Aktorzy, którzy POWINNI zagrać w STAR WARS

Robin Wright
Robin Wright to aktorka wielu twarzy, ale mi nierozerwalnie kojarzy się z władczą Claire Underwood z Netfliksowego House of Cards. Właśnie w takim duchu rolę powierzyłbym jej w świecie Gwiezdnych wojen, np. twardej przedstawicielki galaktycznego Imperium, które, jak wiemy, zdominowane było przez mężczyzn, co wymagałoby od postaci Wright jeszcze większej bezwzględności. Umówmy się, Gwiezdne wojny mają dużą lekcję do odrobienia w temacie kobiecych antagonistek – na wielkim ekranie widzieliśmy tylko bezbarwną Kapitan Phasmę.
Jeremy Irons
Jeremy Irons to żywa charyzma na dwóch nogach. Uniwersalny aktor, który świetnie sprawdza się w każdej powierzonej roli. Dlatego w świecie Gwiezdnych wojen mógłby zagrać dowolną postać – złowrogiego Lorda Sithów, bezwzględnego bossa mafii, pozbawionego litości admirała Imperium, ale też poczciwego Mistrza Jedi czy niejednoznacznego króla przemytników. Ba, w ostateczności zadowoliłbym się jego wspaniałym głosem, którym obdarzyć mógłby kolejnego już w marce androida.
Brie Larson
Podobne wpisy
Brie Larson nie kryje swojej miłości do kosmicznej sagi George’a Lucasa. Warto przytoczyć tu anegdotę, według której Samuel L. Jackson przyniósł jej 4 maja (nieoficjalne święto Gwiezdnych wojen) na plan swój miecz świetlny z czasów pracy nad trylogią prequeli. Larson miała się wtedy popłakać. Sama zresztą zaprezentowała na Instagramie swoje zdjęcie w charakterystycznym stroju. No cóż, aktorka chce być Jedi! Zresztą bezskutecznie starała się już o rolę w jednym z filmów Disneya. Jej los może się jednak odmienić – w końcu nad jednym z projektów związanych z odległą galaktyką pracuje Kevin Feige, producent Marvel Studios, który od kliku lat współpracuje z aktorką. I tak, wiem, że kilka akapitów wcześniej deklarowałem, że nie chcę w Gwiezdnych wojnach aktorów Marvela, ale dla tego pięknego płaczu toksycznych fanów chętnie zrobiłbym wyjątek.
Ken Watanabe
Ken Watanabe zasłynął w Hollywood rolami rozważnych i spokojnych (chociaż niekoniecznie pozytywnych, patrz: Batman – Początek) mędrców. Wizerunek ten z powodzeniem mógłby budować dalej w odległej galaktyce. Przykładowo jako przedstawiciel zakonu wrażliwych na Moc tzw. Guardians of the Whills, do którego należał też bohater grany przez Donnieego Yena w produkcji Łotr 1. Gwiezdne wojny – historie.
Lucas Hedges
Star Wars Jedi: Fallen Order – gra wideo z końcówki zeszłego roku – to niezwykle ciekawe i wartościowe rozwinięcie świata Gwiezdnych wojen z protagonistą dużo ciekawszym od np. postaci Felicity Jones czy Daisy Ridley, a zatem gdyby LucasFilm pokusił się kiedyś o przeniesie na wielki ekran przygód tego młodego padawana, to idealnym kandydatem do roli byłby Lucas Hedges. Nawet jeśli w grze grał przecież również ceniony Cameron Monaghan.