Pomysły na ODŚWIEŻENIE formuły MCU

Marvel jest na zakręcie. Jeszcze wczoraj można było o tym dyskutować, dzisiaj staje się to powoli faktem, co pokazuje fatalny wynik finansowy trzeciego Ant-Mana (ostatni Spider-Man zarobił więcej w weekend otwarcia niż film Peytona Reeda od lutego) i równie brutalny procent świeżości na popularnym Rotten Tomatoes. Co zrobić, aby z tego zakrętu wyjść w jednym kawałku?
Oto kilka pomysłów.
Mniej premier
Banał i myśl powtarzana przez niemal wszystkich oraz – jeśli wierzyć przeciekom – wniosek już samego Marvel Studios. Rzeczywiście, o ile sam nie czuję się szczególnie przygnieciony harmonogramem premier tego uniwersum, o tyle trudno nie zgodzić się, że ich ograniczenie może doprowadzić do ponownego uczynienia ich specjalnymi, wyczekiwanymi, ekscytującymi. A to prosty przepis na odświeżenie uniwersum. Nawet jeśli czysto techniczne, nie kreatywne.
Autorskie podejście
Obecnie proces tworzenia produkcji MCU wygląda mniej więcej tak: „góra” wymyśla tytuł, potem historię, która ma być w nim opowiedziana, a następnie szuka zestawu reżysera i scenarzysty do realizacji pomysłu. A gdyby odwrócić ten proces? Gdyby zrobić swoisty dzień otwarty w Marvel Studios, wpuścić twórców złaknionych realizacji swoich wymarzonych produkcji i dopiero wtedy pytać „górę” o zielone światło? Przecież tak udane tytuły jak Batman: Początek, Batman (2022) czy Deadpool powstały bez tykającego zegara korporacyjnego harmonogramu premier.
Poziom uliczny
Pamiętacie The Defenders i inne seriale z nimi związane? Jasne, nie wszystko tam wyszło, ale nie zmienia to faktu, że Marvel ma ogromny potencjał budowania historii wokół postaci z tzw. street level. Daredevil, Iron Fist, Jessica Jones, Luke Cage, Punisher – pierwszy (i gościnnie ostatni) z nich już na pewno doczeka się rebootu w ramach MCU, chętnie zobaczyłbym też kolejne. W uniwersum istnieją też już Hawkeye, She-Hulk, Moon Knight, Czarna Wdowa, Shang-Chi czy Spider-Man. Wszystkie te postaci oczywiście można dorzucić do kolejnego międzygalaktycznego wydarzenia, ale można też zatrzymać właśnie na poziomie ulicy. Tworzyć łączone ze sobą historie, crossovery, eventy. Na przykład wymienieni bohaterowie, zamiast z Kangiem, mogliby walczyć z Kingpinem, Tombstone’em czy Ręką i wspólnie chronić nie multiwersum, ale Nowy Jork.
Mutanci
Marvel po przejęciu Foxa i jego katalogu mutantów coraz śmielej sięga po ten motyw. Z jednej strony, przywracając na wielki ekran Ryana Reynoldsa jako Deadpoola, Hugh Jackmana jako Wolverine’a i Patricka Stewarta jako Profesora X, z drugiej wprowadzając pierwszych „własnych” mutantów, jak Ms. Marvel czy Namor. Ale to dopiero podchody, a w moim odczuciu czas na prawdziwe wejście w świat mutantów, który na dobrą sprawę mógłby dzięki licznym, kultowym postaciom, bogatej mitologii, elementom geopolitycznym i nieskończonych możliwościach (każda nowa postać po prostu rodzi się z mocami) po prostu zastąpić dotychczasowe uniwersum Marvela nowym X-uniwersum. Szczególnie że Fox kręcił się praktycznie wokół tylko jednego motywu: walki X-Menów z Magneto. Na stole jest duuuuużo więcej.
Kategoria R
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że polityka prorodzinna może stać na przeszkodzie wprowadzeniu do jednej z flagowych marek korporacji tytułów stricte dla dorosłych, ale… taki film już powstaje. A przynajmniej o tym nas zapewniano, kiedy ruszały pracę nad preprodukcją trzeciego Deadpoola. A w uniwersum Marvela są też inne postaci, które świetnie odnalazłyby się w podobnej, pikantnie komediowej konwencji, jak np. Kaczor Howard. Albo po prostu dojrzalszej, mroczniejszej, bardziej horrorowej, jak Ghost Rider. Tego typu historie są na stole. Trzeba tylko po nie sięgnąć. I pokazać nam zupełnie inne oblicze tej marki.
Jak myślicie, któryś z tych pomysłów udanie by ją odświeżył?