Publicystyka filmowa
Aktorzy, którym NIE UKŁADAŁA SIĘ współpraca z MARVELEM
Nie wszystkim aktorom podobał się udział w Kinowym Uniwersum Marvela. Sprawdźcie, o kim mowa!
W Kinowym Uniwersum Marvela pojawiają się zarówno aktorzy, o których szersza publika wcześniej nie słyszała, jak i ci o ugruntowanej w branży pozycji. Dzięki temu jedni otrzymują wyjątkową okazję do zaprezentowania swoich umiejętności, podczas gdy drudzy mają możliwość zarobienia dobrych pieniędzy w przerwie od bardziej prestiżowych projektów. Patrząc na ostatnie lata, można dojść do wniosku, że MCU dla niektórych stało się już strefą komfortu, jednak nie było tak zawsze (a w jednym z wymienionych w zestawieniu przypadków nawet całkiem niedawno) i są osoby ze współpracy z gigantem kina rozrywkowego niezadowolone.
Scarlett Johansson
Najświeższa sprawa na liście. Zaledwie kilka miesięcy temu doszło do prawdziwej burzy medialnej, kiedy okazało się, że jedna z największych gwiazd uniwersum wstąpiła z Disneyem na drogę sądową. Spór dotyczył wyników finansowych Czarnej Wdowy – przedstawiciele Johansson twierdzili, że pojawienie się filmu na platformie streamingowej Disney+ nie było przewidziane w kontrakcie i w wyniku tego ostateczny wynik finansowy w box office został znacząco uszczuplony. Pozew opiewał na całe 50 milionów dolarów, więc nie była to błaha kwota. Początkowo Disney zareagował agresywnie, publicznie wyrażając zażalenie, że tego typu sprawy toczą się w trudnych warunkach pandemicznych, i ujawniając zarobek aktorki, jednak ostatecznie spór został rozwiązany za porozumieniem stron.
Edward Norton
Incredible Hulk to film o dziwnym statusie w MCU – pomimo tego, że oficjalnie do niego przynależy, to jego gwiazdor został „po cichu” wymieniony w momencie, gdy Hulk dołączył do oddziału Avengers. Oficjalnie dlatego, że Nortonowi nie odpowiadało zaszufladkowanie się w jednej roli na długie lata i wolał poświęcić ten czas na inne projekty (takie stanowisko przedstawia w tym artykule). Nieoficjalnie jednak mówi się, że problemy wynikały z samej osobowości aktora i tego, że chciał zbyt mocno wpływać na kształt filmów, w których brał udział.
Przykładowo we wspomnianym już Hulku regularnie przepisywał sceny, co doprowadziło do konfliktu ze scenarzystą Zakiem Pennem. Łatwo sobie wyobrazić, że główny twórca sukcesu MCU, Kevin Feige, mógł nie chcieć na pokładzie kogoś, z kim trzeba byłoby toczyć bitwy o każdą linijkę dialogu. Jaka naprawdę stała za wszystkim historia, pewnie dowiemy się dopiero za jakiś czas, ale rola Marka Ruffalo została przyjęta przez publiczność pozytywnie.
Mickey Rourke
Grający Whiplasha w Iron Manie 2 aktor potraktował swoją rolę nad wyraz poważnie. Poświęcił aż trzy miesiące na szlifowanie rosyjskiego akcentu i nabrał masy mięśniowej, by dobrze prezentować się w ciężkim, a przy tym odsłaniającym ciało stroju. Postanowił wejść w perspektywę postaci również od strony psychologicznej, w związku z czym odwiedził rosyjskie więzienie, a także skontaktował się z byłym więźniem, który m.in. opowiedział mu o odsiadce i wyjaśnił znaczenie licznych tatuaży na ciele.
To wszystko brzmi jednak ironicznie, gdy uświadomimy sobie, jak nieznacząca była postać Whiplasha w kontekście samego filmu i jak niewiele do pokazania miał Rourke. Swoje niezadowolenie z występu w MCU wyrażał wielokrotnie – zarówno w postach na Instagramie (w jednym z nich stwierdził, że Marvel nie ma nic wspólnego z prawdziwym aktorstwem), jak i w różnych wypowiedziach.
Terrence Howard
War Machine to kolejny z bohaterów Marvela, który w międzyczasie doczekał się zamiany aktora. Początkowo odgrywający go Terrence Howard nie dogadał się bowiem finansowo z Disneyem w sprawie występu w kontynuacji Iron Mana. Jak dotąd sytuacja pozostawała w strefie domysłów, ale ostatnio aktor wypowiedział się na ten temat całkiem szczegółowo. Jak twierdzi, jego stawka została obcięta ośmiokrotnie i kiedy próbował skontaktować się z Robertem Downeyem Jr., by ten wstawił się za nim u przedstawicieli firmy, odpowiedzi na wiadomości doczekał się dopiero po kilku miesiącach, gdy kontrakt podpisano już z Donem Cheadle’em. Jak uważacie – kto sprawdził się w tej roli lepiej?
