszych kin.

Umiejscowienie Andrei Arnold na filmowym firmamencie jest zadaniem dosyć skomplikowanym. Jej bohaterowie często błądzą, zaś ich czyny są podyktowane podszeptami namiętności i chwilowymi wybuchami gniewu czy pożądania. Przypominają w tym nieco postaci z kina Xaviera Dolana, jednak cierpienie jej protagonistów zakorzenione jest raczej w ponurym realizmie niż w melodramatyzmie, jakże znamiennym dla filmów Kanadyjczyka. Ich zniuansowane społeczne i psychologiczne motywacje nasuwają dosyć oczywiste skojarzenia z naczelnymi kontynuatorami brytyjskiego kina społecznego, czyli Kenem Loachem oraz Mike’iem Leigh.

Jednak w kinie Arnold żarliwy labourzystowski opór przeciwko niesprawiedliwości zastąpiony zostaje przez chłodne paraboliczne historie, którym daleko do politycznego zaangażowania. Co najważniejsze, reżyserka tworzy kino w pełni autorskie, za nic sobie mając nawiązania do szeregu męskich kolegów po fachu. Gdy krytycy zaczęli już ją pakować do pudełka z napisem ,,kino społeczne”, ta nakręciła turpistyczną adaptację Wichrowych wzgórz, a teraz powraca z epickim kinem drogi – American Honey. Kino Arnold jest kobiece nie tylko ze względu na płeć reżyserki, ale także na jej fascynacje kobiecością oraz kobiecą seksualnością, które stanowią dominujące motywy jej twórczości.

Gdyby spojrzeć na początki Andrei Arnold, wydawać by się mogło, że los wyznaczył ją do kręcenia filmów o nizinach społecznych. Była najstarszym z czwórki dzieci. Urodziła się w robotniczej rodzinie, gdy jej matka miała szesnaście lat, a ojciec siedemnaście. Szybko po narodzinach córki się rozeszli, więc Arnold została wychowana przez samotną matkę, czego echa będą później widoczne w jej oskarowym filmie krótkometrażowym, Osie (2003). W ramach egzaminu z tańca na koniec szkoły średniej wykonała performens, w którym tańczyła i jednocześnie recytowała fragmenty Dzienników Anny Frank: ,,Inni uczniowie kiwali się w rytm jakichś popowych piosenek, pamiętam zakłopotane spojrzenia egzaminatorów, gdy oglądali mój występ”.

Początkowa fascynacja tańcem Arnold zaowocowała karierą aktorską w telewizyjnych programach Top of the Pops oraz No. 73. Na YouTube można znaleźć jeszcze filmiki, na których młoda Arnold tańczy w legginsach w panterkę i ogromnych okrągłych kolczykach, krzycząc: ,,Tańczcie!”, podczas gdy dzieci w strojach sportowych próbują wykonać przewrót w przód, zaś druga prezenterka gra w tle na tamburynie. Przygoda z BBC trwała przez dziesięć lat, jednak Brytyjka stwierdziła, że nie czuje się komfortowo jako aktorka i chciałaby się spróbować po drugiej stronie kamery. Studia w Los Angeles oraz Kent stanowiły przystanek do reżyserskiej kariery.

Krótkometrażówki: Milk (1998) oraz Dog (2001) były sygnałami obiecującej kariery, zaś trzeci film, Osa, został nagrodzony Oskarem za najlepszy aktorski film krótkometrażowy.

Stanowił on jednocześnie wyraz dojrzałego stylu oraz zaznaczał tematykę, wokół której będzie miała później orbitować twórczość Arnold. Główna bohaterka Osy, Zoë (Natalie Press), ma czwórkę dzieci, które musi sama wychowywać. Starając się wiązać koniec z końcem, kurczowo próbuje trzymać się beztroskiego trybu życia. Gdy na horyzoncie pojawia się Dave (Danny Dyer), wspomnienia radosnej młodości powracają, i decyduje się na spotkanie z nim w pubie. Protagonistka, tak jak późniejsi bohaterowie w filmach Arnold, błądzi, zaś jej zachowaniom często brakuje cienia racjonalizmu. Zgodnie z maksymą Woody’ego Allena twierdzącą, że ,,mózg jest najbardziej przecenianym z ludzkich organów”, podąża za sugestiami serca. Jednak reżyserka przygląda jej się ze współczuciem i ciepłem, które szybko udziela się widzowi. Ucieczka od odpowiedzialności w stronę hedonistycznego wyzwolenia to motyw, który pojawi się później w Fish tanku oraz w American Honey.

https://www.youtube.com/watch?v=JZXMSeJpeWA

Red Road powstał w 2006 roku pod auspicjami Advance Party, projektu, którego patronem był Lars von Trier. W pełnometrażowym debiucie Arnold pobrzmiewają inspiracje Dogmą 95, jednak jego fabuła podpowiada nieco inne filmowe skojarzenia. Jackie (Katie Dickie) pracuje w miejskim systemie monitoringu Glasgow. Widz razem z nią ogląda na ekranach ulice szkockiego miasta i obserwuje codzienne życie jego mieszkańców. Bohaterka nagle zamiera, gdy rozpoznaje jednego z mężczyzn na ulicy. Thriller Arnold sięga do podglądackich tradycji rodem z hitchcockowskiego Okna na podwórze oraz Krótkiego filmu o miłości Krzysztofa Kieślowskiego.