Hugo Weaving
Red Skull był głównym przeciwnikiem Kapitana Ameryki w pierwszym filmie z jego udziałem. Co ciekawe, postać powróciła także w Avengers: Wojnie bez granic i Avengers: Końcu gry, jednak w obu przypadkach czerwonego nazistę zagrał już inny aktor, Ross Marquand. O co poszło? Wygląda na to, że znowu o pieniądze. Choć w jednym z wywiadów Hugo Weaving powiedział, że ogólnie jest zmęczony występami w blockbusterach i nie czerpie z nich przyjemności, to w wypowiedzi dla „Time Out” stwierdził, że chodziło głównie o zmniejszoną w stosunku do pierwszego filmu stawkę.
Studio broniło się tym, że rola była głosowa i niewymagająca, ale kiedy aktor miał problemy ze skontaktowaniem się z producentami za pośrednictwem agenta, postanowił zrezygnować z udziału. Zaznaczył przy tym, że gdyby doszli do porozumienia, to z przyjemnością by wystąpił i bardzo podobała mu się odgrywana przez niego postać.
Natalie Portman
W tym przypadku ewentualny konflikt na linii Portman – Marvel Cinematic Universe pozostaje w sferze domysłów. Choć fakt, że nie wróciła do roli w Thorze: Ragnaroku (zakończenie związku Thora z Jane zostało zresztą skwitowane krótką linijką dialogu), a w Końcu gry odtworzono jej postać dzięki zapisom z wcześniejszych filmów, jestem całkiem wymowny, to przecież aktorka pojawi się w znaczącej roli w nadchodzącym Thor: Love and Thunder, więc ewidentnie nie doszło do kończącego współpracę sporu.
Z drugiej strony samo wspomnienie Thora: Mrocznego świata wydaje się traumatyczne zarówno dla widzów, jak i biorących udział w produkcji osób (o niektórych z nich w dalszej części artykułu), stąd łatwo zrozumieć przerwę, jaką zrobiła sobie później Natalie Portman. Czwarta część przygód Thora i jego przyjaciół jest jednak w dobrych rękach i pozostaje wierzyć, że Taika Waititi rozwinie postać Jane Foster w taki sposób, na jaki od dawna zasługiwała.
Idris Elba
Idris Elba to jeden z najbardziej rozchwytywanych aktorów w Hollywood. Nic dziwnego, że nie mogło go zabraknąć także w Kinowym Uniwersum Marvela, w którym wcielił się w rolę Heimdalla, nordyckiego boga i strażnika mostu Bifrost, łączącego Asgard z pozostałymi Dziewięcioma Królestwami. Niestety miał przy tym nieprzyjemność wystąpić w jednym z najgorszych filmów tego uniwersum, czyli niesławnym Thorze: Mrocznym świecie. „To jest tortura, człowieku. Nie chcę tego robić” – opowiadał o pracy nad wspomnianą produkcją.
Można powiedzieć, że była to całkiem dyplomatyczna wypowiedź w porównaniu do następnego wymienionego na liście aktora. Warto przy tym zaznaczyć, że nie był to ostatni występ Idrisa Elby w ramach MCU – pojawił się później m.in. w Thorze: Ragnaroku. Praca przy nim była już dla aktora o wiele bardziej satysfakcjonująca, w dużej mierze dzięki nowemu reżyserowi.
Christopher Eccleston
Przypomnijmy, że Christopher Eccleston wcielił się w rolę Malekitha, przywódcy Mrocznych Elfów (nawiasem mówiąc, to świetna komiksowa postać i jeden z najbardziej zmarnowanych przez MCU antagonistów). W wywiadzie z 2018 roku dla serwisu „The Guardian” aktor nie przebierał w słowach co do swojego niezadowolenia ze współpracy z Marvelem. Oberwało się przy okazji G.I. Joe, pracę przy którym podsumował chęcią podcięcia sobie gardła każdego dnia. „A Thor? Tylko pistolet w ustach.
[…] Naprawdę zapłaciłem za bycie dziwką w tamtych czasach” – stwierdził. No cóż, wygląda na to, że produkcja Thor: Mroczny świat musiała być prawdziwą drogą przez mękę, skoro aż tak wielu biorących w niej udział aktorów planowało już nigdy do tego uniwersum nie wracać.
Wiedzieliście o tych zakulisowych problemach? Co sądzicie o występach powyższych aktorów? Dajcie znać w komentarzach!