Jednak u Brytyjki mistyczny voyeuryzm zostaje zastąpiony przez technokratyczną opowieść o perwersyjnym pościgu za zemstą oraz katharsis. Jackie postanawia śledzić Clyde’a (Tony Curran), by w pewnym momencie, ku zaskoczeniu widza, wejść na organizowaną przez niego imprezę. Podglądactwo zamienia się w zaangażowanie, bohaterka rzuca się w wir wydarzeń, próbując uwieść mężczyznę. Andrea Arnold, niczym jej rodak Alfred Hitchcock, zgrabnie manipuluje wiedzą widza, powoli odsłaniając elementy historii i angażując emocjonalnie.

Red Road

Choć zawód głównej bohaterki wielu twórców skłoniłby w stronę krytyki monitoringu jako narzędzia kontrolowania obywateli, Arnold nie stara się reinscenizować foucaltowskiego Panoptykonu. Reżyserka wykazała się dużym zdyscyplinowaniem, nie zbaczając z obranej ścieżki i tworząc minimalistyczny thriller.

Dzięki temu historia w Red Road jest tak potężna emocjonalnie. Jej moc leży w obezwładniającej intymności, ponurym poczuciu izolacji oraz w podkreślanej w każdym kadrze samotności bohaterki. Fragmentaryczne wątki poboczne dopełniają obrazu Jackie: opuszczonej i zniszczonej wdowy, w której biografii pobrzmiewają echa Lee z Manchester by the Sea. Jednak w przeciwieństwie do filmu Kennetha Lonnergana, główna bohaterka odnajduje w finale spokój, którego gorycz stawia go jednak w dużym kontraście do typowego hollywoodzkiego happy endu.

Klaustrofobiczną samotność protagonistki podkreśla również portret Glasgow w Red Road. Zamiast przytłaczającej metropolii, miasto w obiektywie Arnold jest przepastnym pustkowiem rodem z kina postapokaliptycznego, gdzie w oddali słychać zawodzenie lisów i szum aut. Zgrabnie podkreśla to zagubienie bohaterki, która nie tyle jest uwięziona w swoim mikroświecie, ile nie ma po prostu dokąd indziej się udać.

Fish tank

Wielbiciele Freuda z pewnością zacierali ręce, oglądając kolejny film Andrei Arnold, czyli Fish tank z 2009 roku. Mia (napotkana przez operatora, Robbiego Ryana, na stacji w Essex debiutantka Katie Jarvis) to piętnastolatka, która mieszka z matką oraz siostrą w bloku rodem z Wszystko albo nic (2002) Mike’a Leigh. Tak jak Zoë w Osie, jest wulgarna, niedopasowana, i daleko jej do konformizmu. Nie chodzi do szkoły, więc czas spędza na tańcu, kłótniach z byłymi przyjaciółkami oraz szwendaniu się samotnie po przedmieściach. Zapewne zgodziłaby się z Sartre’em, że ,,Piekło to inni ludzie”. Relacja z matką, Joanne, jest utrudniona, bo ta wciąż czuje się jak za licealnych lat, urządzając imprezy i zapraszając obcych mężczyzn na noc, zaś samą Mię traktuje bardziej jak karę za grzechy młodości niż jak własną córkę. Rodzinny układ zostaje zachwiany gdy Joanne poznaje Connora (Michael Fassbender), którym jednocześnie zauroczona zostaje protagonistka.

Ta Lolita na brytyjskich przedmieściach nie kokietuje jednak barokową estetyką, zaś u Arnold próżno doszukiwać się perwersyjnej przyjemności z eksploracji erotyzmu bohaterów, jakże typowej dla prozy Nabokova. Bardziej niż na freudowskiej zabawie postaciami, twórczyni Red Road skupia się na ich samotności i relacjach z najbliższymi ludźmi. Po wiwisekcji w obiektywie reżyserki rodzina okazuje się chwiejnym konstruktem, opartym o wymuszone współżycie i wieczne, bolesne emocjonalnie, tarcia.

Wichrowe wzgórza

Pierwsze pełnometrażowe filmy Arnold udowadniały, że ekranizacja Wichrowych wzgórz Emily Brontë wydawała się logiczną kontynuacją obranej przez nią drogi. Transgresywna powieść, której szorstkość i progresywność igrała z konwencją wiktoriańskiego romansu, miała w sobie niepokornego ducha, tak silnie wyczuwalnego w Red Road oraz Fish tanku. Siermiężny erotyzm i naturalizm były punktami stycznymi powieści Brontë oaz filmów Arnold. Jak pisał Georges Bataille: ,,Miłość Catherine i Heathcliffa (głównych bohaterów Wichrowych wzgórz) zostawia sensualność w zawieszeniu”. Sadystyczne porywy bohaterów, ich egocentryzm i dzikość były duchowo tożsame z Mią czy Zoë z Fish tanku oraz Osy. Odkrywanie siebie to jednocześnie jeden z głównych motywów wczesnej twórczości Andrei Arnold, a także Wichrowych wzgórz. Pokusa była tak wielka, że reżyserka postanowiła złamać swoje postanowienie, by nigdy nie reżyserować adaptacji filmowej.

REKLAMA